To nie był dobry dzień Stefanosa Tsitsipasa. Pierwszego seta przegrał z Daniiłem Miedwiediewem po zaciętym boju w tie-breaku. W drugim prowadził 2:1 i bronił podania. Kiedy nie wykonał serwisu przed upływem 25 sekund, sędzia przyznał punkt Rosjaninowi. Wtedy się zaczęło. 26-latek, wyraźnie sfrustrowany, nie miał zamiaru puścić tego płazem... - Człowieku, dlaczego mi to robisz? - rzucił desperacko pytanie. - Czas włącza się automatycznie... Posłuchaj mnie, bo to ci może pomóc. Powinieneś cały czas spoglądać na zegar, przecież ja go nie kontroluję - odparł spokojnie sędzia Fergus Murphy, któremu Grek cały czas przerywał. - Czemu jesteście wszyscy przeciwko mnie? Ostatnie miesiące są straszne... - nie krył irytacji Tsitispas. Gwiazdor rzucał obelgami w stronę sędziego. Teraz wydał oświadczenie Tsitsipas stracił nad sobą panowanie. Na korcie w Sznaghaju interweniował supervisor Kiedy Tsitsipas wrócił na kort, szybko stracił dwa kolejne punkty i został przełamany. Jego irytacja sięgnęła wówczas zenitu. Siadł na ławce i nie miał zamiaru kontynuować spotkania. Zniecierpliwiona publiczność zaczęła wyrażać swoje niezadowolenie głośnym buczeniem. - W czym problem? - zapytał rozjemca? - W czym jest problem? W tym, że chyba nigdy nie grałeś w tenisa. Nie masz pojęcia o tej grze - syczał 26-letni zawodnik. - Grałem, ale nie byłem tak dobry jak ty. - Grałeś chyba w każdym meczu tylko serwis i wolej. Tenis to bardzo fizyczny sport. Musisz to zrozumieć. Musisz zrozumieć, że to nie jest gra w darta - kpił Tsitsipas. Potrzebna była wizyta na korcie supervisora. Bez niej grecki tenisista nie chciał wrócić do rywalizacji. Kiedy wreszcie to uczynił, nie potrafił już odzyskać równowagi i skoncentrować się na grze. Poległ ostatecznie 6:7(3), 3:6 i pożegnał się z turniejem. W ćwierćfinale Miedwiediew spotka się z Jannikiem Sinnerem, liderem światowego rankingu. Wynik jak u Świątek, tuż przed meczem Polki. Dwa razy 6:0, niecałe 40 minut