Mecz reprezentacji Polski z Czechami był nie tylko otwarciem rywalizacji w grupie E eliminacji mistrzostw Europy, ale także debiutem selekcjonera Fernando Santosa w garniturze z logo PZPN. I, niestety, debiut ten wypadł fatalnie. Polacy nie tylko przegrali aż 1:3, ale dodatkowo zaprezentowali piłkarską bezradność i niedokładność. Festiwal błędów - szczególnie w defensywie - sprawił, że walkę o wyjazd do Niemiec rozpoczęliśmy od porażki. - Jestem smutny, zawiedziony. Tak samo jak zawodnicy. Natomiast teraz musimy schłodzić głowy. Musimy porozmawiać o meczu, o futbolu. O tym, co możemy poprawić taktycznie i technicznie. Tak jak mówiłem na konferencji prasowej, kto nie broni dobrze, nie może atakować. W piłce trzeba bronić, trzeba odzyskiwać piłkę, nie wolno pozwalać przeciwnikom na kontrolowanie sytuacji. Jestem przekonany, że ta drużyna jest w stanie utrzymać równowagę między obroną, a atakiem. A nie tylko koncentrować się na jednym elemencie gry. Musimy nad tym popracować - powiedział selekcjoner reprezentacji Polski. - Rozmawiałem z piłkarzami i pytałem ich czy czują się komfortowo z moją wizją gry. Myślę, że są z niej zadowoleni i chcą wykonywać pracę, ale tak, musimy popracować nad mentalnością. Bo jeśli tracimy dwie bramki, to trzeba wrócić do gry, skonfrontować się z tym, co się dzieje. Zawodnicy mają duże zaangażowanie i pasję, ale musimy popracować też nad kwestią mentalności. Nie możemy grać tak, jakby - w cudzysłowie - na boisku nic się nie wydarzyło. Musimy stawić czoła spotkaniu - szczerze przyznał Portugalczyk. - Musimy porozmawiać z zawodnikami o dwóch kwestiach: kwestii meczu i kwestii naszych reakcji. Nie możemy tracić głowy i próbować rozstrzygnąć mecz w pojedynkę - dodał Santos.Z Pragi Sebastian Staszewski, Interia Sport