Już po losowaniu grup Ligi Mistrzów jasne było, że szczęście tym razem dopisało siódemce z Płocka, a pecha mieli kielczanie z Industrii. Mistrzowie Polski w swoim zestawieni znaleźli dwóch bardzo mocnych rywali (PSG i Telekom Veszprem), ale też sporo zespołów na swoim lub niższym poziomie. Choćby taki Sporting Lizbona - podopieczni Ricardo Costy wrócili do europejskiej elity po czterech sezonach spędzonych w Lidze Europejskiej, mają tu spore ambicje. Byli w stanie przerwać monopol FC Porto w swoim kraju, tak samo jak "Nafciarze" zrobili to w Polsce, odbierając tytuł Industrii. Miał to być zespół w zasięgu płocczan - zwłaszcza po tym, co pokazali w sobotę w Łodzi, ogrywając w Superpucharze Industrię Kielce. Nie był - Sporting grał szybko, za szybko dla rywali. I tą szybkością rozbijał polską defensywę. Chwila lepszej gry mistrza Polski - i był remis. A później Sporting zaczął grać jak z nut Tymczasem pierwszą połowę mistrzowie Polski przegrali 14:17 i nie był to wynik... wcale taki dla nich zły. Były momenty, że Xavier Sabate bezradnie rozkładał ręce, gdy defensywa jego drużyny nie była w stanie zatrzymać głównie Martima Costy. A przewaga Sportingu wynosiła już nawet pięć bramek. Gospodarze mieli inicjatywę od samego początku, łatwiej przychodziło im zdobywanie bramek, bracia Francisco i Martim Costa akcjami jeden na jednego rozrywali polską obronę. Choć może "polską" to za dużo powiedziane, bo w 14-osobowym składzie "Nafciarzy" było aż 10 obcokrajowców. Goście mieli też problem z egipskim bramkarzem Sportingu Mohamedem Alym, tak znakomicie prezentującym się w niedawnym turnieju olimpijskim. Już w 1. minucie zatrzymał przy rzucie karnym Mitję Janca, później obronił rzut z 7 metrów Michała Daszka, a przy kolejnym też był blisko. Imponowała zaś lekkość, z jaką mistrzowie Portugalii organizowali swoje ataki, ale też jak szybko potrafili stworzyć sytuacje po wznowieniu gry. To był ich atut. A atutem Wisły często była przecież obrona, a nawet w tym elemencie Sporting w pierwszej połowie prezentował się lepiej. Był moment, gdy płocczanom udało się opanować sytuację, podczas gry w osłabieniu byli w stanie odrobić dwie z trzech bramek straty, a później Przemysław Krajewski wyrównał nawet po kontrze na 9:9. Co jednak z tego, skoro po pięciu kolejnych minutach Sporting wygrywał już 14:9, a Krajewski na wszystko patrzył z ławki, bo ze skrzydła rzucił piłkę prosto w głowę bramkarza rywali i został "nagrodzony" karą przez duńskich sędziów. W końcówce pierwszej połowie Sabate w końcu zmienił Islandczyka Viktora Hallgrimssona, który notował kiepski debiut w ligomistrzowej przygodzie w składzie mistrza Polski. Zdenerwował nawet Leona Susnję, zastąpił go więc Mirko Alilović. Zawodził też Zoltan Szita - nie dość, że rywale "rozczytywali" jego ataki, to jeszcze wyłapał w 25 minut dwie kary. Stąd i 17:14 dla Sportingu, z sześcioma trafieniami Martima Costy, nie mogło dziwić. Mistrzowie Polski bezradni w Lizbonie. Druga połowa była długimi chwilami jeszcze gorsza Goście potrzebowali jakiegoś przełomu, ale na dzień dobry - stracili trzy bramki z rzędu. I do końca meczu nie byli już w stanie zbliżyć się na odległość, która dawałaby im jakieś nadzieje. A to Krajewski zmarnował rzut karny, a to ktoś zawalił w obronie. I tak w kółko. Brakowało wsparcia w bramce, Alilović nie był wiele lepszy od Hallgrimssona. Mistrzowie Portugalii wygrali 34:29 - jak najbardziej zasłużenie, oszczędzając się już w ostatnim kwadransie. A bracia Costa znów pokazali wielką klasę - Martim zdobył 10 bramek (oddał 12 rzutów), Francisco dołożył sześć. Oni napędzali akcje, koledzy starali się dorównać poziomem. Ten wynik nie jest żadną tragedią dla podopiecznych Sabate. Ale sygnałem ostrzegawczym, że to, co udaje się w krajowych rozgrywkach, nie przejdzie już w tych elitarnych. W przyszłą środę mistrzowie Polski podejmą Dinamo Bukareszt. Sporting Lizbona - Orlen Wisła Płock 34:29 (17:14) Sporting: Aly, Kristensen - M. Costa 10, F. Costa 6, Gassama Cissokho 5, Suarez 3, Salvador 3, Porkelsson 3, Höghielm 2, Gurri 1, Branquinho 1, Silva 0, Portela 0, Martinez Cami 0, Gomes 0, Moga 0. Kary: 12 minut. Rzuty karne 1/1. Orlen Wisła: Hallgrimsson, Alilović - Daszek 7, Fazekas 6, Krajewski 4, Mihić 3, Janc 3, Szita 2, Piroch 2, Zarabec 1, Dawydzik 1, Cokan 0, Terzić 0, Susnja 0, Panić 0, Sroczyk 0. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 9/12.