13 godzin w trzy dni na korcie. Maja Chwalińska z tytułem WTA. Rekord kariery
Ponad 3,5 godziny w czwartek, ponad pięć w piątek i ponad cztery w sobotę - Maja Chwalińska była w ostatnich dniach najbardziej zapracowaną polską tenisistką. W turnieju Megasaray Hotels Open w Antalyi, mającym rangę WTA 125, świetnie radziła sobie tak w singlu, jak w i deblu. Passa skończyła się w sobotę, gdy przegrała w półfinale gry pojedynczej z Hiszpanką Romero Gormaz niezwykle zacięte spotkanie. A chwilę później cieszyła się z tytułu - w grze podwójnej.

Chwalińska przyleciała do Turcji po serii niezbyt udanych turniejów halowych, ale też można się było spodziewać, że zmiana nawierzchni wyjdzie jej na dobre. W Antalyi przeniosła się bowiem na mączkę, na której znakomicie radziła sobie na przełomie listopada i grudnia w Argentynie i Brazylii. Wygrała tam turniej WTA 125 w singlu, a dwa tytułu dołożyła też w deblu. Łącznie przegrała wtedy jedno spotkanie, na otwarcie zmagań w Buenos Aires z Darją Semenistają, a wygrała później 12.
W Turcji zaś tę passę kontynuowała. Dołożyła sześć kolejnych zwycięstw z rzędu, co pozwoliło jej znaleźć się dzisiaj w półfinale gry pojedynczej i finale debla. A miała już za sobą solidne maratony, bo po dwa mecze grała w czwartek (3 godziny i 37 minut) i dwa w piątek (5 godzin i 13 minut). Być może trochę tych sił brakowało w sobotę w półfinałowym boju z Hiszpanką Leyre Romero Gormaz, a na pewno brakowało szczęścia.
Finalnie jednak tenisistka z Bielska-Białej dostała nagrodę za końcowy sukces. Po finale debla.
Megasaray Hotels Open, czyli turniej WTA 125 w Antalyi. Maja Chwalińska walczyła o finał singla
Zanim 23-letnia reprezentantka Polski zdobyła główną nagrodę po rywalizacji deblistek, przystąpiła do gry o finał singla. Jej rywalką była 22-letnia Hiszpanka Leyra Romero Gormaz, która dotąd nie wygrała jeszcze w singlu challengera WTA. Ich spotkanie trwało ponad 2,5 godziny, było pełne zwrotów akcji. Chwalińska wygrała pierwszego seta 6:4, choć w dziewiątym gemie, prowadząc 5:3, nie wykorzystała piłki setowej, którą zdobyła znakomitym, ale ryzykownym dropszotem. Hiszpanka starała się często atakować, rozrzucała Polkę, ale też minimalnie się myliła. Mogła jednak wyrównać na 5:5, miała dwa break pointy. I wtedy Chwalińska wygrała cztery akcje z rzędu, uratowała tę partię. A w drugim secie prowadziła 3:2 z przełamaniem, by przegrać cztery gemy z rzędu.
Można było odnieść wrażenie, że Polka ma już spore problemy fizyczne, do tych czterech gemów doszły jeszcze dwa kolejne na początku trzeciego seta. Potrafiła się jednak jeszcze zmobilizować, wykrzesać dodatkową energię. I wygrała trzy gemy z rzędu Już do samego końca spotkanie było nerwowe, w ostatnim gemie Polce zabrakło precyzji. Albo szczęścia. Przy stanie 5:4 i 30-30 zagrała piłkę tuż przy linii, Romero Gormaz do niej nie dobiegła. Sędzia liniowy wykrzyczał aut, główny zszedł ze stołka, sprawdził ślad. I po analizie przyznał punkt Hiszpance, która w następnej akcji, po błędzie Chwalińskiej, zakończyła spotkanie.
I to ona zagra w niedzielę w finale. Polka zaś poprawiła swoją pozycję w rankingu WTA live - teraz jest w nim na rekordowym dla siebie 119. miejscu. Tyle że nowe notowanie pojawi się dopiero 31 marca, po zakończeniu zmagań w Miami. I wtedy Polka... może być jeszcze wyżej, bo w poniedziałek lub wtorek zacznie kolejny turniej WTA 125 w Antalyi.
Półfinały
22.03.2025
09:00
Tytuł dla Mai Chwalińskiej w deblu. Kolejne trzy sety w wykonaniu Polki
Dwie godziny po zakończeniu tego spotkania Chwalińska zaczęła kolejne - tym razem był to finał gry podwójnej. Wspólnie z Czeszką Anastasią Detiuc zmierzyły się z innymi tenisistkami z tego kraju: Jesiką Malečkovą i Miriam Škoch. Jesika Malečková to zresztą była deblowa partnerka Polki - wspólnie z nią Maja wygrała trzy turnieje rangi ITF, jeden zresztą w Turcji.
I tak jak chwilę wcześniej, znów Polka zagrała w spotkaniu trzysetowym, ze zwrotami akcji. Szybko z Detiuc objęły prowadzenie 2:0, ale już po pierwszym serwisowym obejściu był remis 2:2. Decydujące okazało się przełamanie w dziewiątym gemie, przy tzw. rozstrzygającym punkcie. Padło łupem rywalek, objęły prowadzenie 5:4, a za moment cieszyły się z seta.
Tyle że w drugiej partii Chwalińska i Detiuc prowadziły już 5:0 i... doprowadziły do nerwówki. Przegrały trzy gemy z rzędu, wypuściły z rąk cztery piłki setowe. I broniły się przed dwma break pointami na 4:5. Udało się, po akcji Polki zapisały jednak na swoje konto ten ostatni punkt w secie. Wygrały 6:3, doprowadziły do trzeciego seta. A w nim miały już wszystko pod swoją kontrolą, po pierwszej udanej akcji rywalek same zdobyły dziewięć oczek z rzędu. A za moment cieszyły się po triumfie: 4:6, 6:3, 10-2.
W rankingu WTA deblistek, tym na żywo, Maja awansowała na 111. miejsce, najwyższe w karierze. I to najwyższe na pewno 31 marca uzyska, a jeśli zdecyduje się w kolejnym tygodniu także na grę w deblu, może je poprawić. I może nawet po raz pierwszy awansować do TOP 100.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje