Mityng CMCM Indoor Meeting 2025 w Luksemburgu, mający rangę World Athletics Indoor Tour Silver, był dla wielu czołowych reprezentantów Polski okazją do pierwszego sprawdzenia formy w międzynarodowej obsadzie. Głównym punktem miał być powrót do rywalizacji Natalii Bukowieckiej, ale nie na 400 metrów. Panie tu zresztą tego dystansu nie biegały, mistrzyni Europy wystąpiła w zmaganiach na 200 metrów, czyli przebiegła jedno okrążenie w hali. W swoim biegu zajęła trzecie miejsce, łącznie dało to piątą pozycję. Kapitalnie spisał się zaś w rywalizacji na 60 m przez płotki Jakub Szymański: najpierw w eliminacjach wyrównał swój rekord Polski (7.46 s), a później w finale go poprawił (7.41 s). Oczywiście wygrał zawody, jego czas jest najlepszym na świecie w tym roku i drugim w historii europejskiej lekkoatletyki. Mityng w Luksemburgu. Zwycięstwo Konrada Bukowieckiego. Pchnięcie znów ponad 20 metrów Dla Konrada Bukowieckiego występ w Luksemburgu był już drugim w tym roku, bo w poprzedni weekend wystąpił w mniejszych, krajowych zawodach w Aleksandrowie Łódzkim. Sam najlepszy jego wynik - 20.18 m - nie był specjalnie imponujący, ale po zakończeniu zawodów spróbował już jeszcze raz. I zgodnie ze wszystkimi regułami uzyskał wynik 21.08 m, choć oczywiście nie znajdzie się on w żadnych tabelach. Dziś z kolei Polak już takiej dodatkowej szansy nie miał, próbował za to sześciokrotnie w ramach normalnych zmagań. I spisał się też wzorowo. W pierwszej próbie posłał kulę na odległość 19.87 m, ale w drugiej poprawił się już na 20.42 m. I to wystarczyło do wygrania rywalizacji. Polak nie czuł się w kole najlepiej, mówił po zawodach do mikrofonu, że było ślisko. A w szóstej kolejce, po wykonaniu obrotu, zatrzymał się i za chwilę powtórzył technikę. Granicę 20 metrów pokonali jeszcze Niemiec Eric Maihöfer, były wicemistrz Europy U-23 oraz jego rodak Silas Ristl. Czwarte miejsce zajął zaś weteran Frank Elemba, czwarty w igrzyskach w Rio de Janeiro w 2016 roku. Kapitalny bieg Maksymiliana Szweda, nowa życiówka. Ale co zrobił Bartosz Kitliński? Wynik Bukowieckiego może nie zachwyca, ale jest dobrym prognostykiem, zachwycił zaś Maksymilian Szwed, nasz olimpijczyk w Paryża biegający dystans 400 metrów. 20-latek z AZS Łódź legitymował się do tej pory w hali rekordem życiowym 46.84 s, ale to przecież mizerny rezultat choćby przy Alexie Haydock-Wilsonie - brytyjskim brązowym medaliście ME z Monachium z 2022 roku oraz dwukrotnym brązowym medaliście z igrzysk w Paryżu, w obu sztafetach. To Haydock-Wilson był faworytem w drugim biegu na dystansie dwóch okrążeń, to on był najszybciej przy krawężniku, gdy nastąpiło wyrównanie jeszcze przed połową dystansu. A później Szwed spadł nawet na czwartą pozycję i na niej rozpoczął swój atak na wyjściu na ostatnią prostą. Był to atak fenomenalny, dający zwycięstwo. I oznaczający nowe rekord życiowy w hali, który teraz wynosi 46.51 s. Polak o trzy setne pokonał Węgra Patrika Enyinga (46.54 s) oraz o 22 setne Hiszpana Inakiego Canala. Haydock-Wilson finiszował czwarty (46.84 s). W pierwszym biegu jedynym zawodnikiem, który "złamał" 47 sekund był Francuz Glles Biron (46.67 s). To zaś oznaczało, że Szwed został zwycięzcą całych zawodów, co da mu ogromny zastrzyk punktowy w rankingu World Athletics. Wygrać na 800 metrów nie udało się z kolei Bartoszowi Kitlińskiemu, ale kolejny z utalentowanych 20-latków też pobił rekord życiowy, a nawet - rekord Polki U-23. Na mecie lepszy od niego był tylko Hiszpan Elvin Josue Canales (znakomite 1:44.65 - nowy rekord mityngu), ale i czas Polaka imponuje (1:45.75). Jak zauważył ekspert Tomasz Spodenkiewicz, oznaczało to pobicie rekordu Polski, który od 15 lat w hali należał do Adama Kszczota. Z kolei w finale B na 60 m przez płotki pobiegła Klaudia Wojtunik - wygrała go z rezultatem 8.12 s. W finale A siedem z ośmiu płotkarek pobiegło jednak od niej szybciej.