Wyciszkiewicz (Olimpia Poznań) zakwalifikowała się do grona 24 półfinalistek z 17. wynikiem - 51,31. "Wiedziałam, że skoro mam dziewiąty tor, muszę pójść bardzo mocno od samego początku. Tak zrobiłam i to zaowocowało dobrym wynikiem. Nie mam złudzeń - do finału będzie bardzo trudno; trzeba biegać poniżej 50 sekund, a mi nadal jest bliżej 51" - powiedziała. Czas Hołub 51,74 uplasował ją na 25. pozycji, a rezultat Baumgart 52,02 na 28. "To bardzo dobry prognostyk przed sztafetą. Liczymy w tej konkurencji na finał. Znamy jednak moc rywalek i wiemy, że nie będzie łatwo. Teraz się przetarłam i wiem już jak mam wystąpić w biegu rozstawnym, by nie popełnić tych samych błędów" - zaznaczyła Hołub. Baumgart żałowała, że nie udało jej się po raz pierwszy w karierze zejść poniżej 52 sekund. "Szkoda, ale i tak jestem zadowolona. Wyglądamy wszystkie bardzo dobrze, a wiadomo, że indywidualnie i tak na wiele nie mogłyśmy liczyć" - skomentowała. W porannej sesji rywalizowały na tym dystansie 42 zawodniczki. Najszybciej 400 m przebiegła reprezentantka Jamajki Stephenie Ann McPherson w 50,34. O godz. 13.05 rozpocznie się finałowy konkurs skoku o tyczce z udziałem trzech Polaków: Piotra Liska (OSOT Szczecin), Roberta Sobery (AZS AWF Wrocław) i Pawła Wojciechowskiego (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL). O 15.15 w gronie 15 najlepszych przeszkodowców, którzy na dystansie 3000 m powalczą o podium, wystartuje Krystian Zalewski (UKS Barnim Goleniów). Medale zostaną rozdane jeszcze w trzech kobiecych konkurencjach - trójskoku oraz biegach na 100 i 10 000 m. Patrycja Wyciszkiewicz (Olimpia Poznań, awans do półfinału): "Wiedziałam, że mam dziewiąty, czyli ostatni tor i muszę bardzo mocno ruszyć. Tak zrobiłam i zaowocowało to bardzo konkretnym wynikiem na mecie. Mam nadzieję, że jeszcze coś z tego rezultatu wycisnę. Teraz najważniejsza będzie regeneracja. Tak naprawdę to jednak bieg sam wszystko zweryfikuje. - W finale mogą paść superwyniki, bo bieżnia jest szybka i bardzo dobrze przygotowana. Nic tylko po życiówki. Osobiście indywidualnie na najlepszą ósemkę nie liczę. By tam się znaleźć trzeba łamać barierę 50 sekund, a mi na razie bliżej do 51. Jednak mam jeszcze na to czas. Wszystkie trzy w eliminacjach poprawiłyśmy rekordy życiowe, to dobry prognostyk. Mam nadzieję, że w sztafecie uda nam się wejść do finału i tam już walczyć o wszystko". Małgorzata Hołub (Bałtyk Koszalin, 25. miejsce): "Zabrakło trochę do awansu, ale mimo że poprawiłam rekord życiowy, popełniłam sporo technicznych błędów. Nie wykorzystałam w ogóle tego, że pierwsze 200 m było z wiatrem. Dlatego też wiem, że stać mnie jeszcze na lepszy wynik, a to mnie bardzo pociesza przed sztafetą. Przetarłam się i teraz wiem, jak pobiec w zespole, by było lepiej. Jesteśmy wszystkie bardzo dobrze przygotowane. Rosną nam apetyty przed sztafetą, ale rywalki są bardzo mocne. Ten sezon jest długi, bo zaczął się już w maju od nieoficjalnych mistrzostw świata w sztafetach". Iga Baumgart (BKS Bydgoszcz, 28. miejsce): "Niestety, nie udało się zejść poniżej 52 sekund, szkoda. Wiedziałam, że dziewczyny bardzo dobrze pobiegły i nie mogłam zawalić. Założeniem było poprawienie rekordu życiowego i to się udało. Jesteśmy wszystkie w formie. To bardzo dobrze przed sztafetą, ale nie liczymy na jakieś wielkie kokosy. Fajnie by było wejść po prostu do finału". Sprawdź, kiedy mamy szanse na kolejne medale