Robert Lewandowski w USA, jest gwałtowna reakcja. "To kompletna bzdura"
- Czytałem kilka takich wypowiedzi i mnie to przeraziło. Jeżeli czytam wypowiedzi ludzi związanych z piłką nożną i oni próbują krytykować Roberta, za wszelką cenę do niego się przyczepić, wytykać mu jakieś wady, to ja nie mogę w to uwierzyć. Nikt z nas, byłych czy obecnych piłkarzy czy dziennikarzy nie dostąpi takiego zaszczytu. Wkurza mnie to, że ludzie ze środowiska, którzy mają najcenniejszą perłę, chcą zrobić wszystko, żeby nie świeciła blaskiem - denerwuje się Jacek Ziober, 46-krotny reprezentant Polski.

Andrzej Klemba (Interia Sport): Jan Urban w roli selekcjonera debiutował z Holandią. Podobno żaden inny polski trener nie grał pierwszego meczu z tak silną drużyną. Poradził sobie i pozbierał zespół.
Jacek Ziober (były reprezentant Polski): Nie wiem oczywiście, jak w szatni rozmowy wyglądały, ale trzeba było uspokoić atmosferę i ten cały bałagan, który został narobiony w kadrze, wyczyścić. I jak najszybciej zapomnieć o tym, bo przecież to wszystko skupiało się na zawodnikach. Brakowało im pewności siebie, nie wiedzieli, co mają robić na boisku. Janek bardzo szybko dotarł do problemu. Zresztą to jest nietuzinkowa osoba, bo zapisała się w historii naszej kadry, ale także choćby hiszpańskiej ekstraklasy. Jak się strzela trzy bramki Realowi Madryt, to nie jest w ciemię bity facet.
Ma posłuch, bo jako zawodnik i jako trener i wypracował charyzmę.
W czym szukać tego, że kadra nagle zaczęła wygrywać, bo nawet ten wyjazdowy remis z Holandią w tej trudnej sytuacji po przejęciu zespołu też można tak traktować.
- Dociera do ciebie trener i na zasadzie rozmowy, wymiany uwag później sklejasz te wszystkie puzzle w całość. Wtedy wychodzi cały obraz i wiesz, co trzeba z tym fantem zrobić. I Jankowi to się udało błyskawicznie.
Niektórzy mogliby zarzucić, że wziął Przemysława Wiśniewskiego, bo znał go z Górnika Zabrze, ale ten obrońca poradził sobie w kadrze.
- To jest ryzyko selekcjonera, że bierze sobie zawodników, a na sto procent nie wie, czy wypalą. Piłkarze przecież różnią się pod względem psychicznym i nie zawsze potrafią pokazać w kadrze to, co w drużynie klubowej. Mądre posunięcia potrafią odpowiedzieć piłkarsko na boisku. Oby jak najwięcej takich wyborów Janek dokonywał, bo nowych twarzy jeszcze kilka na pewno zobaczymy. Nie ma jednak w kadrze trzęsienia ziemi. Trenerowi wypalił skład i starał się nim grać. Wiadomo, że kartki i kontuzje się zdarzają, więc wprowadzał nowe twarze. Zmiany nastąpić musiały, ale przy tym coś wnosiły do zespołu. Oczywiście ci nowi muszą jeszcze nabrać doświadczenia, ale pierwsze wrażenie w reprezentacji jest jak najbardziej pozytywne.
Na mecz z Holandią drużyna będzie osłabiona - zabraknie Skorupskiego, Wiśniewskiego, Bednarka, Slisza czy Piątka…
- To prawda, ale czy aż tak bardzo będziemy cierpieć, bo patrząc na powołania, to mamy zawodników zarówno w obronie, jak i w pomocy, którzy potrafią coś kreatywnego zrobić. Karol Świderski może grać równie dobrze za Robertem Lewandowskim. A dowołanie Barka Bereszyńskiego uważam, że bardzo trafne posunięcia.
Szanse na wyprzedzenie Holandii są iluzoryczne. Ta drużyna już powinna myśleć o barażach?
- Przygotowujmy się na ten plan maksimum dla nas, czyli właśnie baraże. Po tych nieudanych występach, które miały miejsce przed przyjściem Janka i ten cały bałagan z zawirowaniami wokół kadry, to nie wróżyło dobrze. A udało się wyjść obronną ręką. Janek buduje drużynę pod baraże. To musi być poukładane i do tego dąży. Po tych sześciu spotkaniach będzie miał poniekąd sprawdzonych zawodników. Czasu nie miał dużo, ale w 60 procentach będzie widział na co, kogo stać i jak postępować z nimi.
Padły jednak zarzuty wobec trenera Urbana, że pozwolił na wyjazd Roberta Lewandowskiego do Stanów Zjednoczonych.
- To jest jakaś kompletna bzdura. Niech byli reprezentanci czy też obecni, lepiej się nie odzywają. Jeżeli jedziesz do Stanów Zjednoczonych, jako pierwszy Polak, by po raz pierwszy w historii zapalić biało-czerwoną flagę na Empire State Building, to trzeba być z tego dumnym. I tylko dumnym, a nie zawistnym. Nie zaprosili piłkarskiego emeryta czy rencisty, ale aktualnego reprezentanta Polski. Co mi z tego, jakby to był na przykład Zbigniew Boniek. Przyjechał jeden z najlepszych obecnie piłkarzy na świecie, który gra w Barcelonie, jednym z najbardziej rozpoznawalnych klubów na świecie i właśnie machnął sobie dwóch kolejnych Brazylijczyków w liczbie bramek dla tej drużyny. Nie można mieć do niego pretensji.
Czytałem kilka takich wypowiedzi i mnie to przeraziło. To jest polskie piekiełko.
Krytyka padła między innymi z ust byłych piłkarzy.
- Czytałem kilka takich wypowiedzi i mnie to przeraziło. To jest polskie piekiełko. Dobra, kibic może mieć swoje zdanie, to jest jego prawo. Jeżeli jednak patrzę na ludzi związanych z piłką nożną i oni próbują krytykować Roberta, za wszelką cenę do niego się przyczepić, wytykać mu jakieś wady, to ja nie mogę w to uwierzyć. To człowiek, który budował swoją pozycję latami i bardzo dobrze wie, ile to kosztowało wyrzeczeń i ile wciąż kosztuje, by jeszcze w tym wieku trzymać się na tak wysokim poziomie. Zamiast cieszyć się, że Polak takiego zaszczytu dostąpił, to my jeszcze bardziej wbijamy szpilę w niego. Tak samo było kiedy zrobiła się afera wokół kadry. Wywołał ją nieprzemyślanymi decyzjami trener, a później poszło rykoszetem w Roberta. Choć wtedy też postąpił nierozważnie, że postanowił nie grać z Finlandią. Już jednak było widać, że atmosfera w tej reprezentacji jest bardzo zła. Zostawmy Roberta. Nikt z nas, byłych czy obecnych piłkarzy, czy dziennikarzy nie dostąpi takiego zaszczytu. Wkurza mnie to, że ludzie bliscy piłce w Polsce, którzy mają perłę, za wszelką cenę chcą zrobić wszystko, żeby nie świeciła blaskiem.
















