Partner merytoryczny: Eleven Sports

Polacy mają go dość! Wymowna reakcja

Po blamażu w Vojens i dyskwalifikacji Bartosza Zmarzlika, kibice żużlowi w Polsce mają dość światowych władz żużla. Oberwało się także dyrektorowi cyklu Grand Prix, Philowi Morrisowi, który każdorazowo, wychodząc na płytę stadionu w Toruniu podczas finałowej rundy Grand Prix witany był gwiadami.

Phil Morris
Phil Morris/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

Phil Morris już dawno zaszedł za skórę kibicom nie tylko polskim kibicom sportu żużlowego, ale także tym z innych krajów. Tak się stało głównie za sprawą słabo przygotowywanych nawierzchni i nadmiernego lania wody.

Drugi łuk był dla niego bezlitosny

Po dyskwalifikacji Bartosza Zmarzlika podczas Grand Prix Danii w Vojens, Phil Morris tłumaczył, że była to jego najtrudniejsza decyzja podjęta w karierze. Oczywiście dyrektor cyklu nie był jedynym decydentem, za sprawą którego zdyskwalifikowano Zmarzlika.

Teraz nasi rodacy odpłacili Morrisowi podczas Grand Prix Polski w Toruniu. Morris był każdorazowo wygwizdywany, a szczególnie we znaki dała mu się prosta startowa oraz drugi łuk toruńskiej Motoareny. To stamtąd gwizdy były najgłośniejsze.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Szybka Kontra. Konflikt w Sparcie Wrocław? Potencjalny brak mistrzostwa Zmarzlika to kradzież. WIDEO/szybka kontra (żużel)/INTERIA.TV

      Twierdzi, że nie chciał utrzeć nosa FIM

      Takie zachowanie polskich kibiców mówi jedno - mają dość Phila Morrisa, który choć jest fantastycznym przykładem profesjonalizmu w parku maszyn oraz doskonałym przykładem jak współpracować z mediami, w oczach kibiców psuje to, co najważniejsze. Po pierwsze każdorazowo przygotowuje zbyt zalane wodą tory, a po drogie - był jednym z decydentów dyskwalifikacji Zmarzlika.

      W przyszłym sezonie kibice także będą skazani na Phila Morrisa, bo ten się nigdzie nie wybiera. Pozostanie na swoim stanowisku i ponownie będzie dyrektorem zawodów Grand Prix.

      Z kolei Bartosz Zmarzlik w wywiadach po zawodach Grand Prix w Toruniu twierdził, że jego dzień zmagań nie był taki, jak każdy inny. Po raz pierwszy czuł, że musi wygrać, a nie tylko może. Taki stan rzeczy to oczywiście pokłosie zmagań w Vojens. Jednocześnie nasz mistrz twierdzi, że nie chciał zwyciężyć, by utrzeć nosa światowym władzom żużla, a zrobił to tylko i wyłącznie dla siebie, o czym także wspominał w wywiadzie na łamach naszego portalu.

      Phil Morris zatrzymuje Bartosza Zmarzlika./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
      Tony Olsson i Phil Morris, sprawcy zamieszania w Grand Prix Danii w Vojens./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
      Phil Morris na torze. Z lewej Armando Castagna./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

      INTERIA.PL

      Lubię to
      Lubię to
      0
      Super
      0
      Hahaha
      0
      Szok
      0
      Smutny
      0
      Zły
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
      Dołącz do nas na:
      instagram
      • Polecane
      • Dziś w Interii
      • Rekomendacje