Wojciech Szczęsny - 4 - W dwóch pierwszych spotkaniach był bohaterem reprezentacji Polski. Nie tylko zatrzymał Saudyjczyków, ale także zachował czyste konto w meczu z Meksykiem. Dlatego to na niego liczyli polscy kibice. I Szczęsny długo ich nie zawodził. Od początku zmagał się jednak z atakami Argentyńczyków. Pierwszy groźny strzał Leo Messiego odbił w 10. minucie. W 32. minucie czujnie interweniował po próbie uderzenia Ángela Di Maríi bezpośrednio z rzutu rożnego. Później odbił strzał Juliána Álvareza. Aż nadeszła 38. minuta. Szczęsny najpierw sprokurował rzut karny, następnie... obronił jedenastkę wykonywaną przez Messiego! I tym samym - podobnie jak Jan Tomaszewski - przeszedł do historii mundiali z naszym udziałem. Tuż po przerwie nie miał jednak szans po strzale Alexisa Mac Allistera. Podobnie zresztą jak przy uderzeniu Álvareza w 68. minucie. Mimo dwóch puszczonych bramek i tak był jednym z najlepszych polskich piłkarzy. Matty Cash - 3 - Start mundialu w jego wykonaniu nie był szczególnie udany. Co prawda nie popełnił olbrzymich błędów, ale momentami brakowało nam jego ofensywnych rajów, którymi imponował w Premier League. Od początku meczu z Argentyną wiadomo było jednak, że będzie skupiał się przede wszystkim na defensywie, bo takie zadania postawił przed nim Czesław Michniewicz. I wykonywał je naprawdę nieźle. Często przecinał lecące z boku piłki, przeszkadzał rozpędzającym się skrzydłowym. Był jednak zamieszany w bramkę strzeloną przez Álvareza, którego nie upilnował. I to musi wpłynąć na jego końcową ocenę. Kamil Glik - 3 - Mecz rozpoczął w bojowym nastroju i już 2. minucie spiął się z Nicolásem Otamendim. W kolejnych minutach zachowywał jednak spokój. Chociaż w rywalizacji z szybkimi jak wiatr Argentyńczykami był bez szans, to nadrabiał doświadczeniem i umiejętnością ustawiania się. W pierwszej połowie kilkukrotnie przecinał dogrywane z bocznych sektorów boiska piłki. Często kasował także zagrożenie rodzące się w centrum pola karnego. Po przerwie zagrał nieco gorzej i nie był w stanie przeszkodzić ani Mac Allisterowi, ani Álvarezowi. Jakub Kiwior - 3 - Do tej pory u boku Glika rozgrywał naprawdę mistrzostwa. Dojrzały, spokojny i rzadko podejmujący ryzyko - taki był Kiwior. W meczu z Argentyną zagrał solidnie, chociaż zdarzało mu się nie upilnować Álvareza, tak jak w 73. minucie, gdy o mało nie straciliśmy przez to bramki, albo - w samej końcówce - podać wprost pod nogi pędzącego sam na sam ze Szczęsnym Lautaro Martíneza. Poza tym dwie strzelone przez Argentynę gole muszą obciążać także jego konto. W doliczonym czasie gry odkupił swoje winy i wybił piłkę z pustej bramki utrzymując Polskę w turnieju. Bartosz Bereszyński - 3 - Według wielu obserwatorów Bereszyński był najlepszym polskim piłkarzem dwóch pierwszych spotkań. Nie ma się więc co dziwić, że od Bartka oczekiwaliśmy gry defensywnej pełnej skupienia i klasy, którą do tej pory prezentował. I chociaż zobaczyliśmy jej przebłyski, to nieco zabrakło regularności. Dodatkowo "Bereś" kilkukrotnie włączał się do ataków, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów. Grzegorz Krychowiak - 3 - Kolejny niezły występ Krychowiaka. Zdarzyło mu się nawet odebrać piłkę... Messiemu. Od początku turnieju gra nieco zachowawczo i asekuracyjnie, ale dzięki temu nie popełnia prostych błędów i nie wprowadza nerwowości. Tak też było w meczu z Argentyną. Krystian Bielik - 2,5 - Po słodko-gorzkim meczu z Arabią, w którym sprokurował rzut karny, dostał od Michniewicza kolejną szansę. Miał zabezpieczać środek pola, a także być metronomem kontrolującym tempo akcji. Już w 5. minucie miał znakomitą okazję na oddanie strzału, ale jego uderzenie zablokowali argentyńscy obrońcy. Później skupił się na przeszkadzaniu rywalom, ale wychodziło mu to kiepsko. Rozegrał przeciętne 60 minut. Piotr Zieliński - 3 - Znów zabrakło jego błysku. W 6. minucie wyprowadził ciekawy kontratak, ale delikatne zagranie wcinką - które w Neapolu działa cuda - tym razem zostało rozczytane przez przeciwników. Nie uderzał też na bramkę rywali, rzadko miał okazję, aby popisać się bajeczną techniką. Również stałe fragmenty gry w jego wykonaniu nie powalały na kolana. Często widzieliśmy go natomiast zbiegającego na naszą połowę, aby pomóc w wyprowadzeniu piłki. W środę znacznie bardziej skupiony na defensywie niż ofensywie. Przemysław Frankowski - 3 - Chociaż w swoim mundialowym debiucie nie zachwycił w ofensywie, to niezwykle sumiennie wykonywał zadania wyznaczone mu przez Michniewicza w destrukcji: biegał jak szalony inicjując pressing, atakował rywali na ich połowie, wspomagał defensywę. To samo próbował pokazać w meczu z Argentyną. Michniewicz zdecydował jednak, że po 45 minutach dokona zmiany i za "Franka" wpuści na murawę innego skrzydłowego, Jakuba Kamińskiego. Karol Świderski - 3 - Jego obecność w składzie kosztem Arkadiusza Milika była niespodzianką, którą Michniewicz długo ukrywał. Chociaż Świderski od października nie rozegrał meczu w drużynie klubowej, to jego pracowitość była dla selekcjonera bezcenna. "Świder" miał wypełniać puste przestrzenie na połowie rywali, a także pomóc w defensywie na lewej flance. I to właśnie robił. Czasami schodził w obrony tak nisko, że przejmował piłki na linii naszego pola karnego. Wygrał też sporo pojedynków główkowych. Już w przerwie opuścił jednak murawę. Robert Lewandowski - 2 - To właśnie za sprawą Lewandowskiego kibice na całym świecie obserwowali polsko-argentyńską rywalizację. Jego pojedynek z Leo Messim budził olbrzymie emocje i nie ma się co dziwić - było to spotkanie być może dwóch najlepszych zawodników ostatnich trzech lat. "Lewy" po meczu z Arabią - w którym zdobył swojego pierwszego mundialowego gola - przyznał, że w głowie polskich piłkarzy otworzyły się klapki pozwalające grać jeszcze odważniej. Nawet jeśli tak się stało, to w pierwszej połowie nie miał okazji tego udowodnić, bo rywale go całkowicie odcięli od podań - momentami był podwajany, a nawet potrajany. Po przerwie robił co mógł, ale ostatecznie nie oddał choćby jednego strzału. Co tu kryć - Argentyńczycy znaleźli na niego sposób. Jakub Kamiński - 2 - To jego stroną przetoczyła się akcja, która skończyła się pierwszą bramką Argentyńczyków. Później Kamiński niestety był niewidoczny w ofensywie. Raz miał szansę na wyprowadzenie kontry, ale niestety zawahał się. Jego występ można ograniczyć do słowa "statystyka". Michał Skóraś - 2 - Zadebiutował na mistrzostwach świata i... tyle. Przy znakomicie grających argentyńskich obrońcach i pomocnikach był po prostu bezbarwny. Damian Szymański - 2,5 - Wszedł na boisko za Bielika. Powalczył, pobiegał, ale głównie obserwował mijającą go piłkę. Artur Jędrzejczyk - brak - Grał zbyt krótko, aby go ocenić. Krzysztof Piątek - brak - Grał zbyt krótko, aby go ocenić. Z Dohy Sebastian Staszewski, Interia