1:5, dwie piłki setowe i nagły zwrot akcji. Wimbledon wciąż z "polskim akcentem"
Pojedynek Jasmine Paolini z Madison Keys zapowiadał się na jedno z najciekawszych starć zaplanowanych w Wimbledonie na niedzielę. Włoszka z polskimi korzeniami wygrała w pierwszej partii 6:3, ale prawdziwych cudów dokonywała jednak w drugim secie. Od stanu 1:5 wróciła do rywalizacji, choć po tie-breaku musiała uznać wyższość Amerykanki. Ta z powodu urazu zmuszona była kreczować w trzecim secie, a tym samym to Paolini awansowała do ćwierćfinału.

Wobec sensacyjnej porażki Igi Świątek z Julią Putincewą ostatnim "polskim akcentem" w Wimbledonie pozostawała Jasmine Paolini. Włoszka o polskich korzeniach znakomicie weszła w turniej i podtrzymała dobrą dyspozycję z ostatnich miesięcy. Po przegranym z Igą finale Rolanda Garrosa 28-latka odpadła co prawda w półfinale rozgrywek w Eastbourne. Przez pierwsze trzy rundy Wimbledonu przeszła jednak "suchą stopą".
Na starcie rozgrywek Paolini rozbiła w dwóch setach Sarę Sorribes Tormo. W takim samy stosunku pokonała także Greet Minnen i Biankę Vanessę Andreescu. W 1/8 finału trafiła na zdecydowanie najpoważniejszą rywalkę. Na korcie stanęła naprzeciwko finalistki US Open z 2017 roku - Madison Keys.
Popis w pierwszym secie. Paolini wytrąciła atuty z ręki Keys
Początek spotkania w wykonaniu Paolini był imponujący. Madison Keys miała poważny problem z mocnym serwisem rywalki, a do tego popełniała dużo więcej niewymuszonych błędów. Po nieco ponad kwadransie Włoszka prowadziła już 4:0. Wreszcie w piątym gemie dała się przełamać, ale nie wypuściła już zwycięstwa z rąk. Panie poszły na wymianę ciosów, która zakończyła się wynikiem 6:3 i setem na koncie finalistki tegorocznego Rolanda Garrosa.
Doświadczona Amerykanka nie podłamała się niepowodzeniem i choć rozpoczęła drugiego seta od przegranego podania, chwilę później sama przełamała rywalkę. 13. zawodniczka rankingu wyeliminowała wcześniejsze błędy, a do tego zaczęła regularnie wygrywać akcje po swoim drugim serwisie. Na tym polu ustępowała jej Paolini. Przy wyniku 5:1 dla Keys kibice szykowali się powoli na trzeciego seta. Wtedy Włoszka zanotowała nieprawdopodobny zryw.
Przy stanie 2:5 Madison Keys miała aż dwie piłki na skończenie seta. Mimo to nieugięta Paolini urwała jej kolejnego gema i rozpoczęła nieprawdopodobną serię. W oczach Amerykanki pojawiło się zwątpienie i strach. 7. rakieta świata od 1:5 wygrała pięć kolejnych gemów i doszła na 5:5. Miała nawet szansę na break point w kolejnym, ale szczęście było po stronie starszej z tenisistek.
Szaleńcza pogoń w drugim secie na darmo. Zaciętą rywalizację przerwała kontuzja
Paolini wygrała swoje podanie i tym samym losy drugiej partii rozstrzygnąć musiał tie-break. Obie zawodniczki szły "łeb w łeb", ale po wyrównanej walce seta na swoje konto przy wyniku 8:6 dopisała Madison Keys. Od tego momentu siły na korcie zdecydowanie się wyrównały.
Paolini wygrała pierwszego gema bez straty punktu, ale niedługo później sytuacja zaczęła wymykać się jej spod kontroli. Przegrała własne podanie, a Madison Keys wyszła na prowadzenie 3:1. Amerykanka skutecznie przechylała szalę zwycięstwa na swoją stronę i ostatniecznie dopięła swego. W siódmym gemie wykorzystała pierwszy brejk, dzięki czemu prowadząc 5:2 do ona miała podawać.
Włoszka postawiona pod ścianą paradoksalnie radziła sobie lepiej. Doszło do tego, że doprowadziła do stanu 4:5 i znów odżyły w niej nadzieje na zwycięstwo. Madison Keys natomiast poprosiła o przerwę medyczną. Problemy zdrowotne 29-latki przełożyły się na jej grę. Kolejny gem powędrował na konto Paolini i podobnie jak w drugim secie, zrobiło się 5:5.
Uraz niestety nie pozwolił Keys na dalszą rywalizację. 13. zawodniczka rankingu musiała kreczować, a tym samym to Jasmine Paolini awansowała do ćwierćfinału Wimbledonu. Załamana takim obrotem spraw Amerykanka zalała się łzami.















