Gdy w styczniu rozpoczynał się pierwszy w kalendarzu turniej rangi Wielkiego Szlema, a więc Australian Open, większość tenisowego świata mówiła jednym głosem. Ten chciał powtórki finału Wimbledonu 2023, a więc starcia Carlosa Alcaraza z Novakiem Djokoviciem. Do tego jednak nie doszło. Alcaraza wyeliminował Alexander Zverev, a Djokovicia Jannik Sinner. Ostatecznie nikt jednak po finale narzekać na dramaturgię nie powinien. Starcie Sinnera z Daniłem Miedwiediewem było bowiem niezwykle emocjonujące. 6:0 i 6:1, absolutna demolka. Kapitalny mecz Polki, deklasacja w 72 minuty Po dwóch setach wydawało się, że wszystko zmierza do dość szybkiego końca. Bardzo dobrze na korcie wyglądał bowiem Rosjanin, który zbudował sobie zaliczkę w wysokości dwóch setów i mogło zdawać się, że wszystko zmierza do końca. Sinner obudził się jednak w ostatnim możliwym gemie serwisowym rywala i wygrał go 6:4, zdobywając pierwszego seta w tym spotkaniu. Jak się okazało, to był klucz, bo Włoch odwrócił ten mecz i po prawie czterech godzinach gry mógł unieść ręce ku górze w geście tryumfu. Cztery godziny walki. Rewanż za finał Australian Open Ta porażka z pewnością może siedzieć głęboko w zawodniku urodzonym w Moskwie, bo wówczas wypuścił z rąk szansę na drugi w swojej karierze tytuł rangi Wielkiego Szlema, praktycznie trzymając ten puchar w dłoniach. Szansa na rewanż nadeszła prawie dokładnie pół roku później. Los chciał bowiem, że Sinner i Miedwiediew trafili na siebie już w ćwierćfinale tegorocznej edycji Wimbledonu. Tym razem bardzo wyraźnym faworytem był Włoch, który od tamtego meczu zanotował olbrzymi progres i stał się liderem rankingu ATP. Pierwszy set był niezwykle zacięty i wyrównany. Obaj zawodnicy grali na swoim bardzo wysokim poziomie, prezentując naprawdę wspaniałe umiejętności. Zdominowali go jednak bardzo jednoznacznie serwujący, co doprowadziło do tie-breaka. W tym zawodnikiem lepszym zdawał się być ten niżej notowany. Miedwiediew już przy trzecim punkcie zapewnił sobie miniprzełamanie, ale bardzo szybko je rywalowi oddał. Ostatecznie Rosjanin miał piłkę setową przy własnym serwisie i... popełnił podwójny błąd serwisowy. Finalnie tę tenisową dogrywkę wygrał Włoch po... podwójnym błędzie serwisowym Miedwiediewa. Dobre wieści ws. Huberta Hurkacza. Novak Djoković daje nadzieję Śmiało można powiedzieć, że bardziej to Rosjanin tie-breaka przegrał, bo dosłownie wszystko miał w swoich dłoniach. W drugą partię niżej notowany z tenisistów wszedł w imponującym stylu. Od początku napierał na swojego rywala i szybko zyskał przewagę. Przełamał bowiem Sinnera już w drugim jego gemie serwisowym w tej partii. Wypracowaną przewagę utrzymał do końca seta i ostatecznie Miedwiediew wygrał 6:4, doprowadzając do stanu 1:1 w całym spotkaniu. Trzeci set rozpoczął się w bliźniaczy sposób, bo Sinner znów w drugim gemie serwisowym został przełamany. Od razu potem wziął przerwę medyczną, która trwała prawie 12 minut, ale jej przyczyn właściwie nie znamy. Pewne jest jednak, że Włochowi pomoc medyczna pomogła, bo zdołał przy ostatniej szansie odebrać serwis rywalowi i doprowadził do stanu 5:5, po czym z łatwością obronił swoje podanie. Ostatecznie o losie trzeciej partii również miał rozstrzygnąć tie-break. Sabalenka już odpadła, a jej zmora znów dała koncert. Sensacja poza turniejem Tym razem rosyjski mistrz US Open sprawy nie pokpił i gdy pojawiły się szanse na wygranie tej tenisowej dogrywki, to faktycznie tak się stało. W tym przypadku do przechylenia szali na swoją korzyść wystarczyło mu ledwie jedno odebranie serwisu. Miedwiediew tie-breaka wygrał 7:4 i doprowadził nieco zaskakująco do stanu 1:2 w setach, przybliżając kibiców na korcie centralnym do przeżycia z pewnością jakiegoś rodzaju małej niespodzianki w tym spotkaniu. Czwarty set większej historii nie miał. Jannik Sinner kontynuował tendencję z końcówki poprzedniej partii. Szybko przełamał swojego rywala, a potem odebrał mu kolejne podanie i wygrał tego seta 6:2, doprowadzając do stanu 2:2 i kolejnej pięciosetowej batalii w tej edycji Wimbledonu. Ta stała jednak chyba na zdecydowanie na zdecydowanie najwyższym poziomie z wszystki dotychczas rozegranych. Rosjanin z Włochami pokazali momentami olśniewający poziom, ale błysku zabrakło Sinnerowi w kluczowym - czwartym gemie piątego seta. Wówczas bowiem starszy z tenisistów odnalazł drogę do przełamania, które miało dać mu zwycięstwo w całym meczu. Tak też się faktycznie stało i po prawie czterech godzinach to Miedwiediew zameldował się w półfinale Wimbledonu, pokonując numer jeden męskiego rankingu. Rosjanin wziął oczywiście także rewanż za finał Australian Open.