KSW 22: Błachowicz obronił pas, udany debiut Nastuli
Jan Błachowicz pokonał Gorana Reljicia i obronił pas KSW w wadze półciężkiej. W drugiej walce wieczoru zwycięski debiut na galach KSW zaliczył Paweł Nastula, który po profesorsku rozprawił się z Kevinem Asplundem.

Rywal Błachowicza nie jest chłopcem do bicia. Ma za sobą występy na galach UFC, a na rozkładzie solidne nazwiska, dlatego do Warszawy przyjechał z jasno określonym celem. Chciał odebrać Polakowi mistrzowski pas. Na planach się skończyło. Poza pierwszą wyrównaną rundą, w ringu rządził Błachowicz.
Polak dominował w stójce, sukcesywnie rozbijał Chorwata, a kiedy trzeba było unikał prób obalenia rywala lub sam punktował u sędziów sprowadzając Reljicia do parteru. Wygrał zdecydowanie na punkty, chociaż w ostatnich sekundach drugiej rundy miał szansę na zwycięstwo przed czasem. Mocno wystrzelił podbródkowym, przeciwnik padł na deski. Kilka sekund później uratował go gong kończący rundę.
Zanim w ringu pojawił się Błachowicz pierwszą walkę na gali KSW stoczył Nastula. 42-letni "Nastek" to legenda polskiego judo. W dorobku ma m.in. złoty medal olimpijski wywalczony w 1996 roku w Atlancie, dwa tytuły mistrza świata i trzy złota z mistrzostw Europy. To był dla niego debiut na galach KSW, ale nie w MMA. Nastula przed laty występował w legendarnej organizacji Pride, w której rywalizował z czołowymi zawodnikami świata.
Pojedynek z Asplundem nie miał wielkiej historii. Nastula szybko sprowadził rywala do parteru, pokazał wielkie umiejętności techniczne i metodycznie, krok po kroku pracował nad poddaniem rywala. Najpierw solidnie go obił, potem wyeliminował jedną rękę i założył skuteczną dźwignię na łokieć.
Dla Nastuli była to dziewiąta walka w karierze w MMA. Jego aktualny bilans to pięć zwycięstw i cztery porażki.
W pozostałych walkach KSW 22 nie brakowało emocji. Spore możliwości potwierdził Anzor Azhiev. Utalentowany 22-latek brutalnie znokautował Pavla Svobodę. Po potężnym prawym prostym Anzora sztab medyczny długo cucił Czecha. Po paru minutach Svoboda opuścił ring na noszach.
Imponującą siłę pięści pokazał również Aziz Karaouglu. Doświadczony Niemiec tureckiego pochodzenia nie był faworytem konfrontacji z Piotrem Strusem, ale paroma mocnymi sierpami posłał Polaka na deski i w parterze dokończył dzieła.
Efektownie walkę z byłym strongmanem Olim Thompsonem rozpoczął Karol Bedorf. Marzący o pasie mistrza KSW wagi ciężkiej "Coco" mocnymi low-kickami rozbił lewą nogę przeciwnika, dołożył do tego kilka udanych akcji bokserskich i solidnie pokiereszował twarz Thompsona. Konieczna była interwencja lekarza. Oli został dopuszczony do dalszej walki, ale do samego końca obficie krwawił.
Na początku drugiej rundy Bedorf znów wstrząsnął rywalem i wydawało się, że koniec jest blisko. "Coco" nie poszedł jednak za ciosem i do głosu coraz śmielej zaczął dochodzić Thompson. Był nawet stroną przeważającą w trzecim starciu, ale po ostatnim gongu sędziowie jednogłośnie wytypowali zwycięstwo Bedorfa.
Po walce ogłoszono, że kolejny pojedynek "Coco" stoczy o upragniony pas. Jego rywalem ma być Nastula.
Serię porażek zakończył Rafał Moks. "Kulturysta", który podczas KSW 20 stworzył pasjonujące widowisko z Borysem Mańkowskim poddał w parterze Marcina Naruszczkę. Dla Naruszczki był to drugi start i druga porażka na galach KSW. Wcześniej musiał uznać wyższość Mańkowskiego.
Zdecydowanie najsłabszy był pierwszy pojedynek gali. Kamil Waluś zmusił do odklepania znanego z walki z Mariuszem Pudzianowskim Christosa Piliafasa. "Szalony Grek" skrzywił się po pierwszym mocnym low-kicku Walusia, potem przyjął kilka solidnych ciosów w parterze i było po walce.
Po raz drugi na KSW Piliafas nie pokazał nic szczególnego. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejnej greckiej tragedii już nam nie zaserwuje, bo impreza Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego to dla niego zdecydowanie za wysokie progi.
Autor: Dariusz Jaroń
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje