Ten mecz miał być jednostronny - Trefl Gdańsk jest jedną z rewelacji sezonu PlusLigi, a GKS Katowice okupuje trzecie miejsce od końca. Ślązacy do tej pory w sezonie wygrali jeden mecz na wyjeździe - 30 grudnia z Barkomem-Każany Lwów. "Lwy" długo nie mogły złapać swego rytmu i właściwie nie zrobiły tego do końca spotkania przegranego 2:3. Niespodziewanie to nisko notowani goście od początku meczu wyszli na trzypunktowe prowadzenie - było 4:1. Trefl Gdańsk zamiast gonić wciąż utrzymywał nieznaczną stratę. Po udanym ataku Marcina Walińskiego było już 15:11 dla GKS i trener "Gdańskich Lwów" Igor Juricić był zmuszony wziąć czas, co niewiele to pomogło, a już wkrótce atakującego Kewina Sasaka zmienił utalentowany Aleks Nasewicz. Gospodarze zbliżyli się na dwa punkty (18:20), ale na więcej ich nie było stać. Po ataku Łukasza Usowicza goście wygrali pierwszą partię 25:20. Drugiego seta asem serwisowym zaczął Karol Urbanowicz, Lwy wyszły na powadzenie 4:1, ale zaraz po niecelnym ataku Piotra Orczyka, to GKS odzyskał przodownictwo, było 6:7. Ten był wyrównany, aż do bloku Patryka Niemca, który dał Treflowi prowadzenie 14:12. Wreszcie w meczu pojawił się Mikołaj Sawicki, zawodnik który znalazł się w najlepszej "szóstce" pierwszej rundy rozgrywek jest Treflowi niezbędny. Trener gości próbował ratować się zmianami, po ataku bardzo dziś dobrego Czecha Lukasa Vasiny (26 punktów) był już remis, po 22. Czwarta piłka setowa dała wygraną Treflowi i było 1:1 w setach. Trefl Gdańsk niespodziewanie uległ u siebie GKS Katowice 2:3 W trzecim secie zablokowany został Nasewicz i goście wyszli na trzypunktowe prowadzenie - 8:5, obraz gry się nie zmieniał, a po asie serwisowym i bloku Walińskiego, GKS prowadził nawet 14:8. Faworyzowani gdańscy gospodarze byli w tym secie wręcz deklasowani - przegrywali już 9:20 (!), by ostatecznie przegrać seta 14:25. Trefl Gdańsk musiał wygrać czwartego seta, aby pozostać w meczu - po kolejnym bloku Usowicza po raz pierwszy w tej partii na prowadzili goście - 11:10. Kolejne cztery punkty zdobyły "Lwy", w tym dwa po serwisach Aleksa Nasewicza, któremu zmierzono prędkość zagrywki 130 km/h. Po kolejnym asie Sawickiego, Trefl objął prowadzenie 22:20. Zaraz sprytnie zaatakował Orczyk, zablokował Niemiec i set padł łupem "Lwów" w stosunku 25:22. Tie-beak to zawsze loteria i tak było tym razem. Początkowo po asie Jakuba Jarosza ( 23 punkty w meczu) i bloku Davide Saitty na prowadzenie wyszli goście. Było już 7:3 dla GKS. W końcówce seta asa zaserwował Sawicki, ale to nie pomogło Treflowi, który niespodziewanie uległ GKS 2:3. Maciej Słomiński, INTERIA