Start Pucharu Świata w skokach i od razu wpadka. Tego się nikt nie spodziewał
Sezon rozpoczęty. Puchar Świata w skokach narciarskich ruszył w Lillehammer, ale - jak to ostatnio w Norwegii w zwyczaju, nie obeszło się bez organizacyjnej wpadki. Jak się okazało, gospodarze nie byli przygotowani na taką liczbę drużyn w rywalizacji mikstów i przez to pierwszy konkurs w sezonie rozpoczął się z pięciominutowym opóźnieniem. By w ogóle do niego doszło, potrzebne były artystyczne zdolności ludzi z biura zawodów.

Treningi kobiet i mężczyzn przebiegły bez większych problemów, choć tradycyjnie już program zawodów pierwszego dnia zmagań Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lillehammer okazał się zbyt optymistyczny.
O ile między treningami kobiet i mężczyzn przerwa była wystarczająca, o tyle pomiędzy treningiem mężczyzn a konkursem mikstów nie po raz pierwszy tego czasu było po prostu za mało.
Numery dla skoczków trzeba było malować, a trybuny znowu świeciły pustkami
Trenerzy przecież musieli zgłosić składy i na tej podstawie trzeba było stworzyć listę startową, a to zajmuje trochę czasu. Do tego doszły jeszcze problemy techniczne.
Do zawodów pozostawało kilkanaście minut, a przy biurze zawodów zaczęły się tworzyć spore kolejki. Okazało się bowiem, że jest problem z numerami startowymi.
Najpierw nie było ich w ogóle i na plastronach zaczęto ręcznie je malować. Po chwili część numerów dotarła, ale okazało się, że nie ma ich wszystkich. Potrzebne zatem były zdolności artystyczne ludzi z biura zawodów. Niektóre numery trzeba było ręcznie wymalować. Bez dwóch zdań ta wpadka organizacyjna nie przynosi gospodarzom chluby.
Pierwszy w sezonie konkurs Pucharu Świata wygrała reprezentacja Japonii. Druga była Słowenia, a trzecia Austria. Polska, startująca w składzie: Anna Twardosz, Kacper Tomasiak, Nicole Konderla-Juroszek i Kamil Stoch, zajęła szóste miejsce, wyrównując najlepszy wynik w historii.
Niestety inauguracyjny konkurs obejrzała pod skocznią garstka kibiców. Trudno w to uwierzyć, że Norwegowie aż tak bardzo przestali się interesować skokami, bo to jest kolejna taka sytuacja w tym kraju.
Z Lillehammer - Tomasz Kalemba, Interia Sport
Zobacz również:












