Po ujawnieniu niezgodnych z regulaminem ingerencji w parametry kombinezonów startowych od pracy z norweską kadrą skoczków odsunięto cały sztab trenerski. Zawieszeni zostali Magnus Brevig (pierwszy szkoleniowiec), a także jego asystenci Thomas Lobben i Adrian Livelten. Ten ostatni, formalnie technik serwisowy, nazywany jest przez media "krawcem". Livelten osobiście przeszywał kombinezony Norwegów, co miało im pomóc w uzyskiwaniu lepszych rezultatów. Haniebny proceder odkryto w przedostatnim dniu MŚ w Trondheim. Po konkursie na dużej skoczni zdyskwalifikowani zostali Johann Andre Forfang i Marius Lindvik. Tego drugiego kosztowało to utratę srebrnego medalu. W środę obaj zostali zawieszeni przez FIS. A dzień później taki sam los spotkał Kristoffera Eriksena Sundala, Robina Pedersena i Roberta Johanssona. W sumie osiem osób na bocznicy. Rewolucja w skokach już trwa, przełom nastąpił w Norwegii. Jasny sygnał od FIS Jan-Erik Aalbu o niczym nie wiedział? "Rozważałem dymisję przez 24 godziny" Sprawa ma charakter rozwojowy, więc spodziewano się kolejnych zawieszeń, dyskwalifikacji, względnie dymisji. Tymczasem na czwartkowej konferencji prasowej zaskoczył wszystkich Jan-Erik Aalbu, dyrektor sportowy norweskiej federacji ds. skoków narciarskich. - Dymisja? Rozważałem gruntownie taki krok przez ostatnie 24 godziny. Podjąłem decyzję po wielu przeprowadzonych rozmowach. Na razie pozostanę na stanowisku - oznajmił zgromadzonym dziennikarzom. Twierdzi, że nic nie wiedział o oszustwach, które miały miejsce. Jego wersję potwierdza prezes norweskiej federacji Tove Moe Dyrhaug. - Mówiliśmy o tym już wielokrotnie. Ale dla mnie ważne jest, aby powiedzieć jeszcze raz, że mamy pełne zaufanie do Jana-Erika Aalbu. Ciężko pracował i jestem pewna, że nie wiedział o tym procederze - powiedziała sterniczka związku. - Mimo wszystko muszę przeprosić wszystkich, którzy czują się zdradzeni - wtrącił się Aalbu. - To jest tak poważne i szokujące, że prawie brak mi słów. Nie udało mi się uchwycić tego, co wydaje się niezdrową i szkodliwą kulturą nie tylko w zespole norweskim, ale - według przypuszczeń - w całym świecie skoków. Manipulacja i oszustwa były celowo stosowane jako metody uzyskiwania przewagi w sporcie. - Szkoda, że nie zrozumiałem tego wcześniej. Zatem zawiodłem również jako przywódca. Jest mi bardzo przykro, że byłem tak naiwny i łatwowierny - dodał z pokorą. Władze FIS i norweska federacja prowadzą odrębne dochodzenia w tej sprawie, ściśle ze sobą współpracując. Tymczasem w czwartek zgodnie z planem rozpoczęła się rywalizacja w Raw Air. Zawody w Oslo i Vikersund potrwają do niedzieli - po raz pierwszy w dusznej atmosferze skandalu, którego prawdziwą skalę mamy poznać dopiero w nadchodzących tygodniach.