Zaledwie 63 dni minęły od dnia, w którym Jodie Burrage na wystawionym na wiatr korcie w Faro rywalizowała z Martyną Kubką o miejsce w drugiej rundzie zawodów ITF W35. Polka była wtedy 401. rakietą świata, przegrała z Brytyjką 2:6, 4:6. Cała pula nagród tamtego turnieju wynosiła 40 tys. dolarów, na trybunach siedziało kilkanaście osób. To była połowa listopada, w połowie stycznia 25-letnia zawodniczka wyszła na kort do starcia z Coco Gauff, trzecią zawodniczką na świecie, niepokonaną w tym sezonie. Na Rod Laver Arena - najważniejszym stadionie tenisowym w Melbourne, kultowym dla całej dyscypliny. A stawką tego spotkania była trzecia runda wielkoszlemowego turnieju oraz ponad 182 tys. dolarów amerykańskich. Australian Open. Coco Gauff kontra Jodie Burrage w drugiej rundzie. Ten mecz zapowiadał się jako spacerek dla Amerykanki Inny wynik niż gładkie zwycięstwo Amerykanki byłby w tym starciu dużym zaskoczeniem. Burrage do tego turnieju dostała się wyłącznie dzięki tzw. zamrożonemu rankingowi, jesienią wróciła do rywalizacji po ponad sześciomiesięcznej przerwie. Nigdy wcześniej nie była zawodniczką z czołówki, nie była nawet w TOP 50. A jednocześnie miała już doświadczenia z tymi najlepszymi, z Gauff przegrała w Eastbourne na trawie, wczesnym latem w 2023 roku. I była to porażka wysoka - 1:6, 1:6. Dwa miesiące później ugrała pięć gemów w starciu z Aryną Sabalenką (3:6, 2:6) w US Open. Tuż przed startem tego sezonu, w rozmowie z Tennis365.com, odniosła się do tamtych spotkań, zwłaszcza tego z Aryną. Mówiła, że zmarnowała wiele szans, wynik mógłby być znacznie lepszy. I nawiązała wtedy do Igi Świątek, z którą nigdy nie rywalizowała. - Ona mnie po prostu przeraża. To jak ogrywa zawodniczki do zera, to mnie przeraża! - mówiła. Teraz zaś początkowo zanosiło się, że może dostać bajgla od Coco Gauff. Muchova już nie zagrozi Sabalence. 6:1 i zwrot akcji, Czeszka za burtą Australian Open Specjaliści z Australian Open szacowali szanse Brytyjki na tym samym poziomie, jak w pierwszym starciu dnia na tym obiekcie dla Jessiki Bouzas Maneiro. Hiszpanka rywalizowała z Aryną Sabalenką, byłą skazywana na pożarcie, a omal nie zmusiła liderkę rankingu do grania trzeciego seta. Teraz jednak nic na to nie wskazywało, po trzech gemach było już 3:0 dla Amerykanki. I nie ma też co ukrywać, większość punktów dla Burrage wynikała z błędów Gauff. Później zaś nastąpiło coś, co trybuny a Rod Laver Arena przyjęły z entuzjazmem. Brytyjka przegrywała już 15:40, odrobiła straty, posłała asa. A później wygrała gema i poszła za ciosem, przy podaniu Coco. Czyżby jednak mógł zawiązać się sensacyjny scenariusz Nic z tego, Burrage nie wytrzymała tej presji, w gemie popełniła cztery bekhendowe błędy. A to wystarczyło, by Amerykanka znów miał pełen komfort. Gauff przegrała jeszcze jednego gema w tej 35-minutowej partii, gdy Jodie posłała jej dwa asy z rzędu. Brytyjka uśmiechnęła się szeroko, miała swoje 30 wspaniałych sekund. Skończyło się jednak na 3:6. 3:1 dla Coco Gauff z przełamaniem. Zaskakujący scenariusz na Rod Laver Arena, Burrage przeszła do ofensywy W drugiej partii Brytyjka została przełamana już w pierwszym gemie. Nie wytrzymywała dłuższych wymian z 20-latką, a przecież musiała być niemal bezbłędna, by w ogóle móc nawiązać walkę. No i wykorzystywać wszystkie błędy faworytki, a te się zdarzały. Jak w drugim gemie, gdy Gauff popełniła dwa podwójne błędy. Dostała break pointa i zmarnowała go, wyrzucając piłkę daleko za boisko. Efektem było uderzenie rakietą w kort i frustracja, uśmiech spadł z twarzy Brytyjki. Gauff prowadziła już 2:0 i szła po swoje. A dokładniej: po siódme zwycięstwo w tym sezonie i 14. kolejnego seta. Wydawało się, że nie będzie miała z tym większych problemów, choć Burrage ambitnie biegała za każdą piłką. No i miała nawet więcej asów niż Gauff. I wtedy doszło do cudu, bo Gauff prowadziła 3:1, a później serwowała na 4:2. I zagrała piłkę w połowę siatki w kierunku drugiej części kortu, nie na stronę równowagi, gdzie czekała Brytyjka. To wywołało pomruk kibiców, ale też zdeprymowało Amerykankę. Przegrała tego gema do zera, ale i następnego - też do zera. Mało tego, Burrage uwierzyła w swoją szansę, jeszcze raz przełamała Coco, odskoczyła na 5:3. I serwowała po sensacyjne 1:1 na Rod Laver Arena. Wtedy zawiodły ją nerwy, choć miała już 15:0. Przestał funkcjonować serwis, wszystko się zacięło. Straciła tego gema, został jeszcze jeden, przy serwisie Amerykanki. I tym razem Gauff się obroniła. A później wszystko poszło już gładko, Burrage nie wytrzymała emocjonalnie. Byłą równowaga, gdy popełniła dwa podwójne błędy, oznaczające stan 5:6. Amerykanka zaś okazji nie zmarnowała, wygrała swoje podanie i zameldowała się w trzeciej rundzie. W niej zaś zmierzy się z Leylah Fernandez, finalistką US Open z 2021 roku. Niedawno rywalizowały w Perth w United Cup, wtedy zdecydowanie lepsza okazała się Amerykanka.