Do finału konkursu skoku o tyczce zakwalifikowało się trzech Polaków: Paweł Wojciechowski, Piotr Lisek i Robert Sobera. Wielkim faworytem był Francuz Renaud Lavillenie, któremu w bogatej kolekcji tytułów brakowało złotego medalu mistrzostw świata.Dosyć szybko z konkursem pożegnał się Sobera. 24-letni zawodnik w drugiej próbie pokonał wysokość 5.50 m. Sobera nie poradził sobie z poprzeczką zawieszoną 15 centymetrów wyżej - wszystkie trzy próby Polaka były nieudane.Lisek, podobnie jak Sobera, rozpoczął od 5.50 i z łatwością sobie poradził. Podobnie było na wysokości 5.65 i 5.80. Wojciechowski oddał swój pierwszy skok w konkursie, kiedy poprzeczka była zawieszona na 5.65. Były mistrz świata zaliczył "czysto" również 5.80. Dzięki tak znakomitym skokom Polacy objęli prowadzenie w konkursie. Chwilę później dołączył do nich Lavillenie. Francuz właśnie od 5.80 zaczął walkę o medale. Na tej wysokości "wykruszyło" się wielu zawodników. Do walki o podium włączył się obrońca tytułu Niemiec Raphael Holzdeppe, który za drugim podejście poradził sobie z 5.80. Rzutem na taśmę, w ostatniej próbie, do czołówki dołączył Francuz Kevin Menaldo. W konkursie pozostało zatem sześciu tyczkarzy. Na kolejnej wysokości - 5.90 - rozstrzygnęła się walka o medale. Okazało się, że to za dużo dla Polaków. Zaliczyli ją tylko rewelacyjny Shawnacy Barber i Raphael Holzdeppe. Kanadyjczykowi udało się to już w pierwszej próbie. Niemiec pokonał tę wysokość za trzecim podejściem. Niespodziewanie trzy próby spalił także murowany faworyt Lavillenie, który ex aequo z Polakami zajął trzecie miejsce. Dla Barbera i Holzdeppe 6 metrów było nieosiągalne. Mistrzem świata został 21-letni Kanadyjczyk, ponieważ pokonał wysokość 5,90 już w pierwszej próbie. To największy sukces w karierze Barbera. W niedzielę złoty medal w rzucie młotem wywalczył Paweł Fajdek. Po brąz sięgnął Wojciech Nowicki. Kiedy wywalczymy kolejny medal? Sprawdź w terminarzu MŚ w Lekkoatletyce