"To będzie trudny mecz. Z pewnością rywale będą ryzykować w polu zagrywki, nie mają nic do stracenia" - tak przed kamerą CEV-u mówił przed meczem Piotr Graban, trener PGE Projektu Warszawa. Te słowa okazały się jednak głównie kurtuazją, bo siatkarze polskiej drużyny przez dwa sety nie dawali większych szans gospodarzom. Do składu PGE Projektu wrócił Kevin Tillie, który nie mógł pomóc w sobotniej rywalizacji z Aluron CMC Wartą Zawiercie - i skończyło się porażką warszawskiej drużyny. Tym razem do gry zdolni nie byli z kolei Linus Weber i Karol Borkowski. W Belgii siatkarze Grabana od razu naskoczyli jednak na rywali. Zaczęli od prowadzenia 3:0 po punktowym bloku Jakuba Kochanowskiego. Po chwili było już 5:1 i szkoleniowiec rywali poprosił o przerwę. Siatkarzy przywołał do siebie Claudio Gewehr. Brazylijczyk zastąpił Guido Gortzena, który prowadził drużynę w pierwszym meczu obu drużyn w Warszawie. Zapłacił jednak posadą za słabsze wyniki Maaseik w rodzimej lidze, gdzie zajmuje dopiero czwarte miejsce. Przemowa Gewehra niewiele dała, bo przewaga gości wkrótce wzrosła do nawet siedmiu punktów. Efektownie z tzw. szóstej strefy atakował Artur Szalpuk, pięć punktów zdobył Tillie. Rywali stać było na pojedyncze dobre akcje, na boisku pojawił się Dawid Pawlun, polski rozgrywający Maaseik. Belgowie przegrali jednak wyraźnie - 19:25. Wilfredo Leon wziął sprawy w swoje ręce. Polscy siatkarze o krok od półfinału Liga Mistrzów siatkarzy. PGE Projekt Warszawa musiał się sprężyć w trzecim secie W drugiej partii warszawscy siatkarze odskoczyli na trzy punkty po bloku rozgrywającego Jana Firleja. Ich przewaga wzrosła w połowie seta, kiedy kontrataki wykańczali Szalpuk i Tillie. Przy stanie 11:6 dla gości trener Belgów postanowił przerwać grę. Przewaga PGE Projektu jednak nie rosła, a z czasem nieco zmalała. I przy prowadzeniu 17:14 to Graban wezwał do siebie siatkarzy. Na boisku był już wtedy nowy libero - Jędrzej Gruszczyński zastąpił Damiana Wojtaszka. Warszawianie nadal mieli jednak problemy z przyjęciem zagrywki Samuela Fafchampsa, błąd przy sytuacyjnej wystawie piłki popełnił Szalpuk, i z solidnego zapasu został tylko punkt. Niemoc przełamał atak Bartłomieja Bołądzia i polski zespół nie dał wydrzeć sobie seta. PGE Projekt wygrał 25:22. Belgijski zespół już przed meczem nie miał szans na awans choćby do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Walczy jednak o utrzymanie trzeciego miejsca w tabeli grupy A, które zapewnia grę w Pucharze CEV. Warszawianie rywalizowali zaś o to, by zagwarantować sobie bezpośredni awans do ćwierćfinału - to przywilej zwycięzcy grupy. Trzecia partia rozpoczęła się od wyrównanej gry. Kolegów starał się pobudzać Szalpuk, ale kiedy na blok rywali nadział się Bołądź, warszawianie przegrywali 7:8. Belgowie zaczęli prezentować ciekawe akcje środkiem, poprawili grę w obronie. Polska drużyna po kilku minutach odskoczyła na dwa punkty, ale tylko na chwilę - po niej znów był remis 12:12. Gospodarze potrafili zaskoczyć gospodarzy, ale jednak popełniali również błędy. PGE Projekt jeszcze raz uciekł rywalom, ale ci znów zniwelowali straty i objęli nawet prowadzenie 22:21. Siatkarze z Polski zdołali jednak w końcówce zablokować rywali i mieli piłkę meczową. Również blok zapewnił PGE Projektowi wygraną 25:23. Po pięciu meczach fazy grupowej warszawski zespół ma na koncie pięć zwycięstw i imponujący bilans setów 15:1. Prowadzi w tabeli grupy A z sześcioma punktami przewagi nad Berlin Recycling Volleys. Niemiecki zespół w czwartek zmierzy się z ACH Volley Lublana, ale PGE Projektu nie dogoni - polska ekipa jest już pewna gry w ćwierćfinale. Greenyard Maaseik: Cox, Fornes, Kessel, Vanker, Saaremaa, Iribarne - Currie (libero) oraz Sirjakovs, Pawlun, Fafchamps, Perin PGE Projekt Warszawa: Bołądź, Semeniuk, Tillie, Firlej, Kochanowski, Szalpuk - Wojtaszek (libero) oraz Gruszczyński (libero) Bartosz Kurek bez litości dla rywali. W tym sezonie jeszcze tego nie było