Ten "defekt" to efekt kontaktu. Najpierw Woźniak zderzył się w wejściu w pierwszy łuk z Vaclavem Milikiem, a następnie, na wyjściu z pierwszego łuku zderzył się z Jasonem Doyle’em. Można wręcz powiedzieć, że reprezentant Stali Gorzów został sponiewierany przez kolegów z toru. W wyniku tego drugiego zderzenia Woźniakowi pękł łańcuch sprzęgłowy oraz zgubił fajkę ze świecy, przez co zawodnik Stali Gorzów nie był w stanie kontynuować jazdy. Nie oszczędził kamerzysty Po zjeździe z toru na murawę Woźniak najpierw bezradnie gestykulował w kierunku sędziego, a następnie wyżył się na kamerzyście w parku maszyn. Kamerzysta podszedł dość blisko boksu Szymona Woźniaka, a realizator transmisji akurat "rzucił" tę kamerę na podgląd live dla kibiców. - Jeszcze bliżej ku*wa! - krzyknął zdenerwowany Szymon Woźniak do kamerzysty. - No odsuń się, no - dodał po chwili delikatnie odpychając kamerzystę. Po tym wydarzeniu kamerzysta odsunął się na "bezpieczną odległość", a realizator transmisji przełączył kamerę na inną. To nie pierwszy taki przypadek, kiedy zawodnik wyżywa się na kamerzyście. - Ten wyścig mógłby być przerwany i powtórzony we czterech. Szymon Woźniak w dobrej wierze utrzymał się na motocyklu - powiedział trener żużlowej reprezentacji Polski, Rafał Dobrucki dla Eleven Sports.