Partner merytoryczny: Eleven Sports

Jagiellonia: Bezcenny "Franek" i wyjazdowy koszmar

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Minus 10 punktów - z takim bagażem na plecach, za korupcyjne machinacje sprzed lat, startowała Jagiellonia do obecnego sezonu. Niewielu dawało jej szanse na utrzymanie, tymczasem po 17 kolejkach drużyna ma na koncie 16 punktów i zajmuje 10. miejsce w tabeli. Gdyby nie wspomniana kara mogłaby już ze spokojem myśleć o wiosennych meczach, a tak wciąż musi drżeć o ligowy byt.

Drużyna Michała Probierza rozpoczęła sezon w imponującym stylu. Pierwsze cztery mecze to trzy wygrane i remis. 10-punktowa kara została wspomnieniem i można było rozpocząć marsz w górę tabeli. I zaczęły się schody. "Jaga" traciła połowę swojej wartości w meczach wyjazdowych. W tym roku ani razu nie przywiozła trzech punktów ze stadionu rywala i pobiła w tym względzie klubowy rekord - 31 spotkań bez wygranej poza Białymstokiem. Naprawdę trudno wskazać racjonalne przyczyny dlaczego tak się działo.

Na swoim stadionie "Jadze" też przytrafiały się "wpadki", jak remisy z Cracovią czy Lechią Gdańsk. Mimo prowadzenia 2:0 białostoczanie przegrali mecz z Lechem 2:3. Jak widać punktów mogło być więcej.

Największym atutem "Jagi" był jej wychowanek - Tomasz Frankowski. Ten 35-letni napastnik w naszej lidze jest wciąż niekwestionowanym królem pola karnego. Wydaje się, że na właściwą drogę w Białymstoku wkroczył jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy młodego pokolenia - Kamil Grosicki. Zbierał wiele pochwał, zagrał nawet w pierwszej reprezentacji u Stefana Majewskiego, zachwycił wszystkich w meczu z Legią Warszawa, w którym zdobył dwa gole i poprowadził zespół do zwycięstwa, lecz trudno na razie wyrokować, czy wyszedł już na prostą z życiowego zakrętu (długi spowodowane uzależnieniem od hazardu). Poza wspomnianym spotkaniem z Legią "Grosik" nie był tak błyskotliwy. W sumie jego dorobek bramkowy zamknął się trzema trafieniami. Jak na napastnika - niewiele.

Dość dziwną politykę Jagiellonia prowadziła odnośnie bramkarzy. Najpierw numerem 1 był Rafał Gikiewicz, który z dobrej strony pokazał się z już w wiosennych meczach, a latem był przymierzany do innych klubów. Po kilku meczach do bramki wszedł inny młokos - Grzegorz Sandomierski i ustanowił klubowy rekord - 555 minut bez przepuszczonego gola. W klubie chyba jednak nie wierzyli w umiejętności młodego bramkarza, bo zaangażowali bezrobotnego weterana Grzegorza Szamotulskiego. Wystarczył słabszy występ Sandomierskiego w meczu z Ruchem Chorzów (2:5) i "Szamo" stanął między słupkami. Furory tam nie zrobił, a na ostatnie spotkanie do składu wrócił... Gikiewicz.

W Jagiellonii gra kilku ciekawych piłkarzy. Świetnymi, prostopadłymi podaniami popisywał się Brazylijczyk Bruno. W kilku meczach z dobrej strony pokazał się internacjonał - Marco Reich, mający za sobą występy w reprezentacji Niemiec. Ostatnio kontrakt z klubem podpisał doświadczony Jarosław Lato.

Wiosną Jagiellonia powinna bez większych problemów zebrać brakujące do utrzymania się w ekstraklasie punkty, a o wyższe cele powalczyć o wyższe cele.

Liczby Jagiellonii

4300 - tylu kibiców średnio oglądało mecze Jagiellonii w Białymstoku.

555 - przez tyle minut Grzegorz Sandomierski nie puścił gola.

130 - tyle bramek na swoim koncie ma Tomasz Frankowski; najwięcej spośród aktywnych piłkarzy.

29 - tyle żółtych kartek obejrzeli piłkarze Jagiellonii.

25 - z tylu piłkarze korzystał trener Michał Probierz.

2 - tyle rzutów karnych podyktowano dla Jagiellonii.

1 - tyle czerwonych kartek otrzymali piłkarze Jagiellonii.

1 - tyle rzutów karnych podyktowano przeciwko Jagiellonii.

CZYTAJ TAKŻE:

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje