8 marca wybuchła jedna z największych - jeśli nie największa - afera w dziejach skoków narciarskich. To właśnie wówczas, podczas mistrzostw świata w Trondheim, reprezentacja Norwegii została przyłapana na oszustwie dotyczącym niezgodnej z przepisami ingerencji w kombinezony. Norwegowie zresztą po pewnym czasie przyznali się do naruszenia zasad, a 12 marca nadszedł istotny komunikat ze strony FIS, w myśl którego tymczasowo zawieszono m.in. Mariusa Lindvika oraz Johanna Andre Fofranga. To nie był jednak koniec. Rewolucja w skokach już trwa, przełom nastąpił w Norwegii. Jasny sygnał od FIS FIS ogłasza kolejne zawieszenia. Skandal z Norwegami odżył na nowo W czwartek, krótko po godz. 14.30, rozpoczęła się specjalna konferencja prasowa na której przedstawiciele FIS przekazali kolejne ustalenia ws. całego skandalu. Dyrektor ds. komunikacji Bruno Sassi od razu przeszedł do rzeczy. Jak stwierdził, 12 marca doszło do dokładnego sprawdzenia strojów norweskich skoczków, skoczkiń, kombinatorów i kombinatorek biorących udział w MŚ. Nie wykryto nieprawidłowości jeśli mowa o kombinezonach żeńskiej reprezentacji w skokach i męskiej oraz żeńskiej kadry w kombinacji norweskiej. Inaczej było w przypadku skoczków. Tutaj pojawiły się kolejne podejrzenia dotyczące łamania regulaminu, w związku z czym zapadła decyzja o czasowym zawieszeniu Robina Pedersena, Kristoffera Eriksena Sundala i Roberta Johanssona. Warto napomknąć, że w trakcie gdy trwała konferencja, cała trójka zdołała oddać skoki na treningu przed zawodami w Oslo. "Jesteśmy tu po to, by sprawiać, że zawody przebiegają w bezpieczny i uczciwy sposób" - podkreślił obecny również na konferencji sekretarz generalny FIS Michel Vion. Sandro Pertile, dyrektor Pucharu Świata, wskazał z kolei, że w strojach Pedersena, Sundala i Johanssona wykryto manipulacje innego typu niż we wcześniejszych przypadkach. Nagranie z Polakiem obiegło internet. I od razu burza, udostępnił je Norweg Afera kombinezonowa nabiera tempa. Śledztwo FIS może przynieść kolejne wstrząsy Pertile napomknął również, że wbrew krążących od pewnego czasu informacjom FIS nie będzie trzymać strojów na stałe "pod kluczem" - pomiędzy zmaganiami w Vikersund i Lahti za ich transport będą odpowiadać reprezentacje, a potem nastąpi kolejna seria kontroli. Kacper Merk, dziennikarz Eurosportu, zwrócił uwagę na inną ważną rzecz - Robin Pedersen nie skakał na dużej skoczni w rywalizacji indywidualnej podczas MŚ w Trondheim, więc zasadne jest pytanie, czy kombinezony nie były manipulowane jeszcze przed tą odsłoną czempionatu. Zgodnie z zapowiedzią z konferencji śledztwo obejmie i tę kwestię. Wygląda na to, że sytuacja robi się coraz bardziej dynamiczna...