Partner merytoryczny: Eleven Sports

Przeciwko Argentynie Polska bezradna, ale i… szczęśliwa. Oceny po meczu

Reprezentacja Polski przegrała 0:2 z Argentyną, ale… awansowała do kolejnej rundy mistrzostw świata! Przeciwko drużynie z Ameryki Południowej Polacy zagrali dzielnie, chociaż nie byli w stanie przeciwstawić się jakości Leo Messiego i jego kolegów. Na szczęście w ostatecznym rozrachunku zajęliśmy drugie miejsce w grupie. Poznaj oceny Interii po meczu Polska – Argentyna (w skali 0-6).

Wojciech Szczęsny.
Wojciech Szczęsny./AFP

Wojciech Szczęsny - 4

- W dwóch pierwszych spotkaniach był bohaterem reprezentacji Polski. Nie tylko zatrzymał Saudyjczyków, ale także zachował czyste konto w meczu z Meksykiem. Dlatego to na niego liczyli polscy kibice. I Szczęsny długo ich nie zawodził. Od początku zmagał się jednak z atakami Argentyńczyków. Pierwszy groźny strzał Leo Messiego odbił w 10. minucie. W 32. minucie czujnie interweniował po próbie uderzenia Ángela Di Maríi bezpośrednio z rzutu rożnego. Później odbił strzał Juliána Álvareza. Aż nadeszła 38. minuta. Szczęsny najpierw sprokurował rzut karny, następnie... obronił jedenastkę wykonywaną przez Messiego! I tym samym - podobnie jak Jan Tomaszewski - przeszedł do historii mundiali z naszym udziałem. Tuż po przerwie nie miał jednak szans po strzale Alexisa Mac Allistera. Podobnie zresztą jak przy uderzeniu Álvareza w 68. minucie. Mimo dwóch puszczonych bramek i tak był jednym z najlepszych polskich piłkarzy.

Matty Cash - 3

- Start mundialu w jego wykonaniu nie był szczególnie udany. Co prawda nie popełnił olbrzymich błędów, ale momentami brakowało nam jego ofensywnych rajów, którymi imponował w Premier League. Od początku meczu z Argentyną wiadomo było jednak, że będzie skupiał się przede wszystkim na defensywie, bo takie zadania postawił przed nim Czesław Michniewicz. I wykonywał je naprawdę nieźle. Często przecinał lecące z boku piłki, przeszkadzał rozpędzającym się skrzydłowym. Był jednak zamieszany w bramkę strzeloną przez Álvareza, którego nie upilnował. I to musi wpłynąć na jego końcową ocenę.

Kamil Glik - 3

- Mecz rozpoczął w bojowym nastroju i już 2. minucie spiął się z Nicolásem Otamendim. W kolejnych minutach zachowywał jednak spokój. Chociaż w rywalizacji z szybkimi jak wiatr Argentyńczykami był bez szans, to nadrabiał doświadczeniem i umiejętnością ustawiania się. W pierwszej połowie kilkukrotnie przecinał dogrywane z bocznych sektorów boiska piłki. Często kasował także zagrożenie rodzące się w centrum pola karnego. Po przerwie zagrał nieco gorzej i nie był w stanie przeszkodzić ani Mac Allisterowi, ani Álvarezowi.

Jakub Kiwior - 3

- Do tej pory u boku Glika rozgrywał naprawdę mistrzostwa. Dojrzały, spokojny i rzadko podejmujący ryzyko - taki był Kiwior. W meczu z Argentyną zagrał solidnie, chociaż zdarzało mu się nie upilnować Álvareza, tak jak w 73. minucie, gdy o mało nie straciliśmy przez to bramki, albo - w samej końcówce - podać wprost pod nogi pędzącego sam na sam ze Szczęsnym Lautaro Martíneza. Poza tym dwie strzelone przez Argentynę gole muszą obciążać także jego konto. W doliczonym czasie gry odkupił swoje winy i wybił piłkę z pustej bramki utrzymując Polskę w turnieju.

Bartosz Bereszyński - 3

- Według wielu obserwatorów Bereszyński był najlepszym polskim piłkarzem dwóch pierwszych spotkań. Nie ma się więc co dziwić, że od Bartka oczekiwaliśmy gry defensywnej pełnej skupienia i klasy, którą do tej pory prezentował. I chociaż zobaczyliśmy jej przebłyski, to nieco zabrakło regularności. Dodatkowo "Bereś" kilkukrotnie włączał się do ataków, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów.

