Polska gwiazda z Holandii ocenia kadrę Urbana. "Skończył się szum poza boiskiem"
Euzebiusz Smolarek od lat mieszka w Holandii, ale tak jak jego tata Włodzimierz występował w reprezentacji Polski i obaj zapisali się w kadrze złotymi zgłoskami. Chwali obecny zespół narodowy, ale uważam, że w piątek remis z Holandią będzie sukcesem. - Trener Urban ustawił drużynę i sprawił, że wokół niej nie ma tego szumu obok boiska. Wiele osób to widzi, w tym ja, że zapanował spokój w zespolu - uważa Ebi Smolarek.

Andrzej Klemba, Interia.pl: Urodziłeś się w Polsce, mieszkasz od lat w Holandii. Przed piątkowym meczem serce nasz biało-czerwone?
Ebi Smolarek, 47-krotny reprezentant Polski: Oczywiście, że tak, bo co ja mam wspólnego z reprezentacją Holandii? Nic. Moje serce zawsze było w Polsce. Grałem w naszej kadrze, więc gdy ostatnio Polska strzeliła gola na 1:1 podczas meczu w Holandii, bardzo się cieszyłem. Oglądałem spotkanie na stadionie i radość była ogromna.
Domem jest Holandia, a ojczyzną Polska?
- Tak właśnie jest. Żałuję, że nie mogę być w piątek na meczu w Polsce, ale jako prezes Polskiego Związku Piłkarzy będę na kongresie FIFPRO. Niestety nie zdążę wrócić, ale obejrzę mecz w telewizji.
W kadrze byłeś przez osiem lat, rozegrałeś 47 spotkań, ale nigdy przeciwko Holandii.
- To prawda, akurat był taki długi okres, w którym nie graliśmy z Holandią ani w eliminacjach, ani towarzysko. Szkoda, że do takiego meczu nie doszło.
Za to w 1992 roku zobaczyłeś tatę Włodzimierza w jego ostatnim występie w reprezentacji. Polska była blisko wygranej, ale ostatecznie w Rotterdamie zremisowała 2:2.
- Oczywiście pamiętam to spotkanie. Byliśmy wtedy z rodziną na trybunach. Przez kilka lat tata już nie był powoływany, a na ten mecz znalazł się w kadrze. To było jego pożegnanie z reprezentacją. Miałem wtedy 11 lat i kilka obrazów z tego spotkania zostało mi w głowie. Wszedł w drugiej połowie na boisko i w końcówce meczu miał świetną okazję. Mógł zostać bohaterem, ale skończyło się remisem.
33 lata później Polska znów zremisowała na wyjeździe z Holandią. To był debiut Jana Urbana, cenny wynik, który tej kadrze dał bardzo dużo w kontekście walki o awans na mistrzostwa świata.
- Jak wspomniałem, byłem na tym spotkaniu i też uważam, że ten remis to był sukces. To my po meczu mieliśmy powody do radości. Holendrzy mieli dużo sytuacji, ale ich nie wykorzystali. Za to my strzeliliśmy bardzo ładną bramkę. Teraz nie przyjadą do Polski z przekonaniem, że czeka ich łatwe spotkanie. Nasza drużyna rośnie i gra coraz lepiej. Trener Urban ją ustawił i sprawił, że wokół niej nie ma już takiego szumu. Teraz zawodnicy koncentrują się tylko na graniu w piłkę i to jest ważne. Wiele osób to widzi, w tym ja, że zapanował spokój w drużynie. Pojawili się też młodzi i nowi zawodnicy. Selekcjoner daje im szansę, nieźle to wygląda i daje nadzieję na przyszłość.
Poznałeś dobrze selekcjonera?
- Rozmawiałem z nim kilka razy. To dobry trener i jako człowiek też jest w porządku.
Jeszcze niedawno Holandia miała kryzys i nie zakwalifikowała się na Mistrzostwa Europy czy świata. Teraz imponuje wynikami w grupie eliminacyjnej.
- Ronald Koeman dobrze ustawił zespół i potrafi wykorzystać ogromny potencjał. Wystarczy policzyć, że kilkunastu zawodników występuje na co dzień w Anglii, czyli w najsilniejszej lidze Europy.
W ataku zabraknie Wouta Weghorsta, ale przy sile rażenia Depaya, Gakpo czy Malena to nie jest duża strata?
- On i tak wchodził tylko na ostatnie minuty.
A jakiś słabszy punkt w grze Holendrów można w ogóle wskazać?
- Można by powiedzieć, że obrona, ale potem patrzysz, jacy tam grają piłkarze i w jakich klubach, to mina zrzednie. Van Dijk w Liverpoolu, Ake w Manchesterze City, de Ligt w Manchesterze United czy Dumfries w Interze.
Może bramkarz jest trochę słabszy albo, żartując, masażysta.
Spokój w polskiej drużynie to jedno, ale tym się nie wygrywa meczów. Co jeszcze poprawił trener Urban?
- Myślę, że tym, nad czym powinni pracować, to dłuższe utrzymywanie się przy piłce. To mógłby być silny punkt, ale to nie jest takie łatwe. Mamy też zawodników, którzy potrafią wyjść z kontratakiem. Obrona w tych meczach dobrze sobie radziła, ale z Holandią wszyscy w defensywie muszą być bliżej siebie. Rywale na pewno będą próbowali szybką grą rozerwać nasze szyki i trzeba na to być przygotowanym.
Tym razem zagramy jednak bez Wiśniewskiego, Bednarka, Skorupskiego czy Slisza. Defensywa będzie mocno zmieniona…
- Może być ciężko, ale co, zagrają inni i muszą sobie poradzić.
A co jeszcze rzuciło ci się w oczy w naszej grze?
- Oprócz tego spokoju widać, że staramy się grać piłką, a nie tylko kopać do przodu. Wychodzić z trudnej sytuacji i to coraz lepiej wygląda.
Są jeszcze minimalne szanse, by wyprzedzić Holandię?
- Wszystko jest możliwe, ale teraz remis dla nas byłby super. Bo trzeba myśleć o barażach i takim pozytywnym występem budować pewność siebie. Żeby awansować, trzeba przecież zagrać dwa dobre mecze w barażach. Udany występ z Holandią by w tym pomógł.

















