Sir Susa Vim Perugia spisywała się w tym sezonie znakomicie. Po mistrzostwie Włoch z poprzedniego sezonu zespół został nieco przebudowany, po sześciu sezonach opuścił go Wilfredo Leon, który był kapitanem drużyny. Bez niego, ale wciąż z Kamilem Semeniukiem w składzie, w pierwszej części sezonu zespół był niepokonany. W nowym, 2025 roku w grze drużyny coś się jednak zacięło. Najpierw przegrała po tie-breaku z Itasem Trentino, a w ostatniej kolejce lepszy okazał się zespół Cucine Lube Civitanova. W dodatku zespół na co najmniej kilka tygodni stracił Ołeha Płotnickiego - Ukrainiec doznał kontuzji ścięgna podkolanowego. W takich okolicznościach Perugia nadal była jednak faworytem półfinału Pucharu Włoch, w którym rywalem lidera SuperLegi była Rana Werona, piąty zespół tabeli. Ich spotkanie zakończyło się jednak sensacją. Wielka niespodzianka w PlusLidze. Uśpiony gigant rozbił wicelidera Puchar Włoch. Gra Perugii się załamała. Nie pomógł nawet Kamil Semeniuk Długo nic na to nie wskazywało. Co prawda już pierwszy set był wyrównany, ale w końcówce szalę na swoją drogę przechyliła Perugia, wygrywając 25:22. Wielkie emocje przyniosła druga partia, w której drużyna Semeniuka prowadziła już 23:20, ale do zakończenia seta potrzebna była gra na przewagi - Yuki Ishikawa rozstrzygnął jej losy, ustalając wynik na 28:26. Gra Perugii załamała się jednak w trzecim secie. Podopieczni Angelo Lorenzettiego uzbierali zaledwie 14 punktów. Liderami Werony stali się Rok Mozić i Noumory Keita, których Perugia nie była w stanie powstrzymać. Niemoc faworytów trwała w czwartej partii. Mimo że na boisku był już wracający po nieobecności w ostatnim meczu Wassim Ben Tara, Tunezyjczyk z polskim paszportem, jego zespół przegrał 19:25. Perugia musiała więc walczyć o finał w tie-breaku. Tym razem set był już wyrównany, ale Werona w końcówce odskoczyła na dwa punkty. A w ostatniej akcji jej zawodnikom udało się zablokować atak Ben Tary i sensacyjnie zwyciężyć 15:12. Keita zdobył 29, a Mozić 28 punktów. Semeniuk był ważnym ogniwem Perugii, zwłaszcza wobec kontuzji Płotnickiego. Jego dorobek przy liderach rywali nie był jednak imponujący. Zdobył 10 punktów, atakując z 33-procentową skutecznością. Dobrze wypadł w przyjęciu, notując 51 procent tzw. pozytywnego przyjęcia. Sensacyjna porażka sprawia, że Semeniuk i Perugia nie obronią trofeum sprzed roku. W niedzielnym finale zespół z Werony zmierzy się z Lube Civitanova, które w drugim półfinale po tie-breaku ograło Trentino. Problem Winiarskiego już przed meczem. Kartka i nerwy, a potem triumf