Sytuacja w "polskiej" grupie jest już czytelna. Pierwsze miejsce, z kompletem zwycięstw, zajęli Serbowie i to oni awansowali bezpośrednio do ćwierćfinału. Polacy natomiast mają zagwarantowaną grę w barażach. Niewiadomą pozostaje jedynie, czy z wyjdziemy z grupy z drugiego czy trzeciego miejsca. Za "Biało-czerwonych" kciuki będą trzymać Finowie, bo tylko wygrana Orłów w starciu z Estonią da im awans do baraży. Wiemy już nawet z kim Polacy mogą zagrać w barażach, bo w równolegle rozgrywanym spotkaniu w krakowskiej Tauron Arenie Bułgaria wygrała ze Słowenią 3:0 i zajęła drugie miejsce w grupie C. Jeśli zatem awansujemy z drugiej pozycji, to zmierzymy się ze Słowenią, a jeśli z trzeciej to z Bułgarią. Serbowie od początku narzucili swój styl gry i szybko uzyskali przewagę. Na pierwszej przerwie technicznej wynosiła ona dwa punkty (8:6), ale chwilę później cztery (12:8). Mimo dopingu fińskich kibiców, których na trybunach Ergo Areny zasiadło około dwa tysiące, podopieczni Tuomasa Sammelvuo popełniali sporo błędów, co bezlitośnie wykorzystywali Serbowie. Przy stanie 18:12 dla ekipy z Bałkanów trener "Suomi" wziął przerwę. Sammelvuo wykazał się wyczuciem, kiedy dwa razy z rzędu poprosił o wideoweryfikację i w obu przypadkach miał rację (15:19). Krótką serię Finów przerwał Urosz Kovaczević. "Suomi" jeszcze poderwał do walki Olli-Pekka Ojansivu, ale nie na długo. Serbowie kontrolowali sytuację do końca. Ostatni punkt w inauguracyjnej partii był dziełem kapitana Dragana Stankovicia, który popisał się efektownym atakiem z krótkiej. Zawodnicy Grbicia dobrze rozpoczęli drugą partię. W roli głównej wystąpił Kovaczević, który punktował zagrywką i atakiem (4:1). Serbowie utrzymywali bezpieczną przewagę do momentu, kiedy w polu zagrywki stanął Sauli Sinkkonen. Kovaczević i libero Neven Majstorović mieli duże kłopoty z jego serwisem, a po kontrze skończonej przez Ojansivu był remis 12:12. To ożywiło kibiców i fińskich siatkarzy. Wystarczyły jednak dwa proste błędy "Suomi" i Serbowie znów "odskoczyli" (16:14). Po dwóch bardzo dobrych zagrywkach Stankovicia zrobiło się 19:15. Na dodatek "zadziałał" jeszcze serbski blok (21:16). Takiej przewagi faworyci nie mogli zmarnować. Nie musieli się nawet zbytnio wysilać, bo Finowie wyglądali na pogodzonych z porażką w tej partii. Serbowie wygrali 25:18 i tylko jeden set dzielił ich od zwycięstwa i awansu do 1/4 finału z pierwszego miejsca w grupie. "Suomi! Suomi!" - rozlegało się z trybun Ergo Areny. Doping fanów wyzwolił dodatkowe pokłady energii graczy Sammelvuo, którzy weszli w trzecią partię z animuszem. Z serbskim blokiem coraz lepiej radził sobie Ojansivu. Finowie prowadzili 5:3, 8:5. Serbowie nie przejęli się tym i systematycznie odrabiali straty. Doprowadzili do remisu 10:10, kiedy zatrzymali blokiem Niklasa Seppanena. Mecz się wyrównał, a każda udana akcja Finów wywoływała aplauz kibiców w biało-niebieskich barwach. Skandynawowie dotrzymywali kroku Serbom, a ważnym momencie wyszli na prowadzenie 22:20. Faworyci ruszyli w pogoń. Elviss Krastins posłał piłkę w antenkę i zrobiło się 23:23. Chwilę później Serbowie mieli meczbola (24:23). Nikola Jovović zepsuł jednak zagrywkę. W następnej akcji asem popisał się Ojansivu i to Finowie stanęli przed szansą. Fiński atakujący jednak posłał drugi serwis w siatkę. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Raz jedni, raz drudzy byli bliżej wygranej. Zażartą końcówkę fińscy kibice oglądali na stojąco. W końcu decydujący cios zadał Kovaczević. 34:32 dla Serbii, która wygrała całe spotkanie 3:0. Serbia - Finlandia 3:0 (25:20, 25:18, 34:32) Serbia: Urosz Kovaczević, Sreczko Lisinac, Aleksandar Atanasijević, Nemanja Petrić, Dragan Stanković, Nikola Jovović, Neven Majstorović (libero) oraz Goran Skundrić, Drażen Luburić, Maksim Buculjevcić, Aleksandar OkolićFinlandia: Niklas Seppanen, Sauli Sinkkonen, Olli-Pekka Ojansivu, Elviss Krastins, Tommi Siirila, Eerni, Tervaportti, Lauri Kerminen (libero) oraz Antti Siltala Z Gdańska Robert Kopeć