Gigantyczne emocje w starciu mistrza Polski. I znów decydowała ostatnia minuta
Choć formalnie w fazie grupowej Ligi Mistrzów zaczęła się runda rewanżowa, to Orlen Wisła Płock dopiero pierwszy raz rywalizował z wicemistrzem Danii - GOG Handbold. W arcyważnym spotkaniu dla układu tabeli, bo obie ekipy walczą o trzecią pozycję i miały bardzo zbliżony dorobek. W Svendborgu "Nafciarze" momentami grali świetnie, momentami zaś fatalnie, niezrozumiale źle. Ale wygrali, co sprawia, że potencjalny polski dwumecz o ćwierćfinał Ligi Mistrzów jest coraz bliżej. Co musi się stać, by doszło do konfrontacji Płocka i Kielc?

Mistrzowie Polski z Płocka tydzień temu zakończyli jakby pierwszą część fazy grupowej - na półmetku zmagań zajmowali trzecie miejsce. Tyle że było to trochę fałszywe, bo za sobą mają już obie potyczki z Barceloną, a nie mierzyli się z wicemistrzem Danii - GOG z maleńkiego Gudme na Fionii.
Jeśli przed dwumeczem z Barceloną na Mazowszu były jeszcze marzenia o drugiej pozycji w grupie B, tylko za Magdeburgiem, to Katalończycy raczej już je wybili. Celem Orlenu Wisły powinna być walka o utrzymanie trzeciej lokaty, ale podobne aspiracje - i zbliżony dorobek - mają PSG, OTP Bank-Pick Segedyn i właśnie GOG. Na Węgrzech płocczanie już wygrali, w Danii grali dzisiaj, PSG ograli w swojej hali. Za tydzień czeka ich rewanż w Paryżu, za dwa tygodnie - starcie z GOG w Orlen Arenie. Być może już wtedy mistrz Polski będzie mógł "przyklepać" sobie de facto trzecie miejsce.
A że w drugiej grupie Industria Kielce jest coraz bliżej szóstej pozycji, to niewykluczona jest kolejna "Święta Wojna", ale tym razem o ćwierćfinał Ligi Mistrzów.
Dlatego tak istotne było starcie "Nafciarzy" w Svendborgu.
Liga Mistrzów piłkarzy ręcznych. GOG Handbold kontra Orlen Wisła Płock. 20 minut wymiany ciosów. A później koncert mistrza Polski
Wczoraj w Aalborgu solidne lanie od mistrza Danii dostała Industria Kielce, ale dziś podobnego scenariusza trudno się było spodziewać. Aalborg celuje w triumf w tych rozgrywkach, ma w składzie światowej klasy gwiazdy, kapitalną drugą linię. A GOG to zespół młody, nawet bardzo młody - wsparty kilkoma starszymi zawodnikami. Nieobliczalny, ale też i nierówny.
GOG przywiózł już punkty z Macedonii Północnej i Chorwacji, sprawił sensację w Paryżu. Ale też przegrał wszystkie mecze w swojej hali, bywa zaskakiwany w lidze duńskiej, nie tylko przez Aalborg.

