O całej sprawie poinformował w Magazynie Żużlowym "Pięć Jeden" w Radiu Free Jakub Kępa. Przez rok klubowi i zawodnikowi udawało się utrzymywać w tajemnicy uraz, który mógł znacząco zaburzyć debiutancki sezon Wiktora Przyjemskiego w PGE Ekstralidze. Prezes Motoru w szczerych słowach o kontuzji Przyjemskiego Przypomnijmy, że kontrakt Wiktora Przyjemskiego w Motorze Lublin był jednym z hitów transferowych. Wszyscy czekali na jego pierwszy sezon w PGE Ekstralidze. Nie wszystko przebiegło jednak po myśli młodego zawodnika. Na kilka tygodni przed startem rozgrywek doznał bowiem bardzo poważnego urazu. - Przed sezonem 2024 Wiktor Przyjemski doznał kontuzji na motocrossie. Mógłbym to gdzieś wywlekać, obcinać mu kasę na przygotowanie do sezonu, ale zamiast tego ściągnąłem go do Lublina, gdzie został zoperowany - opowiada prezes Kępa, a my dodajmy, że chodzi o zerwane więzadło w kolanie. Standardowo po operacji rekonstrukcji powrót do zdrowia trwa od 6 nawet do 12 miesięcy. - Tak naprawdę nikt w trakcie sezonu nie wiedział o tej operacji. Sam osobiście w czasie naszego obozu przed startem rozgrywek wkładem go na rower, żeby tylko zrobić zdjęcia, bo on sam jeździł za nami skuterem. Kiedy go zobaczyłem na pierwszym treningu w Gorican, to byłem załamany. Finalnie doprowadziliśmy zawodnika do ładu, a on później odwdzięczył się skuteczną jazdą w trakcie sezonu. Kontuzja kolana nie pozostała jednak bez śladu, bo Przyjemski w pierwszych meczach prezentował się nieco słabiej, niż wszyscy przypuszczali. Padały zarzuty, że jest na motocyklu sztywny i niepewny siebie. Ta informacja rzuca nowe światło na całą sprawę. - Wiktor nie był do końca sprawny na początku sezonu - zaznacza Kępa. Tak Motor poukładał współpracę z Przyjemskim Swoją drogą działanie prezesa Jakuba Kępy opłaciło się, bo żużlowiec z biegiem czasu rozkręcił się i walnie przyczynił do zdobycia złotego medalu. Po sezonie mimo wielu spekulacji przedłużył kontrakt z Motorem, co wcale takie oczywiste nie było. Przyjemski miał bowiem na stole kilka intratnych ofert z innych klubów. Po podpisaniu umowy przyznał jednak, że w Lublinie czuje się dobrze i nie widzi potrzeby zmian. Prezes Kępa zapracował na zaufanie mistrza świata juniorów.