Partner merytoryczny: Eleven Sports

Co za postawa Czechów. Tak pomogli Ekstralidze

W Pardubicach w miniony weekend były pewne problemy z pogodą. Zawody DME przełożono z soboty na niedzielę, co spowodowało spore problemy logistyczne zawodników, którzy tego samego dnia mieli mecze w polskich ligach. Na szczęście, wszystkim udało się zdążyć. To także zasługa czeskich działaczy.

Mikkel Michelsen przed Bartoszem Zmarzlikiem
Mikkel Michelsen przed Bartoszem Zmarzlikiem/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

Datą rezerwową dla sobotniego finału B Drużynowych Mistrzostw Europy była właśnie niedziela. Postanowiono rozpocząć turniej o 9:30, tak aby każdy mógł zdążyć na późniejsze mecze ligowe. Zawody przeprowadzono bez większych problemów, ale potem zaczęła się przewidywana walka z czasem. Dotyczyła ona Adama Ellisa, Daniela Bewleya oraz Mikkela Michelsena. Ekstraligowcy polecieli helikopterem, dlatego dużo łatwiej było im zdążyć. Należy jednak powiedzieć wprost, że sporo zrobili Czesi.

Kontrola motocykli po zawodach w Pardubicach odbyła się w iście ekspresowym tempie. Tak naprawdę zrobiono ją "po łebkach", byle tylko nie przetrzymywać żużlowców zbyt długo. Czasami nawet 45 minut po rozpoczęciu takiego procesu zawodnicy nie mogą jeszcze odebrać sprzętu, a tam chwila-moment i było załatwione. Nie jest powiedziane, że ten pośpiech jakoś bardzo pomógł wspomnianym żużlowcom, ale zachowanie tak czy inaczej godne podziwu. Czesi zrobili wszystko, by tercet Ellis-Michelsen-Bewley wyjechał z Pardubic jak najwcześniej.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Szybka Kontra. Wilki lepsze nie będą? WIDEO/szybka kontra (żużel)/INTERIA.TV

      To jest coraz częstsze. Dwa turnieje można odjechać jednego dnia

      Lot Bewleya i Michelsena wcale nie jest czymś nowym, bo w przeszłości zawodnicy latali już helikopterami, mając dwa mecze jednego dnia. Było to jednak pewnego rodzaju ewenementem, rzadkością. Robi się to niemniej coraz bardziej modne, bo biorąc pod uwagę zyski, jakie można dzięki temu mieć, cena 6-8 tysięcy za powietrzną taksówkę wcale nie jest duża. Wydaje się, że nawet dla 2-ligowca taki wydatek raz kiedyś nie powinien być odczuwalny, a co dopiero dla klubów z wyższych klas rozgrywkowych. W niektórych sytuacjach aż prosi się o takie rozwiązanie.

      Dzięki możliwości lotu helikopterem i skuteczności takiej opcji, z pewnością w przyszłości jeszcze niejeden raz ktoś się na nią zdecyduje. Oczywiście, jeśli się da, organizatorzy zawsze próbują przełożyć dany turniej na dzień niekolidujący z innymi wydarzeniami. Ale nie zawsze jest to możliwe. W Pardubicach trzeba było działać szybko, bo przecież już na najbliższą sobotę w Stralsund zaplanowano finał Drużynowych Mistrzostw Europy. 

      Mikkel Michelsen, Hans Nielsen,, Leon Madsen/Jarosław Pabijan/Flipper Jarosław Pabijan
      Keynan Rew w ataku na Adama Ellisa/Weronika Waresiak/Flipper Jarosław Pabijan
      Daniel Bewley/Jarosław Pabijan/Flipper Jarosław Pabijan

      INTERIA.PL

      Lubię to
      Lubię to
      0
      Super
      0
      Hahaha
      0
      Szok
      0
      Smutny
      0
      Zły
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
      Dołącz do nas na:
      instagram
      • Polecane
      • Dziś w Interii
      • Rekomendacje