Zwrot akcji w meczu Spurs, ale jaka decyzja ws. Sochana. Pierwszy raz w tym sezonie
San Antonio Spurs mimo przewagi do przerwy ulegli Cleveland Cavaliers 117:130 po dramatycznie słabej trzeciej kwarcie. Jeremy Sochan zaliczył jednak rekordowy czas gry w tym sezonie, rzucił 10 punktów i pokazał, że trener mu ufa. Drużynę Spurs czekają teraz dwa dni przerwy, a następnie ważny mecz z New Orleans Pelicans, którzy mają fatalny bilans.

San Antonio Spurs mogą pochwalić się w tym sezonie dobrym bilansem 15-6. W ostatnich meczach grają jednak w kratkę - od 24 listopada wygrali 4 spotkania i przegrali 3. W nocy z piątku na sobotę polskiego czasu polegli w starciu z Cleveland Cavaliers, mimo że prowadzili i po pierwszej, i po drugiej kwarcie.
Na półmetku mieli 8 punktów zapasu, ale w realiach NBA to tyle, co nic. Zwrot akcji nie może nikogo dziwić. Zadecydowała trzecia kwarta, w której gospodarze wygrali z przyjezdnymi aż 44:19 (w pewnym momencie było w niej aż 23:4).
Zadowolony może być Jeremy Sochan, bo zdobywa coraz większe zaufanie trenera Mitcha Johnsona. Przebywał na parkiecie aż przez 25 minut, co jest jego najlepszym wynikiem w tym sezonie. Wcześniej trzykrotnie otrzymywał po 22 minuty (pomiędzy 16 a 21 listopada).
Polski koszykarz zdobył 10 punktów (5/7 skuteczności w rzutach za "2"), do tego dołożył pięć zbiórek w ataku i po jednej asyście i przechwycie. Spudłował dwa rzuty za "3", popełnił też trzy faule i miał jedną stratę.
Przed "Ostrogami" teraz dwa dni przerwy. W nocy z poniedziałku na wtorek o 2:00 naszego czasu zagrają z New Orleans Pelicans, legitymującym się na razie fatalnym bilansem 3-20.
Cleveland Cavaliers - San Antonio Spurs 130:117 (30:35, 34:37, 44:19, 22:26)











