Szaleństwo w końcówce, dramatyczna pogoń mistrzów Polski. Ostatnia akcja zdecydowała
Mistrzowie Polski z Orlenu Wisły świetnymi występami tej jesieni sprawili, że ich awans do fazy pucharowej nie jest w żaden sposób zagrożony - w przeciwieństwie do poprzednich lat. Mało tego, "Nafciarze" są blisko zajęcia trzeciej pozycji w swojej grupie, dziś w Płocku mogli zrobić w tym kierunku wielki krok. W starciu z GOG Handbol, z którym wygrali dwa tygodnie temu w Danii. Kibice mistrza Polski musieli być jednak mocno zdziwieni scenariuszem, jaki miał miejsce w starciu tych ekip. W 54. minucie goście wygrywali czterema bramkami. Wisła zaczęła pogoń.

Dwa tygodnie temu w Svendborgu mistrzowie Polski wygrali z GOG 30:28 - po kapitalnych pierwszych 25 minutach (16:10), ale i wielkich nerwach w samej końcówce. Młody zespół z Danii odrobił bowiem straty, remisował na kilka minut przed końcem, mógł też doprowadzić do remisu w ostatnich sekundach. A stracił piłkę, a później i bramkę.
Tamta wygrana otworzyła "Nafciarzom" drogę do trzeciego miejsca w grupie, a jak najbardziej stało się ono realne po zeszłotygodniowym zwycięstwie w Paryżu. Też w dramatycznych okolicznościach, ale jednak znów końcówka dała sukces. SC Magdeburg i FC Barcelona są na dziś poza zasięgiem, ale dziś płocczanie mogli tak naprawdę niemal zapewnić sobie tę trzecią pozycję. Wystarczyło pokonać GOG, a później poczekać na triumf Magdeburga z OTP Bank-Pick Segedyn. Przed czterema ostatnimi kolejkami w lutym i marcu mistrzowie Polski mieliby idealną sytuację.
Inny plan mieli jednak wicemistrzowie Danii, którzy jeśli punktują, to tylko na... wyjazdach. W każdym z czterech spotkań w roli gości rzucali ponad 30 bramek, we własnej hali - tylko raz.
Orlen Wisła Płock - GOG Gudme w Lidze Mistrzów. Spore zaskoczenie w Płocku, "Nafciarze" bezradni
Dwa tygodnie temu w GOG brakowało Hjalte Lykke - 21-latka, który jest trzecim strzelcem zespołu. Dość szybko pokazał, że stanowi dużą siłę w ofensywie, podobnie jak i Farer Oli Mittun. To właśnie młodzi gracze rozbijali w puch słynną przecież defensywę Orlenu Wisły, bez problemu znajdowali pozycje rzutowe. A Mirko Alilović miał kiepską skuteczność w bramce, bo też i musiał bronić rzuty z sześciu metrów.

Trener mistrzów Polski Xavier Sabate patrzył na to dość spokojnie. Po kwadransie jego zespół przegrywał 8:10, w 20. minucie zaś 9:12, choć Alilović odbił właśnie piłkę w sytuacji sam na sam. Dobitki Lasse Vilhelmsena nie dał jednak już rady. Goście przygotowali się na grę wiślaków z Dawidem Dawydzikiem, ten często miał na sobie dwóch rywali. Mniej niż zwykle wnosił Gergo Fazekas, który na dodatek stłukł sobie tuż przed przerwą bark. Brakowało lidera w ofensywie, w obronie zaś trochę osamotniony był Leon Susnja. Nie dostawał wsparcia.
I tak jak w Danii mistrzowie Polski dominowali w pierwszej połowie, tak dziś musieli gonić rywali. A nie dogonili - przegrali pierwszą część 14:16.
Hiszpański trener Orlenu miał nad czym myśleć. W drugiej połowie w bramce gospodarzy pojawił się Torbjorn Bergerud - Norweg jak na razie zawodzi, nie zastępuje godnie Viktora Hallgrimssona. A na kole pojawił się Abel Serdio, wracający do Ligi Mistrzów po wyleczeniu kontuzji. I to on w 34. minucie wyrównał na 17:17. Momentalnie odezwali się też kibice w Orlen Arenie, to wsparcie było zawodnikom potrzebne.

Pomalutku, ale jednak gospodarze się rozkręcali. W ofensywie najwięcej zależało od Fazekasa, ale na rzuty zza bloku decydował się też Melvyn Richardson. To Francuz dał płocczanom pierwsze od dłuższego czasu prowadzenie (22:21).
Obrona Orlenu Wisły wciąż jednak kulała, stąd i wyrównane starcie oraz niepewność do samego końca. Pogłębiona po dwóch nieudanych rzutach Lovro Mihicia, co znów pozwoliło graczom GOG odskoczyć na dwie bramki. A później na trzy, gdy trafił niesamowity 20-letni Ole Mittun (25:28).
Sytuacja płocczan zrobiła się kiepska, za moment tracili do GOG już cztery bramki. I to po wrzutce na skrzydło.
Zaczęła się pogoń za Duńczykami, którzy grali - dość skutecznie - siedmiu na sześciu w ataku. Niemniej na trzy minuty przed końcem Susnja rzucił przez całe boisko do pustej bramki, na 32:33.
Gdy zaczynała się ostatnia minut, wiślacy przegrywali 33:34, ale mieli piłkę w ataku. Wyrównał na 20 sekund przed końcem Fazekas.
Piłkę mieli jednak goście, ich trener poprosił o czas. I niemal z zerowego kąta obok Alilovicia trafił Vind.
Kolejny mecz w Lidze Mistrzów "Nafciarze" rozegrają 19 lutego - w Bitoli z Eurofarmem Pelister.
Pełen minutowy zapis relacji z meczu Orlen Wisła Płock - GOG można przeczytać TUTAJ.
Orlen Wisła Płock - GOG Handbold 34:35 (14:16)
Orlen Wisła: Alilović (3/17 - 18 proc.), Bergerud (3/24 - 12 proc.) - Richardson 9, Janc 5, Fazekas 4, Krajewski 4, Mihić 3, Serdio 2, Ilić 2, Szita 2, Susnja 1, Zarabec 1, Dawydzik 1, Daszek, Szyszko, Samoiła.
Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 4/4.
GOG: Boutaf (7/40 - 17 proc.), Havregaard (0/1 - 0 proc.) - Bjerre 9 (5/5 z karnych), Vilhelmsen 6, Vind 5, Mittun 5, Lykke 4, Pedersen 2, Tonnesen 2, Nygaard 1, Jakobsen 1, Teglgaard, Lang, Indergard, Dalby, Lindskog.
Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 5/5.













