Polscy siatkarze odlecieli do Toronto na turniej Ligi Światowej
W poniedziałek o godz. 17 z portu im. Fryderyka Chopina w Warszawie polscy siatkarze odlecieli do Toronto na pierwszy w tym sezonie turniej Ligi Światowej. W grupie B zmierzą się z Brazylią, Finlandią i Kanadą. Przed podróżą spotkali się w stolicy z kibicami.

- Chcemy wygrywać każdy kolejny mecz, bez względu na to, kto będzie rywalem. Zależy nam na tym, by jeszcze przed igrzyskami wystąpić w turnieju finałowym Ligi Światowej w Sofii, ale o awans do Final Six będzie bardzo trudno - powiedział Bartosz Kurek.
Przyjmujący polskiej kadry uważa, że zmiana sposobu rozgrywania zawodów, czyli cztery turnieje i walka każdy z każdym, a nie po dwa mecze w weekend przez sześć tygodni, nie zmieni wiele w atrakcyjności.
- I tak wszystko polega na tym, by dobrze grać w siatkówkę i wygrywać kolejne mecze. Na tym nam tylko zależy. Formuła niczego tu nie zmienia. Wiemy o rywalach bardzo dużo. Każdy z zespołów ma zawodników w składzie, którzy występują w europejskich ligach i z którymi walczyliśmy już w poprzednich sezonach - zaznaczył.
Przez nowy system brązowi medaliści mistrzostw Europy tylko raz pokażą się polskiej publiczności.
- Na mnie oczekiwania na grę w kraju działają mobilizująco. Im więcej jest takich meczów, tym lepiej. Z drugiej strony jeśli pomyślę, że kibice będą mieli tylko jedną okazję, by zobaczyć nas w pojedynkach o stawkę, to na pewno atmosfera będzie magiczna - ocenił.
Do Toronto Polacy pojechali bardzo zmęczeni. - Mamy ołowiane nogi, ale myślę, że już na miejscu w Kanadzie będziemy dochodzić do siebie i tam budować formę startową. Mam nadzieję, że zdążymy i od pierwszego dnia będzie to wyglądało dobrze - powiedział Kurek.
Przed wylotem udało się rozegrać jedynie jeden sparing z Australią w Łodzi.
- Nie mieliśmy komfortu zagrania paru meczów towarzyskich, więc sami nie wiemy na co nas w tej chwili stać. Grupa już w zeszłym roku została scementowana i osiągała dobre wyniki. Z kolei teraz będziemy musieli powoli budować atmosferę wokół reprezentacji. Zobaczymy jak nam to będzie wychodzić. W piątek przekonamy się na co nas stać - zaznaczył.
Zmian stref czasowych i klimatycznych Kurek się nie boi. - Akurat nie mam żadnych problemów ze zmianą czasu i łagodnie to przechodzę. Stosuję się do zaleceń trenera i dobrze się adaptuję. Staram się już od momentu, kiedy znajdę się w samolocie dostosowywać się do czasu, który będzie na miejscu - podkreślił.
Polacy w weekend zagrają w Toronto kolejno z Brazylią, Finlandią i Kanadą.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje