Jedną z najważniejszych z nich jest wprowadzanie młodzieży do pierwszej drużyny. W kadrze meczowej na pierwsze spotkania sezonu pojawiało się wielu młodych zawodników. W spotkaniach eliminacji Ligi Europy mieliśmy pewnego rodzaju przegląd legijnej młodzieży, która puka do pierwszej drużyny. Na boisku pojawili się Jan Ziółkowski, Wojciech Urbański, Jakub Żewłakow, Igor Strzałek, Mateusz Szczepański, Jordan Majrzchak i Jakub Adkonis. W następnych spotkaniach w miarę regularnie grywał Ziółkowski, reszta wchodziła na boisko sporadycznie, albo wcale. W ostatnią niedzielę, czyli półtora miesiąca później od rywalizacji z amatorami z Walii, w meczu z Rakowem Częstochowa w kadrze ekipy Goncaio Feio nie ma już ani jednego z tej wymienionej szóstki. Co dalej z Zalewskim? Niespodziewany zwrot akcji. Włosi w wielkiej desperacji Przed meczem z Rakowem Jacek Zieliński, czyli dyrektor sportowy tłumaczył, że młodzi muszą na miejsce w kadrze zapracować, że nic nie ma za darmo, a trener rotuje składem. Tymczasem w niedzielne popołudnie na boisku przy Łazienkowskiej w drugiej połowie pojawia się Ariel Mosór. Tyle że nie w ekipie Legii, a w Rakowie. Pamiętamy historię tego chłopaka - trzy lata temu postanowił odejść z Legii, bo nie widział dla siebie szansy na regularne występy w pierwszej drużynie. Odszedł za darmo do Piasta Gliwice, teraz jest w Rakowie kupiony za 1 milion euro i trener Marek Papszun nie boi się go posłać na boisko w tak ważnym spotkaniu. W tej samej kolejce w meczu Lecha Poznań z aktualnym mistrzem Polski, czyli Jagiellonią od początku gra 18-letni Michał Gurgul oraz 20-letni Antoni Kozubal. Przytaczam te fakty, gdyż budzi to moje obawy o przyszłość i coraz rzadziej mogę pochwalić trenera warszawskiej drużyny za coś efektownego, co robi na boisku jego zespół. Nie może na stałe zagościć w jego ustach wypowiedź Jose Mourinho: "Lepsza drużyna przegrała"... Jest takie powiedzenie: kto stoi w miejscu, ten się cofa. Przypominam je, bowiem praca w takim klubie jak Legia ma to do siebie, że nie można zbyt długo cieszyć się tym, co wydarzyło się kilka tygodni temu. Liczy się każdy dzień, każdy mecz i jeśli nie ma progresu, nowego pomysłu i nowego ducha, który dałby impuls do większych postępów, to przychodzi stagnacja i zaczyna wszystko kuleć. Jeszcze niedawno kibice warszawskiej drużyny unosili się z radości po wygranym dwumeczu z Broendby Kopenhaga. Potem owszem, były wysokie wygrane z Radomiakiem (4:1) i Motorem Lublin (5:2), ale pojedynki z ligową czołówką już nie wyglądają tak dobrze:1:2 z Piastem, 1:1 ze Śląskiem, teraz 0:1 z Rakowem. I co istotne, gra Legii wygląda mało efektownie. Wojciech Szczęsny w niespodziewanej roli. Połączył siły ze znanym raperem, historyczna chwila Pochwały zbierał ostatnio Bartosz Kapustka, zwłaszcza za to, że po odejściu Josue i pod nieobecność kontuzjowanego Juergena Elitima wziął na siebie ciężar rozgrywania. Dobrze, że ten zawodnik wraca do wysokiej formy, ale chciałbym też dostrzec gdzieś na horyzoncie jakiegoś młodego zawodnika, który dostanie szansę i chwyci ją rękami i nogami. Kiedy ci młodzi mają dostawać szansę jeśli nie wtedy, gdy Legia potrzebuje nowych rozwiązań? Miał swoją chwilę Urbański (gol w meczu z Radomiakiem), ale to by było na tyle. Żeby nie zaprzepaścić udanego startu w tym sezonie, Legia ewidentnie potrzebuje wiatru w żagle - odważniejszych pomysłów i świeżej (młodej) krwi!