Gdy w 2003 roku "jakiś Billy Janniro" debiutował w polskiej lidze, nie spodziewano się po nim niczego specjalnego. Mało tego, w ogóle niczego się nie spodziewano! Większość obserwatorów uważała, że Ekstraliga to nie jest jego poziom. Gdy przyjechał na mecz z Polonią Bydgoszcz, miał ze sobą sprzętu tyle co początkujący junior, a przed zawodami jadł chipsy, popijając colą, totalnie przestał być traktowany poważnie. No bo na logikę - jak ktoś taki mógł zagrozić gwiazdom. A tu szok. W swoim pierwszym biegu Janniro wystartował nieźle, ale istny majstersztyk zrobił na pierwszym łuku. Wyprzedził Todda Wiltshire'a i... Tomasza Golloba, wówczas wielką gwiazdę światowego żużla! To było nieprawdopodobne. Kibice przecierali oczy ze zdumienia. Janniro tak naprawdę swój najlepszy moment w polskiej lidze miał właśnie w tym pierwszym biegu. Nigdy więcej nie powtórzył takiego wyczynu, później jeździł już po prostu słabo. Ale w historii się zapisał. Znów to zrobił, ale pogromca Golloba odda miejsce młodszym Billy Janniro wciąż ściga się w USA, gdzie mimo wieku i hobbystycznego podejścia jest jednym z najlepszych żużlowców. Kilka dni temu awansował do europejskich eliminacji GP i będzie uprawniony do startu w jednej z rund. Na 99% jednak zrezygnuje z udziału. Rok temu było to samo. Gdy pod koniec roku rozmawialiśmy z Janniro, nawet nie brał on pod uwagę występu w Europie. Od razu mówił, że oddaje miejsce koledze, który uplasował się za nim. Janniro już nie chce startować w takich zawodach. Całkiem realne jednak, że mimo upływu lat, ten żużlowiec rokrocznie będzie awansował do kolejnych rund eliminacyjnych, a następnie z nich rezygnował. W USA raptem kilku zawodników jest od niego lepszych. Równych sobie nie ma oczywiście Luke Becker, który jest zdecydowanie najlepszy. Zresztą on niedawno zadebiutował już w cyklu GP. Ale takie nazwiska jak Ricky Wells, Gino Manzares czy Max Ruml są jak najbardziej w zasięgu Janniro.