Kvitova wróciła po 512 dniach. Szaleństwo, 20 asów, 20 podwójnych błędów
Aż 512 dni czekali tenisowi kibice, by znów zobaczyć na korcie Petrę Kvitovą. Dwukrotna mistrzyni Wimbledonu przerwała karierę jesienią 2023 roku, zaszła w ciążę, latem zeszłego roku urodziła syna. I mimo że w przyszłym miesiącu skończy 35 lat, zdecydowała się jeszcze na powrót do zawodowego sportu. I to nie w zawodach ITF, jak np. Belinda Bencic, a od razu w turnieju WTA 250. W Teksasie po emocjonującym, blisko 2,5-godzinnym spotkaniu przegrała jednak z Jodie Burrage 6:3, 4:6, 4:6. A Brytyjka poprosiła po meczu kibiców o... brawa dla Kvitovej.

Po przerwie macierzyńskiej w ostatnich latach czy miesiącach wracały choćby Naomi Osaka, Elina Switolina czy Belinda Bencic, ale ich sytuacja była jednak inna. Japonka miała wtedy 26 lat, Szwajcarka 27, Ukrainka - 28. A Petra Kvitova, był wiceliderka rankingu WTA i dwukrotna mistrzyni Wimbledonu za półtora tygodnia świętować będzie 35. urodziny. Bencic wróciła do gry pod koniec października zeszłego roku, w turnieju ITF w Hamburgu. Błysnęła już w Australian Open, niedawno triumfowała w WTA 500 w Abu Zabi. Dziewięć miesięcy po urodzeniu córki.
Kvitova od raz zdecydowała się na grę w zawodach WTA 250 - wybrała zmagania w Austin w Teksasie, by stąd przenieść się już do Indian Wells. Gdy kończyła rywalizację na początku października 2023 roku, przegranym meczem z Ludmiłą Samsonową w Pekinie, była 14. na świecie. Tyle że u niej poród był trudny, sama o tym później opowiadała. Komplikacje, cesarskie cięcie - urodziła jednak syna. To jednak sprawiło, że i sam powrót do gry nieco się opóźnił. - Te wszystkie dziewczyny są jednak młodsze, ja jestem w innym wieku - oznajmiła już w Austin.
WTA 250 Austin. Petra Kvitova wróciła do gry po 17 miesiącach. Jodie Burrage pierwszą rywalką
Dlaczego więc wróciła, skoro z samej gry, bez wpływów sponsorskich i marketingowych, zarobiła już ponad 37 milionów dolarów? - Żałowałabym, gdybym nie wróciła. Bo kocham tenis i czasami jestem naprawdę zaskoczona sama sobą. Nie stawiam sobie żadnych celów i nigdy już nie będę grała tak dobrze, jak kiedyś. Jak wówczas, gdy wygrywałam turnieje. Chcę się cieszyć grą, a to zajmie trochę czasu - mówiła Czeszka.
Pierwszą rywalką czeskiej mistrzyni była Brytyjka Jodie Burrage, która podczas Australian Open potrafiła postawić się Coco Gauff. Prowadziła nawet w drugim secie z Amerykanką 5:3, przegrała jednak cała spotkanie 3:6, 5:7. Dziś jest pod koniec drugiej setki w rankingu, korzysta jeszcze często z zamrożonego rankingu, bo przecież w poprzednim sezonie też pauzowała pół roku z powodu kontuzji. I może dwa lata temu nie miałaby żadnych szans w starciu z Kvitovą, teraz to jednak na niej ciążyła rola faworytki. Trudno było oczekiwać od blisko 35-letniej zawodniczki, by była w stanie fizycznie sprostać rywalce, która jest w normalnym trybie turniejowym.
Obie panie wyszły na kort o godz. 11 lokalnego czasu w Teksasie - spotkaniu towarzyszyło duże zainteresowanie. Tyle że samym poziomem... trochę jednak odstawało od tego, co kibice pewnie by chcieli oglądać. Kvitova musi jeszcze "odrdzewieć", potrzebuje czasu. A Burrage z kolei spisywała się dużo poniżej swoich możliwości.

4:0, później wygrany set. Petra Kvitova objęła prowadzenie. A i tak obie musiały grać trzeciego seta
Obie bowiem pudłowały na potęgę. Kvitova wykorzystywała błędy rywalki, odskoczyła na 4:0, później prowadziła 5:2. Sama też nie grała idealnie, widać było, że gorzej się porusza niż kiedyś. Ale i tak dawała radę. Brytyjka doszła jeszcze na 4:5, trochę przy pomocy Czeszki, która np. przegrała swojego gema serwisowego po dwóch podwójnych błędach na jego końcu. To zresztą było problemem obu: Kvitova straciła tak w pierwszej partii aż pięć punktów, Burrage zaś - siedem. 34-latka ostatecznie wygrała seta 6:4, swojego pierwszego od 1 października 2023 roku i meczu z Xiyu Wang.
W drugim secie role się odwróciły, teraz to Kvitova musiała gonić wynik. Burrage poprawiła swój serwis, wreszcie zlikwidowała te podwójne błędy, dobrze atakowała też returnami drugie podanie Kvitovej. I prowadziła już 4:2, by za chwilę stracić tę przewagę. Decydowały szczegóły, Czeszce jakby zaczęło brakować już sił. Znów została przełamana, do zera, nie trafiła nawet w piłkę. 4:6 oznaczało, że musi grać trzecią partię.
W niej zaś obie poprawiły już serwis, w trzech pierwszych swoich gemach zaliczyły po trzy asy (Burrage miała ich już wtedy 11). I było 3:3, bez przełamań.
A później Kvitova prowadziła 4:3 i miał aż cztery break pointy na 5:3. Nie wykorzystała szansy, a w kolejnym gemie - przy stanie 30-0, popełniła 11., a za chwilę 12. podwójny błąd w meczu. Wpadła w dołek, Brytyjka to wykorzystała. I po 147 minutach wygrała 3:6, 6:4, 6:4. Czeszka miała 6 asów i 12 podwójnych błędów, Brytyjka zaś - 14 asów i osiem podwójnych błędów.
O ćwierćfinał Burrage zagra z Ajlą Tomljanovic.
Zobacz również:











