Problemy Barcelony, samolot nie mógł wystartować. "Utknęli na dłuższy czas"
Sobota nie zaczęła się dobrze dla Barcelony. Przed wyjazdowym meczem z Realem Betis mistrzowie Hiszpanii napotkali spory problem komunikacyjny. Zamknięto lotnisko w Sewilli, przez co drużyna, sztab szkoleniowy i działacze nie wystartowali z El Prat. Samolot ruszył z aż 75-minutowym opóźnieniem, ale nie jest jasne, gdzie wyląduje.

FC Barcelona ma spore problemy komunikacyjne przed zaplanowanym na 18:30 wyjazdowym meczem ligowym z Realem Betis. "Duma Katalonii" dopiero po 14:00 dotrze do hotelu Barceló Sevilla Renacimiento. Zespół będzie miał więc mniej czasu na przygotowania, opóźni się spotkanie władz obu klubów, zaplanowane na 14:00 w restauracji Rio Grande Sevilla.
Skąd to wszystko? Lotnisko w Sewilli zostało zamknięte z powodu gęstej mgły. Samolot z Robertem Lewandowskim i spółką stał na lotnisku El Prat w Barcelonie, wystartował z 75-minutowym opóźnieniem, o 11:30 zamiast 10:15.
FC Barcelona stała na pasie startowym. Nie mogła wyruszyć do Andaluzji
"Zawodnicy, sztab szkoleniowy i zarząd utknęli w samolocie na dłuższy czas" - pisało "Mundo Deportivo".
Po 11:00 klub wydał komunikat, w którym przewidywał godzinę opóźnienia.
Media donosiły, że jeśli lotnisko w Sewilli nie zostanie niebawem otwarte, to "Duma Katalonii" wyląduje w Jerez oddalonym o ponad 90 kilometrów od stolicy Andaluzji. Stamtąd będzie musiała ponad godzinę przebyć już drogą lądową. To komplikowałoby płynność logistyczną, ale trudno spodziewać się, by miało realny wpływ na kwestie czysto sportowe.
Nic nie jest jednak przesądzone - po 12:00 padła informacja o otwarciu lotniska, ale samoloty lądują na nim z opóźnieniem. Być może jednak i to okaże się szybszą opcją dla "Blaugrany".











