Ponad dwa lata temu wydawało się, że Superliga jest prawdziwym magnesem dla najbogatszych klubów. W nowej lidze dla najlepszych miały grać czołowe zespoły, jednak informacja o powstaniu zmagań, które będą praktycznie zamknięte dla biedniejszych i mniej medialnych drużyn, wywołała takie oburzenie kibiców, że praktycznie już na drugi dzień kolejne kluby jeden po drugim ogłaszały, że wycofują się z projektu. Idea upadła i o Superlidze zrobiło się cicho, ale werdykt Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej sprawił, że jej pomysłodawcy znowu zaczęli triumfować i podkreślać, że w piłce nożnej znika monopol UEFA i FIFA. O ile jednak poprzednio kluby ochoczo przystępowały do Superligi, o tyle teraz, pomne zamieszania sprzed dwóch lat, w większości nie planują zgłaszać się do elitarnych rozgrywek. Chętne na Superligę są m.in. FC Barcelona i Real Madryt, ale nieporównywalnie dłuższa jest lista tych, którzy deklarują, że w Superlidze nie zagrają, co stawia pod znakiem zapytania sens jej powstania - na dziś wygląda na to, że nie będzie miał kto w niej grać. Oto nowy pomysł Superligi. Polskie kluby będą miały trudniej? Szef UEFA nie gryzł się w język. Nie powstrzymał się przed tymi słowami Burzę wokół werdyktu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej skomentował już Aleksander Ceferin. Szef UEFA widzi, że kluby nie są chętnie do opuszczania dotychczasowych rozgrywek, więc postanowił skomentować całe zamieszanie. Ceferin nie szczędził Superlidze złośliwości. Ceferin dodał również, że "piłka nożna nie jest na sprzedaż" i podkreślił, że kluby w rodzaju Atalanty Bergamo czy Girony w przypadku zdobycia mistrzostwa swojego kraju i tak nie mogłyby trafić do niemal zamkniętej Superligi, ale jedynie do tzw. "Blue League", która byłaby trzecią dywizją w nowych rozgrywkach, co dobitnie pokazuje, jak małe byłyby szanse drużyn spoza najbogatszej elity na to, by w ogóle wystartować w Superlidze. Rozłam w piłkarskim świecie. Lewandowski w środku rewolucji