Obie serie treningowe mogły napawać polskich kibiców optymizmem. W pierwszej z nich aż trzech naszych rodaków (Paweł Wąsek, Piotr Żyła i Aleksander Zniszczoł) znalazło się w najlepszej piętnastce. Z kolei w drugiej Zniszczoł był 6., a pierwszą dziesiątkę zamknął Kamil Stoch. O 10:00 rozpoczęły się ostatnie kwalifikacje w tym sezonie i z pewnością wielu kibiców liczyło na dobre rezultaty "Biało-Czerwonych". Rywalizacja nie przebiegała płynnie, bo wokół Letalnicy momentami robiło się wietrznie. Trudno o to, by Borek Sedlak zapalał zielone światło, gdy tuż za progiem zawodnik otrzymałby podmuch rzędu 3-4 metrów na sekundę w plecy. Gdy robiło się nieco "ciszej", to z kolei wiało w różnych kierunkach, co także jest niebezpieczne. W pierwszych 26 minutach fani zobaczyli tylko 16 skoków. Jako pierwszy z naszych rodaków zaprezentował się Dawid Kubacki. 199,5 metra sugerowało problemy z zakwalifikowaniem się. Przypomnijmy, że przepustkę do konkursu na mamutach otrzymuje nie 50, lecz 40 zawodników, więc rośnie wtedy znaczenie kwalifikacji. Jakub Wolny wylądował metr bliżej od Kubackiego, ale miał "lepszą" rekompensatę o 8 pkt, więc uzyskał lepszą notę. Pojawił się na drugim miejscu w gronie oczekujących na zapewnienie awansu. W Planicy będzie gorąco. Co ogłosi Adam Małysz? Możliwa zmiana trenera kadry Ostatnie kwalifikacje w tym sezonie. W Planicy było wietrznie Niebawem ozdobą "kwali" okazał się lot kończącego karierę po tym sezonie Markusa Eisenbichlera. Zawsze dobrze czuł się na tego typu skoczniach, tym razem osiągnął w efektownym stylu aż 238,5 metra. Po chwili jednak nie musieliśmy zazdrościć naszym zachodnim sąsiadom, bo Stoch wylądował zaledwie 4 metry krócej, otrzymał notę 0,7 gorszą od Niemca. To było prawdziwe przebudzenie mistrza olimpijskiego z Zębu. Po chwili w klasyfikacji przedzielił ich Żyła, który również błysnął (227 metrów, ale +9 pkt za belkę, która po skokach Stocha i Aalto [216 m] została obniżona z 14. poziomu na 13.). "Czy to 2018 rok?" - pytał jeden z internautów na platformie X. Z tak dobrej strony nie pokazał się Zniszczoł, to nie był spokojny lot, ale 198 metrów dało mu 5,5 punktu przewagi nad "kreską". Z numerem "54" wystąpił jeszcze Wąsek (214 metrów). Wskoczył na piąte miejsce, a chwilę wcześniej liderem został Pius Paschke, czyli w tamtym momencie TOP5 stanowili wyłącznie Niemcy i Polacy. Niebawem okazało się, że Wąsek jednak wywalczy awans, bo zdyskwalifikowany za rozmiar kombinezonu został Tate Frantz, a wcześniej swoją próbę popsuł Kevin Bickner. Nieszczęście Amerykanów okazało się więc szczęściem 29-latka z Bielska-Białej. Ostatecznie kwalifikacje wygrał Andreas Wellinger przed Paschke i Eisenbichlerem. Skoczkowie Stefana Horngachera zajęli więc całą pierwszą trójkę. Żyła był 5., Stoch 6., a Wąsek 9. Awans wywalczyli też Zniszczoł (32.) i Wolny (40.). Przejść do sobotniego konkursu (godzina 15:00) nie udało się tylko Kubackiemu (45.). Miejsca z kwalifikacji odpowiadają na razie klasyfikacji małego turnieju "Planica 7". Sukces Wąska nie tylko zasługą Thurnbichlera. Podał nazwisko. "Duża rola"