Grzegorz Krychowiak - 3

- Kolejny niezły występ Krychowiaka. Zdarzyło mu się nawet odebrać piłkę... Messiemu. Od początku turnieju gra nieco zachowawczo i asekuracyjnie, ale dzięki temu nie popełnia prostych błędów i nie wprowadza nerwowości. Tak też było w meczu z Argentyną.

Krystian Bielik - 2,5

- Po słodko-gorzkim meczu z Arabią, w którym sprokurował rzut karny, dostał od Michniewicza kolejną szansę. Miał zabezpieczać środek pola, a także być metronomem kontrolującym tempo akcji. Już w 5. minucie miał znakomitą okazję na oddanie strzału, ale jego uderzenie zablokowali argentyńscy obrońcy. Później skupił się na przeszkadzaniu rywalom, ale wychodziło mu to kiepsko. Rozegrał przeciętne 60 minut.

Piotr Zieliński - 3

- Znów zabrakło jego błysku. W 6. minucie wyprowadził ciekawy kontratak, ale delikatne zagranie wcinką - które w Neapolu działa cuda - tym razem zostało rozczytane przez przeciwników. Nie uderzał też na bramkę rywali, rzadko miał okazję, aby popisać się bajeczną techniką. Również stałe fragmenty gry w jego wykonaniu nie powalały na kolana. Często widzieliśmy go natomiast zbiegającego na naszą połowę, aby pomóc w wyprowadzeniu piłki. W środę znacznie bardziej skupiony na defensywie niż ofensywie.

Przemysław Frankowski - 3

- Chociaż w swoim mundialowym debiucie nie zachwycił w ofensywie, to niezwykle sumiennie wykonywał zadania wyznaczone mu przez Michniewicza w destrukcji: biegał jak szalony inicjując pressing, atakował rywali na ich połowie, wspomagał defensywę. To samo próbował pokazać w meczu z Argentyną. Michniewicz zdecydował jednak, że po 45 minutach dokona zmiany i za "Franka" wpuści na murawę innego skrzydłowego, Jakuba Kamińskiego.

Karol Świderski - 3

- Jego obecność w składzie kosztem Arkadiusza Milika była niespodzianką, którą Michniewicz długo ukrywał. Chociaż Świderski od października nie rozegrał meczu w drużynie klubowej, to jego pracowitość była dla selekcjonera bezcenna. "Świder" miał wypełniać puste przestrzenie na połowie rywali, a także pomóc w defensywie na lewej flance. I to właśnie robił. Czasami schodził w obrony tak nisko, że przejmował piłki na linii naszego pola karnego. Wygrał też sporo pojedynków główkowych. Już w przerwie opuścił jednak murawę.

Robert Lewandowski - 2

- To właśnie za sprawą Lewandowskiego kibice na całym świecie obserwowali polsko-argentyńską rywalizację. Jego pojedynek z Leo Messim budził olbrzymie emocje i nie ma się co dziwić - było to spotkanie być może dwóch najlepszych zawodników ostatnich trzech lat. "Lewy" po meczu z Arabią - w którym zdobył swojego pierwszego mundialowego gola - przyznał, że w głowie polskich piłkarzy otworzyły się klapki pozwalające grać jeszcze odważniej. Nawet jeśli tak się stało, to w pierwszej połowie nie miał okazji tego udowodnić, bo rywale go całkowicie odcięli od podań - momentami był podwajany, a nawet potrajany. Po przerwie robił co mógł, ale ostatecznie nie oddał choćby jednego strzału. Co tu kryć - Argentyńczycy znaleźli na niego sposób.

Jakub Kamiński - 2

- To jego stroną przetoczyła się akcja, która skończyła się pierwszą bramką Argentyńczyków. Później Kamiński niestety był niewidoczny w ofensywie. Raz miał szansę na wyprowadzenie kontry, ale niestety zawahał się. Jego występ można ograniczyć do słowa "statystyka".

Michał Skóraś - 2

- Zadebiutował na mistrzostwach świata i... tyle. Przy znakomicie grających argentyńskich obrońcach i pomocnikach był po prostu bezbarwny.

Damian Szymański - 2,5

- Wszedł na boisko za Bielika. Powalczył, pobiegał, ale głównie obserwował mijającą go piłkę.

Artur Jędrzejczyk - brak

- Grał zbyt krótko, aby go ocenić.

Krzysztof Piątek - brak

- Grał zbyt krótko, aby go ocenić.

Gramy Rano : „Messi będzie w kieszeni a Lewandowski osiągnie szczyt” – dodaje Sławomir Peszko. WIDEO/KATAR GRAMY RANO/INTERIA.TV

Z Dohy Sebastian Staszewski, Interia

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje