Partner merytoryczny: Eleven Sports

Mistrz Polski ruszył w samej końcówce. A straty były naprawdę spore

Tytuł mistrza Polki, odbity Industrii Kielce po kilkunastu latach, miał pchnąć Orlen Wisłę Płock na wyższy poziom. Także w Lidze Mistrzów, do której "Nafciarze" w końcu przystąpili jako nasz najlepszy zespół. Początek jest jednak fatalny, już w Lizbonie płocczanie nie mieli za wiele do powiedzenia. Można było jednak oczekiwać, że odbiją sobie tamto niepowodzenie w domowym starciu z Dinamem Bukareszt. Nic z tego, to goście byli zdecydowanie lepsi, niemal cały czas prowadzili. I wygrali w Orlen Arenie 28:26.

Mistrzowie Polski "zderzyli się" z kapitalną obroną Dinama Bukareszt
Mistrzowie Polski "zderzyli się" z kapitalną obroną Dinama Bukareszt/Szymon Łabiński/PAP

Zeszłotygodniowa porażka w Lizbonie ze Sportingiem sprawiła, że już na starcie swojej przygody z fazą grupową Ligi Mistrzów mistrzowie Polski z Płocka znaleźli się w nieciekawej sytuacji. I już nawet nie chodzi o sam fakt straty punktów w Portugalii, ale też i styl, w jakim do tego doszło. O ile wtedy "Nafciarze" mierzyli się z zespołem świetnie i szybko grającym w ataku, to dziś do ich hali przyjechała drużyna z żelazną defensywą. 

A mając w perspektywie mecze z PSG i Füchse Berlin, płocczanie nie mogli znów zejść z boiska na tarczy.

Zmarnowane karne, nieskuteczne akcje, kiepska defensywa. Mistrz Polski zawodził swoich kibiców

Pierwsza połowa ich starcia z mistrzem Rumunii potwierdziła tylko, że problemy tydzień temu w Portugalii nie były dziełem przypadku. W naszej rodzimej lidze skład płocczan wystarcza do tego, by wszystkich niemal gromić, poza Industrią. A i w meczach z Kielcami dochodzą względy ambicjonalne, inaczej to wygląda niż w najbardziej elitarnych rozgrywkach na świecie.

Wiadomo więc, że wiślacy nie stwarzają większego zagrożenia z drugiej linii. Potrafi z daleka huknąć Zoltan Szita, ale początkowo rzucał piłki półgórne, łatwe do obrony przez takiego eksperta jak Vladimir Cupara. Serb ma prawie dwa metry wzrostu, świetną koordynację, gdy wpadnie w trans - pokonać go ciężko. A gospodarze w taki trans zaczęli o wprowadzać, Szita, Przemysław Krajewski czy przy rzucie karnym Michał Daszek. Choć ten ostatni przynajmniej trafiał z gry, trzymał drużynę na w miarę bliskim kontakcie.

Zoltan Szita/Szymon Łabiński/PAP

To jednak Dinamo miało cały czas inicjatywę, prowadziło. Żal było po stronie mistrzów Polski dwóch "siódemek", niepokoił brak pomysłu na rozmontowanie defensywy ekipy ze stolicy Rumunii. Zdenerwował się też w 14. minucie Xavier Sabate - poprosił o przerwę, bo jego zespół przegrywał 5:8. Wymagał, by Cuparze rzucać inaczej, w dół lub w górę. A tego brakowało.

Goście odskoczyli już nawet na cztery trafienia (7:11), mieli zresztą piłkę w kolejnej akcji, ale to zespół z Płocka cieszył się z bramki. A konkretnie - Dawid Dawydzik. Prawdopodobnie sędziowie z Czarnogóry popełnili tu spory błąd - piłka odbiła się od poprzeczki, linii bramkowej, później wyskoczyła w pole bramkowe. A panowie w żółtych koszulkach nawet nie poprosili o sprawdzenie tego  w zapisie wideo.

W samej końcówce płocczanie odrobili większość strat, po 30 minutach wynik dla nich był całkiem dobry - 11:12. Karę dwóch minut dostał Miklós Rosta, gospodarze to wykorzystali: najpierw dobrze radzący sobie Dawydzik, później Leon Šušnja.

Remis tuż po przerwie i kolejny rzut karny. Aż trudno uwierzyć, że w taki sposób można zmarnować wielką szansę

Jeśli w pierwszej połowie gospodarze zostali czymś zaskoczeni przez mistrza Rumunii, to trener Sabate miał kwadrans w szatni, by dokonać roszad. I pierwsze akcje po przerwie dały pozytywny efekt: Szita trafił w okienko, za chwilę gospodarze dostali rzut karny. I Krajewski po raz drugi go nie wykorzystał - tym razem nie tylko nie zaskoczył Cupary, ale dodatkowo jeszcze nadepnął na linię siódmego metra. Po drugiej stronie boiska dwa razy popisał się zaś były as Industrii Kielce Haukur Thrastarson i znów mistrz Polski musiał gonić.

Ta pogoń zapowiadała się jako bardzo ciężkie zadanie. Dobrze grał Dawydzik, miał dobre momenty Daszek, coś w bramce dodał Viktor Hallgrimsson. Ale to tyle - nie było innych mocnych punktów w zespole z Płocka. Zawodziła także defensywa, którą przecież Sabate dopracował w Płocku niemal do perfekcji. Hiszpan znów po kwadransie prosił o przerwę, jego zespół przegrywał 16:20.

Trener Xavier Sabate/Szymon Łabiński

Trener Orlenu Wisły sam chyba jednak miał świadomość, że jego drużynie ciężko będzie tu cokolwiek zdziałać. Rywale kapitalnie bronili, świetnie przesuwali się w defensywie, nie przejmowali się ewentualnymi karami za faule. Brak rzutu z drugiej linii płocczan też ułatwiał im zadanie - wystarczyło więc przypilnować Mihę Zarabeca czy Gergo Fazekasa w ich indywidualnych zapędach.

Nadzieję dał jeszcze Mitja Janc, po swoim wejściu na boisko. Trafił dwa razy, ale w końcu i on zmarnował rzut karny, Cupara odbił piłkę nogą.

Dinamo odskoczyło na pięć bramek, gospodarze aż trzy odrobili. Została minuta, potrzebowali cudu. I ten cud nie nastąpił.

Orlen Wisła Płock - Dinamo Bukareszt 26:28 (11:12)

Orlen Wisła: Alilović (1/11 - 9 proc.), Hallgrimsson (7/24 - 29 proc.) - Daszek 7, Dawydzik 4, Szita 4, Janc 2, Susnja 2, Zarabec 2, Fazekas 2, Mihić 2, Krajewski 1, Piroch, Sroczyk, Panić, Terzić, Cokan.

Kary: 4 minut. Rzuty karne: 2/6.

Dinamo: Cupara (9/34 - 26 proc.), Iancu - Kasparek 5, Thrastarson 4, Ladegofoged Blazejewicz 3, Langaro 3, Pascual 3, Ali Zein 3, Gomes 2, Vujović 1, Djukić 1, Rosta 1, Akimienko 1, Lumbroso 1, Negru, Militaru.

Kary: 8 minut Rzuty karne: 0/1  

18.09.2024
18:45
Zakończony
Leon Susnja
4' , 30'
Zoltan Szita
6' , 32' , 46' , 60'
Dawid Dawydzik
10' , 24' , 29' , 43'
Michał Daszek
12' , 15' , 20' , 39' , 44' , 57' , 60'
Miha Zarabec
25' , 42'
Lovro Mihić
50' , 59'
Mitja Janc
51' , 53'
Gergo Fazekas
58' , 59'
Frederik Ladefoged
2' , 9' , 41'
Haukur Thrastarson
4' , 6' , 36' , 37'
Haniel Langaro
5' , 14' , 56'
Stanislav Kasparek
12' , 18' , 43' , 44' , 57'
Ali Zein
26' , 51' , 54'
Alex Pascual
40' , 42' , 60'
Andre Gomes
45' , 48'
Wszystko o meczu
Orlen Wisła Płock zagra z Industrią Kielce o Superpuchar Polski. Emocje gwarantowane!. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Michał Daszek/Andrzej Iwanczuki/REPORTER/East News
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem