Polskie zespoły kapitalnie spisywały się w fazie grupowej Ligi Mistrzów, nie przegrywając po drodze żadnego spotkania. W ćwierćfinałach dwóch przedstawicieli zaliczyło jednak poważne wpadki. PGE Projekt Warszawa przegrał z Halkbankiem Ankara, Jastrzębski Węgiel uległ Olympiakosowi Pireus. Zwycięsko ze swojego starcia wyszła jedynie Warta Zawiercie, która pokonała SVG Luneburg. Dużo się mówi szczególnie o porażce mistrzów Polski, którzy są jedynymi z faworytów do wygrania Ligi Mistrzów. Podopieczni Marcelo Mendeza wygrali dwa pierwsze sety meczu w Grecji, ale ostatecznie dali sobie wydrzeć zwycięstwo po tie-breaku. Trener Andrea Gardini, który prowadzi Olympiakos, ma więc powody do zadowolenia. Tym bardziej że sam przecież pracował w PlusLidze. Włoch swoją przygodę z polską siatkówką rozpoczął w 2011 roku, kiedy to został asystentem ówczesnego selekcjonera reprezentacji Andrei Anastasiego. Później pracował w klubach PlusLigi: Indykpolu AZS-ie Olsztyn, ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle Jastrzębskim Węglu i PGE GiEK Skrze Bełchatów, z którą współpracę zakończył po poprzednim sezonie. Andrea Gardini śledzi PlusLigę. To martwi Włocha Gardini po wyjeździe z Polski wciąż jednak śledzi to, co dzieje się w PlusLidze. W rozmowie z oficjalnym serwisem rozgrywek opublikowanej jeszcze przed meczem z Jastrzębskim Węglem wyznał, że za każdym razem, gdy tylko jest w domu, ogląda rozgrywki. "PlusLiga dopada mnie wszędzie i zawsze! W tym sezonie dostrzegam więcej ludzi w halach, większe rzesze fanów śledzą mecze, co jest niesamowite. Poziom jest naprawdę dobry, w mojej opinii topowy w Europie i na świecie" - powiedział. Jednocześnie doświadczony szkoleniowiec przyznał, że martwi go trend, jaki zaobserwował zarówno w PlusLidze, jak i włoskiej Superledze. Przypomnijmy, do Japonii wyjechał Aleksander Śliwka, w przyszłym sezonie w lidze tureckiej będziemy oglądali Tomasza Fornala. Umowy z topowymi zespołami z Azji i Turcji podpisywały także zagraniczne gwiazdy, które wcześniej występowały na polskich parkietach. Wstydliwa wpadka polskich siatkarzy. As kadry Nikoli Grbicia w ogniu krytyki