Porażka przekreślała szanse awansu polskich siatkarzy do Final Six. W łódzkiej Atlas Arenie Orły nie dały Irańczykom żadnych szans. - Cieszymy się, że jesteśmy nadal w grze i to jest dla nas ważne - podkreślił nasz środkowy. Po klęsce z Rosją w katowickim Spodku można było mieć obawy, jak ta porażka wpłynie na Polaków. - Potrenowaliśmy, mieliśmy odprawę i skupiliśmy się na spotkaniu z Iranem. Poskutkowało to naszym zwycięstwem. Staramy się nie myśleć o tym, co było lub co może być - zaznaczył 21-letni siatkarz, który w pojedynku z Iranem zdobył sześć punktów. Najlepiej w naszym zespole spisał się kapitan Michał Kubiak (15 pkt), który został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu. Polacy górowali nad Irańczykami w każdym elemencie, zwłaszcza w ataku (44 pkt do 33) i w zagrywce (4-0). Punktowych bloków podopieczni Ferdinando De Giorgiego mieli tylko jeden więcej (7-6), ale wiele razy "ściana" postawiona przez polskich siatkarzy ułatwiała zadanie w obronie. - Mieliśmy wskazówki, wytyczne dotyczące bloku. To było ważne, żeby przytrzymać Irańczyków na siatce i myślę, że to się udało. Mam nadzieję, że niedzielny mecz będzie wyglądał podobnie - zaznaczył Lemański. Polacy w Lidze światowej mają na koncie cztery zwycięstwa, a to jest brane w pierwszej kolejności w tabeli. "Biało-czerwoni" muszą wygrać w niedzielę z reprezentacją USA, a i to może nie wystarczyć, żeby zagrać w turnieju finałowym w brazylijskiej Kurytybie. - Jeszcze nie rozpracowywaliśmy Amerykanów, ale moim zdaniem dobrze bronią i mają siłę w ataku. Ten mecz będzie trudny - podkreślił Lemański. Występ w turnieju finałowym mają już zapewnione trzy zespoły: gospodarz Brazylia, Francja i obrońca tytułu Serbia. O pozostałe trzy miejsca trwa zażarta walka. - Wiadomo, że lepiej nie patrzeć na tabelę, ale każdy zerka. Przede wszystkim trzeba się skupić na swojej grze, co można poprawić, co można zrobić lepiej, jakich błędów nie popełniać - podkreślił Lemaśki, który z każdym meczem czuje się coraz pewniej. - Przy tylu kibicach czuję się komfortowo. Gdy tysiące ludzi na ciebie patrzy, to jest to dodatkowa dawka adrenaliny. Energia z trybun dużo daje i naprawdę pomaga - zaznaczył środkowy Orłów. Robert Kopeć z Łodzi