32-letni Nadal i młodszy o dwa lata del Potro zmierzyli się wcześniej 16 razy i żaden z tych pojedynków nie zakończył się kreczem. Obaj prezentują atrakcyjny dla oka tenis i kibice szykowali się na długi oraz zacięty mecz. Potwierdzeniem tego była pierwsza partia, która trwała półtorej godziny. Argentyńczyk i Hiszpan nie szczędzili miłośnikom tej dyscypliny efektownych wymian i zagrań. Gracz z Ameryki Południowej na wstępie przełamał rywala, ale ten od razu odpowiedział tym samym. Taka sama sytuacja miała miejsce przy stanie 4:4. Del Potro w dziesiątym gemie nie wykorzystał dwóch piłek setowych i o zwycięstwie w tej odsłonie decydował tie-break. W nim dość szybko na prowadzenie wyszedł niżej notowany z zawodników, który potem kontrolował sytuację. Obaj tenisiści w poprzedniej rundzie zaliczyli długie spotkania. Gracz z miasta Tandil pokonał Amerykanina Johna Isnera 6:7 (5-7), 6:3, 7:6 (7-4), 6:2, co zajęło mu trzy godziny i 31 minut. Znacznie więcej czasu spędził jednak na korcie Nadal, który potrzebował czterech godzin i 49 minut, by wygrać z Austriakiem Dominikiem Thiemem 0:6, 6:4, 7:5, 6:7 (4-7), 7:6 (7-5). Nie był to pierwszy w tej edycji US Open mecz-maraton lidera światowego rankingu. W trzeciej rundzie wyeliminowanie Rosjanina Karena Chaczanowa 5:7, 7:5, 7:6 (9-7), 7:6 (7-3) zajęło mu cztery godziny i 22 minut. Zawodnikowi z Majorki prawe kolano zaczęło dawać się we znaki jeszcze w pierwszej partii piątkowego pojedynku. O pierwszą przerwę medyczną związaną z bólem w nodze poprosił przy swoim prowadzeniu 4:3. Z kolejnej skorzystał w drugiej odsłonie przy przewadze przeciwnika 2:1. Mecz stawał się coraz bardziej jednostronny. Nadal miał coraz większe kłopoty z poruszaniem się. Próbował jeszcze walczyć, ale bezskutecznie. Po przegraniu tego seta przerwał spotkanie i podziękował przeciwnikowi. - To już nie był mecz tenisowy. Grał tylko jeden zawodnik, a drugi stał po przeciwnej stronie kortu. Nie znoszę kreczować, ale próba gry w takiej sytuacji przez kolejnego seta to byłoby dla mnie już za dużo - zaznaczył obrońca tytułu, który w przeszłości miał już poważne problemy z kolanami. Del Potro po przerwaniu gry przytulił Hiszpana. - Oczywiście, to nie jest najlepszy sposób, by wygrać pojedynek. Nie lubię patrzeć, jak on cierpi na korcie jak to miało miejsce dzisiaj. Przykro mi z tego powodu - zapewnił Argentyńczyk. Z Nadalem po raz trzeci spotkał się w US Open i za każdym razem miało to miejsce w półfinale. Poprzednio było to w 2009 roku, a następnie w minionym sezonie. W pierwszym przypadku wygrał gracz pochodzący z miasta Tandil, a w drugim Hiszpan. Zarówno jeden, jak i drugi sięgnął potem w danej edycji po tytuł. W przypadku del Potro to jego jedyny dotychczas sukces w zawodach wielkoszlemowych i jedyny aż do teraz występ w finale imprezy tej rangi. On akurat dobrze wie, co znaczą poważne kłopoty zdrowotne. Dobrze zapowiadającą się karierę wstrzymały na kilka lat problemy z nadgarstkami, które wymusiły na nim poddanie się kilku operacjom. Zdeterminowany zawodnik mozolnie jednak walczył o powrót do czołówki. - To wiele dla mnie znaczy. Nie spodziewałem się, że znów będę w finale Wielkiego Szlema - przyznał. Nadal jest triumfatorem 17 imprez wielkoszlemowych - French Open wygrał 11-krotnie, trzy razy US Open, dwa Wimbledon i raz Australian Open. W finale del Potro zmierzy się w niedzielę z rozstawionym z "szóstką" Serbem Novakiem Djokovicem, który wygrał z Japończykiem Kei Nishikorim (21.) 6:3, 6:4, 6:2. Wyniki półfinałów singla mężczyzn w wielkoszlemowym US Open: Juan Martin del Potro (Argentyna, 3) - Rafael Nadal (Hiszpania, 1) 7:6 (7-3), 6:2 i krecz Nadala Novak Djoković (Serbia, 6) - Kei Nishikori (Japonia, 21) 6:3, 6:4, 6:2