- Szkoda chłopaka - mówi Stanisław Chomski, trener Moje Bermudy Stali Gorzów. - Na sprzęcie zrobionym na drutach potrafił zostać mistrzem Europy juniorów, ogrywając nasze gwiazdki. Omal też nie został mistrzem Danii. Finalnie został najmłodszym medalistą tego kraju. Birkemose błysnął jako 16-latek Marcus Birkemose błysnął, jako 16-latek. W pierwszym sezonie startów w Polsce robił furorę w drugoligowym SpecHouse PSŻ Poznań, gdzie był wypożyczony ze Stali Gorzów. Szybko się jednak okazało, że wielki talent ma bardzo trudny charakter. Osoby znające Birkemose podkreślają, że on bardzo, ale to bardzo potrzebuje akceptacji środowiska. Problem w tym, że został zaakceptowany przez złe towarzystwo. Znalazł kolegów, którzy polubili Marcusa takim, jakim jest. Ci sami koledzy zaczęli go jednak wodzić na pokuszenie. Swego czasu mieli mu nawet zaproponować, żeby został dilerem. Na szczęście nie skorzystał, ale jointy stały się jego problemem. To właśnie z tego powodu umówił się z duńską federacją, bo ta dowiedziała się o jego słabościach, że będzie się poddawał regularnym testom na obecność substancji psychoaktywnych. Ten ostatni, wykonany 3 tygodnie temu, dał wynik pozytywny. Stal Gorzów próbowała postawić go na nogi W Stali szybko poznali się na Birkemose i doszli do wniosku, że jedynym ratunkiem dla niego jest wyrwanie go z jego środowiska w Danii. Przyjechał do Gorzowa, gdzie dostał mieszkanie i pracę w należącej do wiceprezesa Daniela Miłostana firmie Argos. Długo nie wytrzymał. W pracy się obijał i wciąż tylko szukał pretekstu, żeby wrócić do domu. Specjalny zegarek, który monitorował jego treningi, był aktywny przed dwa, góra trzy dni, bo na więcej nie starczało mu czasu, siły i cierpliwości. W Rzeszowie, gdzie startował niedawno, załatwili mu trenera personalnego. Umawiał się z nim na zajęcia, na które potem nie przychodził. Od jednej z osób słyszymy, że drugiego takiego leniucha, jak Marcus, to ze świecą można szukać. W domu potrafił spać do 12 w południe. Nie wykonywał też żadnych obowiązków. Wszystko robił za niego tata. Nikt nie chce pracować dla Birkemose'a Relacje Marcusa z ojcem, to osobny rozdział. Tata wychowuje syna samotnie od 13 lat. Z jednej strony bardzo mu pomaga, z drugiej ewidentnie szkodzi jego karierze. Nie ma czasu, żeby zostać mechanikiem syna (ma stałą, dobrze płatną pracę), ale dołożył cegiełkę do tego, by zrobić synowi kiepską reklamę w świecie mechaników. Już nikt nie chce u Birkemose'a pracować. Mechanicy, jak słyszą hasło: praca u Birkemose'a, to zaraz odkładają słuchawkę. Rok temu Birkemose mógł liczyć na pomoc byłego mistrza Jana O. Pedersena. Szybko jednak wyszły jakieś finansowe kwasy i panowie się rozstali. Wracając do taty, to jego obecność w teamie uwsteczniała Birkemose. Blokował on współpracę z innym tunerem niż Brian Karger, którego silniki są słabe. Swego czasu tata Marcusa miał ostrą wymianę z trenerem Chomskim, bo używał w meczu pasków sprzęgłowych. Trener kazał wymienić paski na łańcuszki, ale ojciec nie chciał się zgodzić, mówiąc, że oni używają pasków, bo te są dobre. Chomski skwitował całość, że jakby paski były dobre, to korzystaliby z nich zawodnicy z Grand Prix, a tak nie jest. Po czasie Birkemose odstawił paski. Psycholog ocenił, że Birkemose to duże dziecko Birkemose jest silny, wygimnastykowany, a rozegranie pierwszego łuku, to jest u niego pierwsza klasa. Głowy do sportu jednak nie ma. W styczniu 2021 rozmawiał z psychologiem sportowym w Danii. Miał wtedy 17 lat. Psycholog ocenił jego wiek emocjonalny na 13 lat. Uznał, że chłopak jest dużym dzieckiem, który z wieloma rzeczami sobie nie radzi. W Gorzowie porównują go do młodego Pawła Hliba, który też miał talent, ale zamiast skupić się na sporcie, to wolał rozrywkowy tryb życia. Jeśli Birkemose zostanie zawieszony przez duńską antydopingówkę, to może być koniec jego kariery. Chłopak, który nie był tytanem pracy, teraz już całkiem może stracić motywację. Jemu już się zdarzało, że po meczu potrafił rzucić w kąt brudny motocykl i zostawić go na kilka dni gdzieś w kącie. Nawet jeśli założymy, że tu tylko rok zawieszenia (tyle za jointa dostał Aleksander Łoktajew), to o tym leżącym w kącie motocyklu może zapomnieć na dobre.