Bardzo nerwowo było na otwarcie meczu, gdy obaj tenisiści przełamywali swoje podania nawzajem. Szybciej zapanował nad emocjami Szwajcar, który z przewagą jednego "breaka" wyszedł na 3:1 i 4:2, po czym znowu zdobył gema przy serwisie rywala. Chwilę później zakończył trwającą 34 minuty partię. W drugim secie Wawrinka nie wykorzystał zdobytego przełamania, po którym prowadził 4:2, by stracić trzy kolejne gemy. Doprowadził jednak do tie-breaka, ale w nim zyskał tylko cztery punkty, po 68 minutach. Trzecia partia była wyrównana do stanu 3:3, od którego Szwajcar wygrał trzy gemy. Po kolejnych 40 minutach objął znów prowadzenie w półfinale. To jednak wyraźnie rozdrażniło Djokovicia, który na otwarcie czwartego seta odskoczył od razu na 3:0, dzięki "breakowi" wywalczonemu w drugim gemie. Utrzymał tę przewagę, wygrał go 6:3 i po trzech godzinach i sześciu minutach spotkanie rozpoczęło się na nowo. Mimo wyrównanej gry po obydwu stronach siatki i licznych efektownych wymian Serb przejął dość szybko kontrolę nad rozwojem wydarzeń na Arthur Ashe Stadium. Przełamał serwis przeciwnika na 3:2 i tej przewagi nie wypuścił już z rąk. Wykorzystał drugiego z trzech meczboli przy własnym podaniu, po czterech godzinach i dziewięciu minutach. Djoković poprawił bilans pojedynków z Wawrinką, który po raz pierwszy dotarł w Wielkim Szlemie do półfinału, na 13-2, a na twardej nawierzchni na 8-1. Ostatnio spotkali się w styczniu w czwartej rundzie Australian Open, gdzie lider rankingu pokonał rywala dopiero 12:10 w piątym secie. Był to jeden z najlepszych meczów w męskim tenisie w tym sezonie. 26-latek z Belgradu, sześciokrotny triumfator imprez wielkoszlemowych, w pięciu poprzednich meczach w tegorocznej edycji US Open stracił tylko jednego seta. W Nowym Jorku osiągnął 1/2 finału w 14. z rzędu turnieju zaliczanym do Wielkiego Szlema. Zresztą w tym mieście nie przegrał meczu we wcześniejszej fazie od sześciu lat. W dwóch pierwszy startach w latach 2005-05 odpadał tu w trzeciej rundzie. Potem odniósł zwycięstwo w 2011 roku, a także trzykrotnie ponosił porażki w finałach w 2007, 2010 i 2012 roku. W drugiej parze półfinałowej US Open 2013 spotkają się wieczorem wicelider rankingu ATP World Tour Hiszpan Rafael Nadal oraz Francuz Richard Gasquet (nr 9.). Bilans dotychczasowych ich pojedynków jest korzystny dla tenisisty z Majorki 10-0. Nadal wrócił na korty w lutym po siedmiomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją lewego kolana. Od tego momentu odniósł dziewięć zwycięstw, w tym - rekordowe ósme - w wielkoszlemowym Roland Garros. Był też najlepszy w imprezach ATP Masters 1000 w Indian Wells, Madrycie, Rzymie, Montrealu i Cincinnati, a także w turniejach ATP w Sao Paulo, Acapulco i Barcelonie. Poniósł dwie porażki w finałach w Monte Carlo (ATP Masters 1000) i Vina del Mar. Bilans jego tegorocznych meczów wynosi już 58-3. 26-letni Hiszpan ma szanse na 13. zwycięstwo w Wielkim Szlemie, a drugie w tej imprezie, po sukcesie z 2010 roku (w 2011 był tu w finale). W niedzielę odbędzie się finał kobiet, w którym spotkają się prowadząca w rankingu WTA Tour Amerykanka Serena Williams oraz wiceliderka klasyfikacji Białorusinka Wiktoria Azarenka.