Wisła Kraków – Lecha 1-3. Janicki: Wiedzieliśmy, że szanse stworzymy skrzydłami
Lech Poznań wygrał w Krakowie z Wisłą i tym samym skończył serię meczów bez wyjazdowej wygranej, która trwała od sierpnia. - Kamień spadł nam z serca - przyznaje Rafał Janicki, obrońca Lecha.
Janicki zdradził, że jego drużyna na ten mecz miała dokładnie opracowany plan. Jaki? Trener Nenad Bjelica nakazał swoim zawodnikom atakować skrzydłami.
- Zmieniliśmy też trochę ustawienie, które ćwiczyliśmy w tygodniu. Wiedzieliśmy, że szanse będziemy mieli bokami i mimo prowadzenia Wisły byliśmy konsekwentni - przyznaje Janicki.
Co ciekawe, z zarzutem o słabszy występ bocznych zawodników Wisły nie zgodził się Joan Carrillo, szkoleniowiec krakowian.
- Nasza gra skrzydłami wcale nie jest taka zła, większość strat mieliśmy w środku pola... Wszystkie akcje rywali nie wynikały z błędów na skrzydłach, tylko ze strat w środkowych strefach - dowodził Carrillo.
Bez względu na to, kto ma rację, to po spotkaniu cieszyli się tylko piłkarze Lecha. I to cieszyli bardzo żywiołowo, ponieważ jest to ich pierwsza wyjazdowa wygrana od ponad siedmiu miesięcy!
- Już na boisku spadł nam kamień z serca, poczuliśmy, że w końcu się udało, bo jak na Lecha to ta seria trwała bardzo długo. Fajnie, że wygraliśmy, bo reszta pogubiła punkty i jest jeszcze szansa, by skończyć sezon na pierwszym miejscu. Zagraliśmy dobre mecz i cieszymy się, ale teraz trzeba o tym zapomnieć i w sobotę zagrać jeszcze lepiej - przyznaje Janicki.
Mimo pewnego zwycięstwa obrońca Lecha nie mógł pogodzić się z decyzją sędziego, który podyktował rzut wolny za faul na Carlitosie. To właśnie po tym stałym fragmencie gry Wisła objęła prowadzenie.
- Nie wiem, skąd sędzia wziął ten rzut wolny, ale o to już trzeba pytać jego. Jednak oprócz tego jednego strzału, to Wisła chyba nie miała innych sytuacji. Z kolei my graliśmy konsekwentnie i cieszymy się, że trzy punkty jadą do Poznania - podkreśla Janicki.
Dzięki wygranej Lech jest na drugim miejscu i do liderującej Jagiellonii Białystok traci tylko dwa punkty. To oznacza, że jeszcze w rundzie zasadniczej piłkarze Bjelicy mogą wskoczyć na pierwsze miejsce. Muszą jednak w sobotę pokonać Górnika Zabrze i liczyć, że Jagiellonia nie wygra u siebie z Wisłą Płock.
- Górnik jest groźny, szczególnie ze stałych fragmentów. Może nie grają z takim polotem jak w pierwszej rundzie, ale mimo to trzeba na nich uważać. Musimy ten mecz wygrać i liczyć, że skończymy na pierwszym miejscu - kończy Janicki.
Z Krakowa Piotr Jawor
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje