"Durant jest wyjątkowym zawodnikiem, może grać przeciętnie przez większość spotkania, a wystarczy kilka minut, by poprowadził zespół do zwycięstwa" - powiedział trener Thunder Scott Brooks. Gwiazdor finalistów ostatniego sezonu na parkiecie w Chicago spisywał się przeciętnie, miał m.in. aż sześć strat (najwięcej ze wszystkich zawodników). Nie błyszczał też pod koszami, choć zanotował cztery zbiórki i trzy bloki. Wszystko zmieniło się przy stanie 85:85, gdy do końca gry pozostawało niewiele ponad trzy minuty. Durant przechylił szalę zwycięstwa na korzyść gości. "Ten mecz to była z naszej strony fuszerka, ale najważniejsze, że pokonaliśmy naprawdę dobrą drużynę" - ocenił. Oprócz niego wyróżnił się reprezentant Hiszpanii Serge Ibaka - 21 pkt, dziewięć zbiórek i cztery bloki. W ekipie "Byków" najskuteczniejszy był Brytyjczyk Luol Deng - 27 pkt. Nieźle spisał się też Richard Hamilton - 20 pkt i osiem zbiórek. Dużo mniejsze emocje towarzyszyły spotkaniu Portland Trail Blazers z Los Angeles Clippers. Goście, którzy wygrali 103:90, już po dwóch kwartach prowadzili różnicą 18 pkt, a w pewnym momencie ich przewaga wynosiła nawet 24. Z kolei w ostatniej części stopniała do czterech (86:82). Jamal Crawford, który poprzedni sezon spędził w Portland, zaczął mecz na ławce Clippers, jednak później uzyskał 25 pkt. Po 21 dołożyli DeAndre Jordan i Chris Paul. Liderem gospodarzy był Francuz Nicolas Batum - 21 pkt. Wyniki środowych spotkań ligi NBA: Chicago Bulls - Oklahoma City Thunder 91:97 Portland Trail Blazers - Los Angeles Clippers 90:103