Thriller w hicie PlusLigi, sensacja wisiała w powietrzu. Wszystko na oczach Grbicia
W 8. kolejce PlusLigi doszło do prawdziwego hitu, PGE Projekt Warszawa na własnej hali podjął rewelację rozgrywek, Indykpol AZS Olsztyn. Spotkanie było zapowiadane jako jedno z najciekawszych spotkań całej kolejki i nie zawiodło. Gospodarze prowadzili już 2:0, lecz po wygranej drugiego seta 25:19 do gry wrócili rywale. Ostatecznie górą 3:2 okazali się zawodnicy Tommiego Tiilikainena. Niekwestionowanym bohaterem meczu był Jakub Kochanowski, który zdobył aż 22 punkty i został wybrany na MVP meczu. Co ciekawe, rywalizację obserwował selekcjoner reprezentacji Polski, Nikola Grbić.

Po nieco gorszym czasie PGE Projekt Warszawa wrócił na ścieżkę zwycięstw i w trzech setach pokonał Trefl Gdańsk, a następnie 3:2 poradził sobie z Ślepskiem Malow Suwałki, jedną z najsłabszych drużyn w tym sezonie. W środę po drugiej stronie siatki pojawiła się prawdziwa rewelacja całej ligi, Indykpol AZS Olsztyn. Ekipa Daniela Plińskiego do tej pory przegrała tylko dwa spotkania, z JSW Jastrzębskim Węglem oraz Aluron CMC Wartą Zawiercie.
Co ciekawe, w drużynie Tommiego Tiilikainena spotkanie poza boiskiem zaczął jeden z liderów, Bartosz Bednorz, a jego miejsce zajął Brandon Koppers. Rywalizacja zaczęła się od bardzo emocjonujących wymian. Lepiej zaczęli jednak goście, a piłki dobrze rozrzucał Jan Firlej (5:3). Po chwili było już 8:5, bowiem świetnym blokiem popisał się wspomniany już Koppers.
Goście jednak nic nie robili sobie z tej przewagi i za sprawą dobrze dysponowanych Jana Hadravy oraz Moritza Karlitzka doprowadzili do remisu (10:10). Kilka piłek później było już po 13, gdyż asem serwisowym popisał się Jakub Majchrzak. Spotkanie z czasem nieco straciło na atrakcyjności.
Zawodnicy zarówno Projektu, jak i Indykpolu popełniali wiele błędów na zagrywce (15:15). Za sprawą Linusa Webera było już 18:16. Niemiec dobrze wykorzystywał rozegranie Firleja, a do tego na środku punkty zdobywał Kochanowski (19:17). Wydawało się, że Projekt nie wypuści już przewagi, lecz ekipa z Olsztyna doprowadziła do remisu (22:22).
Taki stan rzeczy zapowiadał bardzo ciekawą końcówkę. Dwie piłki setowe mieli podopieczni Tiilikainena, jednakże zespół Plińskiego wychodził z opresji i doprowadził do swojej przewagi - 26:25. Kilka akcji później tablica wyników znów wskazywała remis, po 27. Wtedy blokiem popisał się Karol Kłos i po raz trzeci piłkę setową mieli niedawni brązowi medaliści mistrzostw Polski. Finalnie to oni 30:28 wyszli górą z tego seta i objęli prowadzenie w tym meczu.
Projekt nie pozostawił żadnych szans, drugi set stał się faktem
Drugą partię zdecydowanie lepiej rozpoczęli siatkarze z Olsztyna. Szybko wyszli na trzypunktowe prowadzenie i wydawali się bardziej skoncentrowani. Projekt jednak szybko doprowadził do remisu. Najpierw po bloku zaatakował Weber, a po chwili zaliczył asa serwisowego (5:5).
Po chwili było już po 8. Żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie odpowiedniej przewagi. Wtedy sprawy w swoje ręce wzięli siatkarze Projektu. Świetnie zablokował Kevin Tille, a po chwili to samo zrobił Karol Kłos (14:11). Ekipa Tiilikainena zdawała się wejść na swoje obroty i utrzymywała trzypunktowe prowadzenie (17:14). Indykpol nie potrafił nawiązać do początku seta, przez co przegrywał już pięcioma punktami (20:15 dla Projektu).