Przez blisko 20 minut gospodarze pokazywali wszystkie swoje atuty, ale też i ich defensywa nie stanowiła większego problemu dla gości z Polski. Po kwadransie było 9:9, chwilę później - 10:10. A bramkarze GOG nie mieli w dorobku choćby jednej skutecznej interwencji. Aż wreszcie w 17. minucie Salah Boutaf obronił rzut z sześciu metrów Dawida Dawydzika.
Gospodarze nie zdołali jednak objąć po raz drugi prowadzenia, poprzednio było 1:0, bo za moment trzecią interwencję zaliczył Alilović. A później Chorwat odbił jeszcze karnego Frederika Bjerre.
Gdy Melvyn Richardson trafił na 13:10 - pierwszy raz w tym spotkaniu "Nafciarze" odskoczyli tak wyraźnie. A to nie był koniec - Gergo Fazekas rzucił przez całe boisko do pustej bramki na 14:10, bo gospodarzom nie wyszła akcja siedmiu na sześciu.
Płocczanie trafili akurat na słabszy moment GOG, wicemistrzowie Danii popsuli nawet kontratak, czyli swoją broń firmową. A na dodatek fenomenalnie bronił raz za razem Mirko Alilović, za chwilę było już 16:10. I trener gospodarzy Kasper Christensen już po raz drugi musiał prosić o przerwę.
Doświadczenie mistrza Polski zdecydowanie brało górę w tym fragmencie spotkania. Mogło być ono kluczowe, tak jak wczoraj kluczowy był drugi kwadrans w starciu Aalborga z Industrią Kielce. Tam 16:10 było po 30 minutach, ale dla gospodarzy. A tu Melvyn Richardson mógł rzucić na 17:10, fatalnie spudłował. Po pierwszej połowie płocczanie prowadzili 17:13, a mogli wyżej.

I to się zemściło, bo "Nafciarze" wyszli na drugą połowę zdekoncentrowani, złe wybory przy rzutach z czystych pozycji podejmowali kolejno: Dawydzik, Fazekas i Zarabec. GOG odrabiał straty, w 39. minucie Alilović odbił piłkę po rzucie w kontrze Antona Lindskoga. A mogło być 19:19.
Teraz zdobywanie bramek nie przychodziło już mistrzom Polski tak łatwo, świetną zmianę dał też rezerwowy golkiper wicemistrza Danii Salah Boutaf. Aż w końcu, w 46. minucie, gospodarze wyrównali - na 22:22.
Zrobiło się więc nerwowo, nie takiego rozwoju sytuacji oczekiwał Xavier Sabate. Gospodarze "pomagali" kolejnymi karami dwóch minut, bo grali ostro. Ale i płocczanie podejmowali "dziwne" decyzje. Przy stanie 26:25 dla mistrza Polski Richardson rzucił z karnego dobre pół metra nad bramką, za moment Zoltan Szita zobaczył czerwoną kartkę za faul. I w 53. minucie znów był remis - 26:26.
Płocczan ratował Mitja Janc, kolejną karę dostał Leon Susnja, kolejnego karnego zmarnował Richardson. "Nafciarze" męczyli się, ale odskoczyli jednak znów na dwie bramki, grając w osłabieniu.
Gdy zaczynała się ostatnia minuta, wiślacy prowadzili 29:28, ale rywale mieli piłkę. Obaj trenerzy nie mogli już prosić o przerwy, zespoły grały więc "na żywioł". I Duńczycy popełnili błąd, Przemysław Krajewski dobił rywali.
"Nafciarze" zdobyli bezcenne dwa punkty.
Zapis relacji "na żywo" z meczu Ligi Mistrzów GOG - Orlen Wisła Płock jest dostępny TUTAJ.
GOG Handbold - Orlen Wisła Płock 28:30 (13:17)
GOG: Johannesson (0/10 - 0 proc.), Boutaf (13/33 - 39 proc.) - Vilhelmsen 8, Bjerre 7, Pedersen 3, Mittun 3, Dalby 2, Vind 2, Lindskog 2, Teglgaard 1, Pedersen, Lang, Nygard, Darling, Tonnesen.
Kary: 10 minut. Rzuty karne: 3/5.
Orlen Wisła: Alilović (14/42 - 33 proc.), Bergerud - Fazekas 6, Dawydzik 6, Richardson 4 (1/3 z karnych), Zarabec 3, Mihić 3, Janc 2, Susnja 2, Krajewski 2, Ilić 1, Szita 1, Daszek, Szyszko, Samoiła, Kosorotow.
Kary: 8 minut. Rzuty karne: 1/3.
Czerwona kartka: Szita (faul).










