"Wynik i postawa Polaków w tym spotkaniu były dla mnie niezrozumiałe. Reprezentacja pod wodzą Adama Nawałki do wszystkich spotkań podchodziła z odpowiednim nastawieniem. W piątek odnosiłem wrażenie, że podobnie jak Łukasza Piszczka, który musiał zejść już w pierwszej połowie, jakiś wirus dopadł też pozostałych zawodników" - powiedział Kosowski. Według 52-krotnego reprezentanta kraju praktycznie wszyscy gracze kompletnie zawiedli, z wyjątkiem... debiutanta. "Mogę jedynie wyróżnić Macieja Makuszewskiego, który był dynamiczny i zagrał na swoim poziomie" - ocenił Kosowski. Uważa on, że Polacy wyraźnie odstawali od Duńczyków pod względem fizycznym, ale wynik z Kopenhagi nie odzwierciedla potencjału obu drużyn. "Ta reprezentacja ma to do siebie, że zimny prysznic spada na nią w odpowiednich momentach. Jeśli można mówić o pozytywach, dobrze że stało się to teraz, a nie na koniec eliminacji, gdy nie można byłoby już niczego naprawić. Porażka w końcu musiała się przytrafić, choć nikt nie spodziewał się, że stracimy aż tyle bramek" - przyznał Kosowski. Biało-czerwoni już w poniedziałek będą mieli okazję do rehabilitacji, gdyż na PGE Narodowym w Warszawie zmierzą się z Kazachstanem. "Wygramy wysoko, nie ma innej opcji, bo taka dotkliwa porażka jest mocnym ostrzeżeniem, że nie można się rozluźnić i tracić koncentracji, gdyż wszystko co do tej pory udało się wywalczyć w tych eliminacjach może zostać roztrwonione. Generalnie z Kazachstanem trzeba koniecznie zdobyć trzy punkty, styl nie będzie się liczył, bo ważne jest tylko, aby Polska zakwalifikowała się do mistrzostw świata w Rosji" - podsumował były zawodnik m.in. Górnika Zabrze, Wisły Kraków, FC Kaiserslautern, Southamptonu czy Apoelu Nikozja. Po siedmiu seriach gier Polacy mają 16 pkt i w tabeli grupy E o trzy wyprzedzają Czarnogórę i Danię. Oprócz poniedziałkowego spotkania z Kazachstanem (godz. 20.45 w Warszawie), zagrają jeszcze z Armenią (5.10) na wyjeździe i Czarnogórą (8.10) w Warszawie. Bezpośredni awans do MŚ wywalczy tylko zwycięzca grupy. Grzegorz Wojtowicz