Chorwacka wieś, skręcamy w polną drogę między polami kukurydzy. Nie jest w najlepszym stanie. Regularnie rozjeżdżają ją rolnicze ciągniki. Po kilku minutach jazdy po wybojach przed oczami wyłania się nowoczesny stadion. To Gorican, jedyny żużlowy obiekt w tym kraju. W najbliższą sobotę znów zobaczymy tam turniej Grand Prix. Gorican - prywatny tor milionera Stadion jest własnością miejscowych biznesmenów, rodziny Pavliców. Jurica, przedstawiciel jej młodszego pokolenia, jeszcze jakiś czas temu sam zapewne dostałby dziką kartę na te zawody. Przez lata był jedynym chorwackim żużlowcem. Teraz zakończył już karierę, odpowiada jedynie za przygotowanie trofeów dla zwycięzcy. Chwalił się tym ostatnio, w mediach społecznościowych. Pavlica uznaje się za jeden z największych zmarnowanych talentów ostatnich lat. O jego ogromnym potencjale pisano w polskich mediach jeszcze, gdy miał 15 lat. Jako junior świetnie radził sobie w polskiej Ekstralidze. Był nawet pierwszym w historii rekordzistą toru na toruńskiej Motoarenie. W środowisku mówi się, że Chorwat miał problemy ze znalezieniem odpowiedniej motywacji. Cały żużel w okolicy działał pod dyktando jego bogatego ojca. Gdyby jednak, nie ten multimilioner, to speedway w tamtym kraju wyginąłby mniej więcej w tym samym czasie, co mamuty. Mimo że ostatni reprezentant gospodarzy zawiesił już kevlar na kołek, to organizatorzy nie nastawiają się na frekwencyjną klapę. Żużel to największa atrakcja w okolicy, zawsze przyciąga na trybuny sporo mieszkańców. Pojawia się na nich również wielu turystów. Ich obecności należy spodziewać się tym bardziej teraz, gdy turniej Grand Prix zbiega się w czasie z Majówką. Tomasz Gollob tu wygrywał Jeśli chodzi o turnieje Grand Prix, to sobotni będzie czwartym zorganizowanym tam w historii. Ostatni raz elita gościła w Chorwacji przed dekadą. Wygrał wówczas Nicki Pedersen przed Andreasem Jonssonem i Tomaszem Gollobem. Trzecia lokata bydgoszczanina jest jedynym w historii podium Polaka w Gorican. Nie oznacza to jednak, że nie mieliśmy tam więcej sukcesów! Przed dwoma laty awans do turnieju Grand Prix wywalczył na tym torze Krzysztof Kasprzak. Chorwackie wyścigi nie obfitowały dotąd w wiele emocji. Kibice nie oglądali w nich sporej liczby mijanek po dużej. Typowy układ biegu w Gorican to start i wyścig do krawężnika na pierwszym łuku. Przerwania tej passy życzymy dziś sobie chyba nawet bardziej niż zwycięstwa reprezentanta Polski.