Thomas Thurnbichler żegna się z posadą po trzyletniej pracy w PZN. Jego miejsce zajmie Maciej Maciusiak, obchodzący dzisiaj 43. urodziny. Formalnie do roszady dojdzie na mecie sezonu, czyli z końcem tego tygodnia. Od czwartku do niedzieli w Planicy trwają ostatnie zawody PŚ w cyklu 2024/25. Łukasz Żurek, Interia: - Czy to słuszna decyzja podjęta we właściwym momencie? Apoloniusz Tajner, trener polskiej kadry w latach 1999-2004: - Myślę, że to bardzo dobry ruch. Decyzja jak najbardziej właściwa, przed wszystkim w kontekście przyszłorocznych igrzysk olimpijskich. Sytuacja do tego dojrzała. I już nie szukajmy kolejnych mistrzów trenerskich za granicą. Powinniśmy wrócić do korzeni, jeśli chodzi o myśl szkoleniową. Jest Maciej Maciusiak, jest Michal Doleżal, również Łukasz Kruczek. Zawodnicy ich doskonale znają, a oni znają zawodników. Roszada na stanowisku trenera kadry A nie stanowi sensacji. Spekulacje na ten temat toczyły się od miesięcy. I właściwie trudno było sobie wyobrazić inny ich finał. - Już w czwartek podczas kwalifikacji zauważyłem, że zawodnicy dostali informację o pożegnaniu z Thurnbichlerem. Było widać w ich skakaniu tę radość, jakąś pozytywną energię, która wcześniej pozostawała niedostrzegalna. Wszyscy rozumieli, że dłużej w takim układzie personalnym nie można tkwić. Wiedział o tym również sam Thurnbichler. - Jeśli chodzi warsztat, Thurnbichlerowi nic nie można zarzucić. Ale szwankowała atmosfera. A w każdej ekipie właśnie atmosfera to grunt, na którym wszystko się buduje. W naszym zespole ona cały czas była napięta. Nie byłego tego luzu. Austriakowi zaproponowano objęcie kadry juniorów. To optymalny manewr w tej sytuacji? - Uważam, że dla polskich skoków byłby to bardzo dobry scenariusz. W naszej kadrze A Thurnbichler pracował do tej pory ze swoimi równolatkami, a nawet starszymi od siebie. Wcześniej prowadził tylko młodszych zawodników. Trochę inaczej podchodzi się do młodszych skoczków, a trochę inaczej do mistrzów i medalistów. W tym zakresie zabrakło trenerowi nieco doświadczenia. Powinniśmy się spodziewać, że Thurnbichler przyjmie ofertę PZN? Dyplomatycznie poprosił o czas do namysłu. - Osobiście zachęcałbym Thurnbichlera do pozostania w Polsce. I bardzo bym sobie życzył, żeby poprowadził naszych juniorów. To żadna ujma. Myślę, że przy nim młodzi ruszyliby z kopyta. Jest trenerem już znanym. Na pewno mógłby liczyć na zaufanie i szacunek ze strony podopiecznych. Rozmawiał Łukasz Żurek