Iga Świątek nigdy nie ukrywała, że trawa nie jest nawierzchnią, z którą ma szczególnie dobre relacje. Polka wielokrotnie stwierdzała, że do jej najlepszej wersji na trawie, potrzeba jeszcze sporo czasu, a to wszystko mimo tego, że jako juniorka wygrała Wimbledon, więc grać na trawie z pewnością potrafi. Jej występy w seniorskiej edycji tej imprezy są jednak bardzo dalekie od ideału i tego, czego sama by oczekiwała. Do tego roku najlepszym wynikiem był ćwierćfinał z poprzedniego sezonu. Iga Świątek skonfrontowana z odważnymi słowami swojej pogromczyni. Polka odpłaciła pięknym za nadobne W tym roku na rywalizację w londyńskim turnieju rangi Wielkiego Szlema przyjeżdżała, w zdawało się wybornej formie, bo sezon na nawierzchni ziemnej był prawie doskonały. Polka wygrała bowiem najpierw turniej w Madrycie, co wcześniej jej się nie udawało. Następnie kolejny raz w swojej karierze zwyciężyła w Rzymie, a na początku czerwca obroniła tytuł rangi Wielkiego Szlema na kortach imienia Rolanda Garrosa. Następnie udała się na zasłużony odpoczynek i przyjechała do Londynu. Ostrzeżenie dla Świątek przed Paryżem Przed Wimbledonem była oczywiście traktowana, jaka jedna z faworytek imprezy, a po wycofaniu się Aryny Sabalenki jej szanse jeszcze wzrosły. Niestety jednak znów Świątek nie doczekała najważniejszych faz turnieju. Z rywalizacją o ten prestiżowy puchar pożegnała się już w trzeciej rundzie, a pokonała ją sensacyjnie Julia Putincewa. To z pewnością swego rodzaju ostrzeżenie przed zbliżającymi się wielkimi krokami igrzyskami olimpijskimi w Paryżu, na których Polka będzie wielką faworytką. - Od dawna wiemy, że Iga mniej wierzy w siebie, grając na kortach trawiastych. Każdy, kto spodziewał się oszałamiającego wyniku w Wimbledonie, zaklinał rzeczywistość. Nie mówiła o tym wprost na początku, ale wiadomo, że jej dwa główne cele na ten rok to Roland Garros i igrzyska olimpijskie. Wimbledon to poważny turniej, którego nie można odpuścić, ale nie dała rady tego wszystkiego połączyć - ocenił Adam Romer, redaktor naczelny "Tenisklub" w rozmowie z "WP SportoweFakty". Naturalizowana Rosjanka gorzko o Idze Świątek po porażce. "Nie może opanować emocji. Znów zagubiła się mentalnie" Dziennikarz przypomniał także o historii Agnieszki Radwańskiej, która po finale Wimbledonu z igrzyskami olimpijskimi pożegnała się już w pierwszej rundzie. -Nasuwa mi się od razu skojarzenie z Agnieszką Radwańską i igrzyskami w 2012 roku (wtedy nasza gwiazda dotarła do finału Wimbledonu, ale na igrzyskach odpadła już w pierwszej rundzie przyp. red.). Będę dmuchał na zimne. Trzeba ostrożnie do tego podchodzić, ale na mączce w Paryżu będzie się czuła nieporównywalnie lepiej niż na trawie w Londynie - dodał Romer. Trudno się dziennikarzowi dziwić. Iga Świątek praktycznie na mączce nie przegrywa. W tym sezonie wygrała na tej nawierzchni trzy z czterech turniejów, w których brała udział. Igrzyska olimpijskie w Paryżu odbędą się na przełomie lipca i sierpnia.