Do tego dwukrotnie w ataku pomylił się Karlitzek, co znacznie zbliżyło klub ze stolicy Polski do wygranej drugiego seta (23:16). Ostatecznie faworyci tego starcia nie zawiedli i wygrali drugą partię 25:19.
Cztery piłki setowe i koniec, goście z pierwszą partią
Kolejna część spotkania rozpoczęła się od wyrównanej gry, bowiem był remis (4:4). Wtedy jednak kolejny raz dał o sobie znać Weber, który posłał asa serwisowego (6:4). Indykpol AZS Olsztyn widział jednak, że jeśli przegra tę partię to z Warszawy będzie wracać bez chociażby punktu.
Zespół Daniela Plińskiego systematycznie zdobywał punkty, lecz nie potrafił dogonić rywali (11:9). Mimo to Tille konsekwentnie wykorzystywał Jana Hadravę, a atakujący nie zawodził i kończył kolejne ataki (12:12). Kilka chwil później tablica wyników wskazywała 14:14.
Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Moritz Karlitzek. Przyjmujący posłał dwa asy serwisowe i wyprowadził swój zespół na dwupunktowe prowadzenie (17:15). Kilka akcji później było już 20:17 dla gości. Blok zanotował Hadrava, dzięki czemu byli coraz bliżej doprowadzenia do czwartej partii. Projekt jednak wziął się do roboty i obronił trzy piłki setowe. Mimo prób dogonienia nie dał rady i po zaciętej walce w końcówce seta 25:23 lepszy okazał się Indykpol AZS Olsztyn.
Fantastyczne widowisko w Warszawie, ależ show
Co ciekawe, po przegranym secie Tommi Tiilikainen postanowił dokonać zmiany. Brandona Koppersa zastąpił spodziewany w podstawowym składzie Bartosz Bednorz. Partię lepiej rozpoczęli gospodarze. As serwisowy Kochanowskiego pozwolił wygrywać 4:2. Kilka chwil później było już 6:4. Następnie gra toczyła się punkt za punkt, a za sprawą błędu wspomnianego reprezentanta Polski zrobiło się 9:9.
Z czasem rywalizacja na boisku była coraz bardziej zacięta. Gra toczyła się punkt za punkt, a za sprawą Karola Borkowskiego ekipa z Olsztyna wygrywała 14:12. Rewelacja aktualnego sezonu PlusLigi utrzymywała przewagę i przed decydującymi chwilami prowadziła 17:14, a chwilę później już 19:15.
Kochanowski i spółka zdołali zmniejszyć stratę do dwóch "oczek", bowiem w aut uderzył Karlitzek (21:19). Chwilę później strata wynosiła już zaledwie punkt, as serwisowy Kochanowskiego i 21:20 dla gości. Siatkarze z Olsztyna nie wypuścili jednak tej partii i wygrali 25:22. Wtedy stało się jasne, że do rozstrzygnięcia potrzebny będzie tie-break.
Thriller w hicie, tie-break dla Projektu
Ostatni, piąty set rozpoczął się od zaciętych akcji. Dla AZS-u punktował Hadrava, a dla Projektu Bednorz (2:2). Po bloku atakującego ekipy Daniela Plińskiego bliżej wygranej byli goście (4:3). Błąd na zagrywce popełnił jednak Karlitzek, a tym samym odpowiedział Weber (5:4).
Tie-break toczył się punkt za punkt. Gdy goście mieli piłkę na 8:6 dwa bloki z rzędu zanotował Kochanowski, dzięki czemu to jego drużyna prowadziła 8:7. Do tego punkt z zagrywki dołożył Bednorz, było 10:8, a po zagrywkach niedawnego kapitana reprezentacji Polski 13:9.
Finalnie ekipa fińskiego szkoleniowca nie dała się dogonić i wygrała partię 15:9, dzięki czemu zanotowała szóste zwycięstwo w tym sezonie. MVP meczu został Jakub Kochanowski, który zdobył aż 22 punkty.
















