Piętnaście miesięcy temu Kamil Majchrzak od zera wznawiał swoją karierę po długim zawieszeniu. Już jesienią próbował dostać się do ATP 250 w Szwecji, był o jedną piłkę od celu. Ta sztuka udała mu się wreszcie w Melbourne, wystąpił w Australian Open. A później te główne fazy zawodów ATP były niby blisko, a jednak daleko. W Marsylii i Miami odpadał w eliminacjach, w Indian Wells je przeszedł, ale... doznał kontuzji tuż przed spotkaniem z Chińczykiem Zhengiem. Miejmy nadzieję, że w Marrakeszu będzie już mu dane wystąpić. I wkrótce nie tylko Hubert Hurkacz będzie regularnie występował w głównych zmaganiach turniejów ATP. ATP 250 Marrakesz. Kamil Majchrzak w finale eliminacji. Polak wciąż jest w grze o miejsce w najlepszej setce rankingu. I awans do French Open Dla Kamila te zawody na mączce, pierwsze na tej nawierzchni od początku sierpnia zeszłego roku, były jednak pewną niewiadomą. Do Maroka zjechało się bowiem wielu specjalistów od takich korty, już kwalifikacje mogły być trudne. A Polak trafił na dwóch zawodników, którzy dla których mączka to niemal jak dom. Z Argentyńczykiem Marco Trungellitim wygrywał już jednak w zeszłym roku, a nawet w tym w Australii, z Sumitem Nagalem z Indii miał pewne rachunki do wyrównania. Przegrał z nim kiedyś w Futuresie w Poznaniu, gdy Polak był też rozstawiony z jedynką, jak dzisiaj w kwalifikacjach. Choć w ich bezpośrednich starciach było 1:1, bo Kamil odegrał się później w eliminacjach Wimbledonu. Wbrew wynikowi pierwszego seta, a Majchrzak wygrał go 7:5, całe spotkanie 29-latek dość pewnie zapisał na swoje konto. Był skuteczny przy drugim podaniu Nagala, stąd i często bardzo zacięte gemy przy podaniu Azjaty. Z szansami naszego zawodnika na breaki. A do pierwszego doszło już na samym początku, Majchrzak odskoczył na 2:0, później na 3:0. Tę przewagę stracił w siódmym gemie, choć nic na to nie skazywało. Prowadził 40-0, zmierzał po seta, ale Nagal był w stanie wygrać pięć kolejnych akcji. Kamil miał dwa kolejne break pointy już w następnym gemie, a trzy - przy stanie 6:5. Co wiązało się z trzema kolejnymi piłkami setowymi. I znów Hindus się obronił, choć na krótko. Za moment set padł jednak łupem Polaka. Druga partia była już krótsza, Kamil pewnie wygrywał swoje gemy serwisowe. Nagal zaś cieszył się tylko po jednym z nich, na samym początku, gdy zresztą najpierw obronił pięć break pointów. Całe spotkanie zakończyło się po niespełna 97 minutach, Majchrzak dopełnił dzieła bekhendem na przeciwnogę rywala. Skończyło się na 7:5, 6:1. W losowaniu głównej części zmagań w Marrakeszu Polakowi w teorii nie dopisało szczęście - zmierzy się z rozstawionym tu z szóstką Hiszpanem Jaume Munarem (ATP 55). Tyle że w przeszłości - w Antwerpii i Antalyi - grał z tym zawodnikiem i dwukrotnie wygrał, bez straty seta.